--4--

1.5K 123 35
                                    

(Siódmy kwietnia. Środa)
[Katsuki]

Wszedłem powoli na górę. Ojciec czekał na mnie już przy drzwiach. Tylko zamknął za mną drzwi i oberwałem pasem po plecach. Padłem na kolana z cichym piskiem.

-Co ty sobie kurwo wyobrażasz?!

-Przepraszam.- Szepnąłem patrząc na podłogę. Z moich oczu już ciekły łzy.

-Jesteś jebaną dziwką co? Nie wierzę, że aż takie ścierwo z ciebie wyrosło. Ojcu nie pomoże i jeszcze się puszcza! Ha! Jesteś kurwa niemożliwy.- Fuknął tym razem mocno mnie kopiąc.

-N-nie jestem dziwką...

-Nie? A kto to był? Jeszcze kłamiesz gówniarzu?

-T-to mój kolega... projekt razem robiliśmy...

-To jeszcze do niego polazłeś?!- Warknął znów mnie bijąc.- Powiedz mi jeszcze, że ta szmata którą masz na sobie to jego.

-...

-Zdejmuj to.

-C-co? Muszę mu t-to oddać...

-Zdejmuj!

Od razu zdjąłem ją. On mi wyrwał materiał z rąk i poszedł do salonu. Polał ją trochę wódką, po czym na moich oczach wrzucił do pieca.

-A teraz rozbieraj się.- Warknął.- Odpłacisz mi się za ten alkohol co zmarnowałem. Rozbieraj się i chodź tu.

-N-nie chcę...- Szepnąłem wystraszony.- Jestem przed rują... Za pięć dni mam.

-Gh. Kurwa masz szczęście dziś. Wypierdalaj do siebie, nie chcę cię widzieć.

Szybko uciekłem. Usiadłem w rogu pokoju i zacząłem cicho płakać.

Jak ja się wytłumaczę Izuku..?

Siedziałem tam kilka minut, nim tyran powrócił. Zaczął coś bełkotać znów mnie bijąc potem poszedł, zostawiając mnie. Wrócił nad ranem. Chciałem się szykować do szkoły, a on wszedł.
Zaczął mnie wyzywać od dziwek i kurw. Pobił mnie na tyle mocno, że obudziłem się w plamie krwi. Miałem mocno pociętą lewą rękę. Wszystko mnie bolało ledwie wstałem z miejsca by opatrzeć rękę. Zdjąłem bandaż z jednego ramienia i przełożyłem na drugą. Tam rany już mi się delikatnie zagoiły. Bynajmniej na tyle, że bez opatrunku dam radę.

-Jest... Piętnasta..?

-Katsuki!- Nagle do pokoju mojego wleciał on.- Oh kurwa wstałeś. W końcu.- Zaśmiał się.- Wypierdalaj się umyć.

-C-co?

-Wypierdalaj pod prysznic. Idę do sklepu... Odpłacisz mi się.

-A-ale...

-Spokojnie, nie zaciążysz. W stu procentach płodny będziesz za kilka dni.- Roześmiał się wychodząc.

Nie, ja nie chcę... Nie chcę zostać zgwałconym... Nie chcę...

Zacząłem panikować.

-M-muszę u-uciec.- Szepnąłem sam do siebie. Szybko wypadłem wręcz ze swojego pokoju. Ojca już nie było.

Nie wiem ile siedziałem zamroczony strachem... Nie wiem za ile wróci.

Szybko wybiegłem z domu na ulicę. Jak poszedł do sklepu to pewnie tego obok naszego bloku.
Podbiegłem do pierwszej lepszej osoby.

-Przepraszam!

-Tak..? Co się stało chłopcze?- Zapytał mężczyzna, na moje szczęście Beta.

-Mógłbym zadzwonić? Nie mam telefonu, potrzebuje by mój przyjaciel przyszedł szybko.

~Uratowany [DekuBaku] (A/B/O)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz