ROZDZIAŁ OSIEMNASTY

1.3K 66 15
                                    

#chancefromfatewatt na twitterze 🌚

Vanity

  Czułam, jak cała sztywnieję. Nie potrafiłam się ruszyć. Trzymałam jedynie telefon przy uchu i czekałam, aż Warren się odezwie.

   Z jakiego numeru dzwonił? Zmienił numer? A może użył do tego telefonu Sherri?

   Chyba nie chciałam wiedzieć...

   — Tak, skarbie. Tu twój mąż — słyszałam kpinę w jego głosie. — Miło cię w końcu usłyszeć.

   — Po co dzwonisz?

   Armin przyglądał mi się ze zmartwieniem wypisanym na twarzy. Dopiero teraz zorientowałam się, że mężczyzna trzymał mnie za rękę. Dodawał mi tym otuchy, za co byłam mu wdzięczna.

   — Spokojnie, nie będę cię namawiać na powrót — zmarszczyłam brwi. — Tak właściwie, chciałem ci podziękować.

   — Za co? Warren...

   — W końcu jestem szczęśliwy — przerwał mi. Mimo braku jakichkolwiek uczuć względem niego, poczułam, jak jego słowa we mnie uderzają. — W końcu mam kobietę, przy której czuję się dobrze. Co robi wszystko, o co tylko ją poproszę. Dzieci mają lepszy wzór do naśladowania. Teraz mam idealną rodzinę. Nie ma w niej w końcu ciebie. Nawet nie musiałem się ciebie pozbywać, sama się usunęłaś.

   Siedziałam w ciszy, ponieważ wiedziałam, że powie coś jeszcze. To nie byłoby w jego stylu, gdyby teraz zakończył swój monolog. Nie zranił mnie wystarczająco. Chciał, żeby mnie bolało.

   — Abi ma teraz idealny wzorzec matki. Świetnie się dogadują, wiesz? Wydaje mi się, że ona też widzi w niej rodzica. Aaron powoli się przekonuje, ale niedługo sam zrozumie, że nie byłaś nikim wartym naszej uwagi.

   — To mówi mężczyzna, który ślubował mi miłość i wierność, patrząc na mnie z uwielbieniem? — udało mi się cicho prychnąć.

   — Wtedy byłaś inna. Byłaś...

   — Chuda — dopowiedziałam sobie sama. W końcu to był jego największy problem ze mną, na pewno to miał na myśli. — Co z twoim ostatnim zapewnieniem mi miłości? Kłamałeś mi w żywe oczy, mając już inną na boku.

   — To nie twój zasrany interes — zaśmiałam się, ale nie było w tym ani krzty wesołości. — Zadzwoniłem, żeby ci po prostu powiedzieć, że nie masz po co wracać. Już nie będę do ciebie dzwonić. Udanego życia.

   Zanim zdążyłam zaprotestować, rozłączył się. Byłam zła, że wcześniej milczałam i mu wszystkiego nie wygarnęłam.

   Miał w końcu rodzinę, o której marzył? Czy ja nie robiłam wystarczająco wiele. Przez tego dupka nie poszłam na studia, ani do pracy. Nie mogłam się spełniać. Nie miałam możliwości na spełnienie własnych marzeń. Jeżeli Sherri była faktycznie zaślepiona miłością do tego dupka, szczerze jej współczułam. Bo żadna kobieta nie zasługiwała na takie traktowanie.

   Nie miałam powodów, by darzyć ją nienawiścią.

   — Vanity? — cichy głos Armina wyrwał mnie z zamyślenia. — Wszystko w porządku, moja słodka?

Chance From Fate [+18] [ ZAWIESZONE ]Where stories live. Discover now