~32~

1K 106 17
                                    

(Dwudziesty ósmy kwietnia. Środa)
[Izuku]

Mamy już piętnastą. Kacchan cały czas leży przytulony do mnie i nie chce się odzywać. Próbowałem nawiązać z nim jakąkolwiek rozmowę, ale mnie zbywa.

-Kacchan...

-Nie chcę o tym mówić.

-Chciałem Ci powiedzieć kochanie, że Yukimura niedługo tu przyjdzie.

-Trudno. Z nim też nie będę chciał rozmawiać. Wstydzę się tego.

-Wiesz... Masz prawo. Także masz prawo, do niechęci widzenia innych... Ale wiesz, że śpiąc, albo siedząc samemu w pokoju nie uciekniesz od zmartwionych spojrzeń? Musisz stanąć z tym oko w oko... Ale nie jesteś sam, masz Kaminariego, Yukimurę, Ashido, Yuriko, Hitroshiego, Kirishimę... Oczywiście siebie chyba nie muszę wymieniać.- Powiedziałem z dumą a on delikatnie się Uśmiechnął.- Nauczycieli, dyrekcję a także wiele innych osób. Słońce, na prawdę. Nie jesteś w tym sam... A jeśli mi nie wierzysz, to może uwierzysz Yukimurze.

-Czemu mam jemu akurat wierzyć?

-Dowiesz się za chwilę. Pisał do mnie, że będzie są kilka minut.

[Katsuki]

Leżałem okryty puchowym kocem u wtulony w Alfę.

Jego słowa do mnie dotarły? Może nie do końca.
Dalej nie chcę nikogo widzieć. Z nikim rozmawiać.
Potraktowano mnie jak śmiecia.
I ten wzrok niedowierzający, współczujący albo i nawet drwiący że strony innych. Poczułem się gorszy, przez to, że mam taką rodzinę a nie inną.

Dziś w nocy śniła mi się mama.

Byliśmy na polanie z ładnymi kwiatkami. Biegałem naokoło niej w postaci małego blond wilczka, bawiąc z małym, zielonowłosym Alfą.

-Katsuki! Chodź tu na chwilę!- Zawołała mnie blondynka, uśmiechając się delikatnie. Dopiero gdy podbiegłem zobaczyłem, że jest ubrana w białą suknię z czerwoną plamą na klatce piersiowej.- Kochanie...

-Tak mamo..?- Mruknąłem odmieniając się. Nagle byłem w praktycznie jej wzroście.- Mamo krwawisz?

-Słonko, już nie krwawię... Chciałam cię zobaczyć, tak wyrosłeś...-  Położyła dłoń na moim policzku.- Przepraszam, że skazałam cię na tyle cierpienia...

-Nie przepraszaj nie.- Warknąłem cicho, próbując nie uronić łez.- Czemu nas opuściłaś..?

-Przepraszam... Nie wiem co mogę powiedzieć.

-Kacchan!- Nagle podbiegł do mnie Izuku. Stanął przede mną i objął.- Kochanie..? Co się stało, czemu płaczesz?

-To twój Alfa? Oboje bardzo wyrośliście.

-Izuku... To moja mama.

-Kto? Jesteśmy tu sami przecież.- Powiedział zdziwiony obserwując dookoła.

-On mnie nie widzi. Katsuki, cieszę się, że moje przypuszczenia się jednak spełniły. Izuku będzie idealnym Alfą dla ciebie...- Westchnęła opuszczając wzrok.- Pamiętaj, nie poddawaj się nigdy. Nie wstydź się niczego. Odżywiaj się zdrowo i kochaj jakby jutra miało nie być. Nigdy nie wiadomo kiedy usłyszmy wyrok słońce.

~Uratowany [DekuBaku] (A/B/O)Opowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz