Przez chwilę Kasamia była świadoma przyśpieszonego bicia swojego serca, kiedy jej wściekłość nagle zderzyła się z czymś potężniejszym, co dosłownie wypchnęło ją z amoku.
Lukas kulił się pod nią; przytrzymywała go jedną ręką, podczas gdy druga, zastygła w powietrzu.
- Czyli jednak mnie nie zabijesz? Co za ulga - odetchnął w chwili, gdy zauważył jej przytomne spojrzenie i zmieszany grymas twarzy. Nie wydawał się przerażony, raczej rozbawiony. - Wiedziałem, że mnie rozpoznasz - odpowiedział na jej niezadane pytanie.
- I dlatego uznałeś, że to świetny pomysł, skradać się do mnie, kiedy jestem w amoku?! - puściła go i wycofała się na tyle, żeby mógł wstać.
To zdrajca. Zostawił cię, kiedy najbardziej go potrzebowałaś - jej mózg nie omieszkał jej tego przypomnieć, a serce na nowo wypełniła uraza.
Odwróciła się do niego plecami.
- Oh, daj spokój! Gdybym miał czekać, aż wreszcie wyjdziesz z amoku, chyba bym osiwiał - zbliżył się, na co warknęła. - Poza tym, wcale a wcale się nie skradałem, słowo bliźniaka!
Wolał cię zostawić, bo tak było mu wygodniej... - szeptał głosik. - Co z niego za brat? Jedną siostrę zostawił na pewną śmierć, a drugą bez wahania porzucił.
Klapnęła uszy i z kamienną twarzą, sztywno odmaszerowała między drzewa. Pojęcia nie miała, gdzie była. W pamięci z wydarzeń, które miały miejsce już po pożarze, miała jedynie pojedyncze kilkusekundowe sceny, gdzie budziła się w obcym miejscu, otoczona stertą zmasakrowanych ciał.
- Zaczekaj, dokąd idziesz? - Lukas podążał za nią.
- Jak najdalej od ciebie!
- Ale czemu?
- Bo mam cię dość.
- A co ja takiego zrobiłem? - nie brzmiał na przejętego. Choć z drugiej strony, nigdy nie traktował jej nastrojów poważnie.
Tuż za powiekami Kasamii zamigotały czerwone plamki, a oczy zapiekły od niewylanych łez. - Nic dla niego nie znaczysz... nie obchodzisz go. On szuka jedynie korzyści... zdradził cię... zostawił... - natrętne myśli krążyły jej po głowie, aż zapragnęła je uciszyć.
- Odejdź! - zahamowała i obróciła się tak gwałtownie, że omal na siebie nie wpadli. - Natychmiast!
- Chcę porozmawiać - nalegał.
Zamknęła oczy i szybko przeanalizowała wszystkie "za i przeciw".
- Jeśli twoja wypowiedź nie uwzględnia słów „przepraszam" i „błagam, wybacz, potwornie żałuję" to nie mam zamiaru cię słuchać - otworzyła oczy i dostrzegła, że jej brat wydawał się zdezorientowany; zmarszczył brwi i przechylił głowę:
- No dobra, ale nie wiem za co przepraszać - nie żartował.
- W takim razie, wróć jak się dowiesz! - zamknęła oczy i pozwoliła, aby zawrzała w niej furia. Chciała jedynie, jak najszybciej znowu popaść w amok. - A najlepiej wcale!
- Przesadzasz - machnął ręką. - Naukowcy cię skrzywdzili, tak samo jak nas wszystkich i to nie jest fajne, ale proszę nie wyładowuj tego na mnie.
On z ciebie kpi. Udaję, że lepiej niż ty wie, co czujesz... to zdrajca... pozbądź się go! - ledwie ta myśl przeszła jej przez głowę, a już ponownie przyszpilała go do ziemi; z jedną ręką na jego krtani, a drugą z odsłoniętymi pazurami, wysoko w powietrzu.
Dusił się i kasłał, ale nie zerwał z nią kontaktu wzrokowego. W dodatku, wciąż był irytująco spokojny i pewny, że go nie zaatakuje...
...i miał rację.
CZYTASZ
Brakujący Element
Fantasy"Kiedy noc nastanie nad światem, pełnia zaświeci na niebie, księżyc odbije światło słońca i zadecyduje, kto teraz władze sprawuję. Gdy krew spłynie na jego jasną posturę, zwycięstwo Dympirów przypieczętuje, lecz gdy księżyc biały nastanie, mroku to...