— Nie znajdę ich, ja pierdolę. — Cash warknął trąc palcami swoje oczy.
— Nie trzyj tak oczu, bo je zatrzesz i będą cię bolały.
Przekładałam miski leżące na blacie w razie gdyby bilety schowały się właśnie tam.
— Będą mnie bolały jeszcze bardziej jeśli nie znajdę tych biletów. — Przyłożył dłoń do czoła. — Nie, no koniec. Nie znajdę ich. Zgubiłem je gdzieś a pierdoleni idioci nie przyjmują biletów internetowych. — Krążył nerwowo po całym salonie.
— Znajdą się. — Mruknęłam w skupieniu podnosząc jeszcze poduszki na kanapie.
— Nie będzie ich pod poduszkami, pewnie nawet nie ma ich w mieszkaniu.
— Jak może ich tu nie być? Wstały i wyszły przez okno?
— Nie wiem. — Jęknął opadając bezwładnie na kanapę.
Wiedziałam jak ważny był dla niego mecz hokeja na który impulsywnie kupił bilety będąc pod wpływem grzańca. Początkowo nie chciał na niego iść, ale z czasem jego ekscytacja urosła do bardzo wysokiego poziomu szczególnie że klub, który grał to klub którego mecze oglądał gdy był nastolatkiem.
— Jesteś pewny, że nie wpuszczą cię jak pokażesz im potwierdzenie zakupu? — Wychyliłam się zza ściany zaglądając do salonu.
Cash pokręcił głową cały czas przecierając twarz dłońmi.
— Nie ma opcji, napisali to jako ostrzeżenie kiedy kupowałem te bilety.
— Szmaty. — Mruknęłam pod nosem.
Skierowałam się do mojej sypialni i odsunęłam wielkie lustrzane drzwi od mojej szafy. W jednej części wisiało kilka bluz Casha, przydzieliłam mu specjalnie parę wieszaków, bo nie mogłam patrzeć na to jak jego ubrania się gniotą w walizce. Właściwie całkiem przyjemnie było mieć kogoś ze sobą w mieszkaniu, czułam się bezpieczniej.
— Nie szukaj już, po prostu jestem idiotą pewnie gdzieś na mieście mi wypadły jak miałem je w kieszeni. — Westchnął opierając się o ramę drzwi. — To nic, przynajmniej nie muszę się przebierać wygodnie mi tak. — Miał na sobie czarne dresy i wielką zieloną bluzę.
Zacisnęłam usta siadając na łóżku.
— Ale to nie jest nic, zależy ci na tym.
— Przestań, bo mi się jeszcze bardziej żal tego zrobi.
Choć nie znałam się ani trochę na hokeju mi samej zależało na tym meczu, to miał być dla mnie taki sposób pożegnania się z Cashem może i raz na zawsze? Takie dobre zakończenie relacji, która dużo mnie nauczyła, między innymi tego, że nie byłam ani trochę gotowa na związek.
Spojrzałam do tyłu i przyciągnęłam do siebie jego szarą bluzę, która leżała rozwalona na moim łóżku. Chciałam ją złożyć, ale przeszkodziło mi w tym coś sztywnego w kieszeni. Wsunęłam do niej dłoń i wyjęłam dwa kartonowe bilety. Cash był już odwrócony w drugą stronę wracając do salonu.
— Cashy. — Przywaliłam sobie mentalnie prosto w mordę słysząc jak zabrzmiało jego nazwisko wychodzące z moich ust.
— Co jest?
— Znalazłam je chyba.
Nim zdążyłam mrugnąć mężczyzna był już w mojej sypialni. Przypomniało mi to trochę o moim rodzinnym psie, którego mieliśmy gdy byłam małym dzieckiem, kiedy tylko otwierało się lodówkę on znikąd nagle pojawiał się przy niej.
CZYTASZ
Give it time // Matty Cash ff
FanfictionAnnie Hale wyjeżdża jako fotograf do Kataru na mistrzostwa świata aby odciąć się od swojej rodziny