ROZDZIAŁ SIÓDMY - korekta

1.3K 65 41
                                    

#chancefromfatewatt 🌚

Vanity

   Próbowałam udawać przed dziećmi, że wszystko było w porządku. Nie chciałam, by martwiły się moim złym sapomoiczuciem. Poza tym sztuczny uśmiech miałam już całkiem wyćwiczony, w końcu praktycznie ciągle udawałam, że nic się nie dzieje.

   Siedzieliśmy w salonie. Na tej samej kanapie, na której mój, jeszcze kilka godzin temu, uprawiał seks z inną kobietą.

   Zanim na niej usiadłam, rozłożyłam na niej gruby koc i ubrałam się tak, by moje ciało w żadnym stopniu nie stykało się z meblem.

   Wolałam nie złapać złapać żadnych zarazek.

   — Mamusiu, po co ten koc? — spytała Abi, przerywając na chwilę kolorowanie rysunku.

   Zastanowiłam się chwilę, a wtedy do pomieszczenia wszedł Warren. Dlatego po prostu powiedziałam:

   — Tatuś ubrudził ją dzisiaj. Nie chciałam, żebyście się ubrudzili i dostali jakieś bakterie.

   Nic nie powiedział, a ja się uśmiechnęłam. Dopóki byłam w tym domu, mogłam jeszcze go pomęczyć. Dla wielu mogłoby się to wydawać dziecinne, ale aktualnie miałam to gdzieś.

   Po chwili usiadł obok mnie i objął mnie ramieniem. Momentalnie cała się spięłam, jego dotyk palił mnie w nieprzyjemny sposób. Sprawiał mi ból i wywoływał obrzydzenie. Zerknęłam w stronę dzieci, Abigail wciąż była zajęta obrazkiem, a Aaron grał w jakąś grę. Dlatego, wykorzystując to, uniosłam rękę, by uszczypnąć go z całej siły w dłoń. Syknął i momentalnie mnie puścił.

   — Tatusiu, wszystko dobrze? — nasza córeczka się zmartwiła.

   — Tak, słońce. Mamusia musi mi pomóc z jedną rzeczą, więc zaraz wrócimy — złapał mnie za nadgarstek i wyprowadził z salonu. Zaprowadził mnie do sypialni i zamknął drzwi.

   — Vanity...

   — Warren, daruj sobie.

   Westchnął ciężko i podszedł do mnie. Chciał dotknąć mojego policzka, ale szybko się cofnęłam.

   — Proszę cię, porozmawiajmy...

   — A mamy o czym?

   — Ja tego żałuję — wyrzucił z siebie. — Uwierz mi. Wiem, że popełniłem błąd, ale...

   — Nie ma na to żadnego usprawiedliwienia — przerwałam mu. — To, że nie uprawialiśmy seksu, nie znaczyło, że miałeś prawo spać z inną kobietą. Poza tym to nie była jednorazowa akcja, mam rację?

   Jego milczenie potraktowałam jako odpowiedź na moje pytanie.

   — Robiliście to tu? W naszym łóżku? — wciąż był cicho. — Muszę stąd wyjść...

   — Vanity...

   — Proszę cię, daj mi spokój. Idę wziąć prysznic, wróć do dzieci.

   Jak najszybciej wyszłam z sypialni. Teraz nawet miejsce, w którym mogłam czasem się odciąć od rzeczywistości i odetchnąć, przestało nim być. Nie mogłam tam oddychać.

   Po zimnym prysznicu, zmusiłam się, by wrócić do sypialni. Potrzebowałam ubrać piżamę i szybko spakować najpotrzebniejsze rzeczy przed jutrem. Gdy byłam pewna, że mam już wszystko, uchyliłam drzwi i sprawdziłam czy nikogo nie było. Następnie szybko przeszłam do pokoju Abi i schowałam torbę do szafy.

   Dopiero kiedy usiadłam na chwilę na łóżku, poczułam, jak dzisiejszy dzień mnie zmęczył. Moje powieki zaczęły robić się ciężkie.

   Nie mam pojęcia, kiedy zasnęłam.

Chance From Fate [+18] [ ZAWIESZONE ]Where stories live. Discover now