9.

95 5 5
                                    

Wieś pod Krakowem

Jagna patrzyła na rwący potok, który płynął po drodze przed domem. Od południa lało jak z cebra i wszyscy zmuszeni byli siedzieć w domach. Hanka zajęła się haftowaniem, za to Maciejówna nie miała zamiaru tykać się igły i nici. Gospodyni mówiła, że zręczność przy koniach na pewno przekłada się na robótki ręczne, ale Jagna nie zamierzała tego sprawdzać. Opierała brodę na dłoni i wzdychała co chwilę.

- Oh, niech już panienka przestanie tak wzdychać - sarknęła wreszcie Hanka - Do jutra przejdzie.

- Do jutra - opuściła rękę - Do jutra, to ja tu oszaleję.

- Na Wawelu są lepsze rozrywki w czasie niepogody?

- Można spacerować po zamku - oparła się plecami o ścianę - Ja zazwyczaj siedzę w kuchni z Grzymkiem albo w stajni. Tutaj nic się nie da zrobić - wstała z ławy.

- Można haftować.

- Wiesz, że tego nie lubię.

- Ale spróbować zawsze można. A nuż ci się spodoba.

- Nie spodoba mi się - odparła pewnie.

Przeszła się po izbie i wtedy dotarł do nich dźwięk otwieranych drzwi. Ktoś wszedł, stawiając ciężkie kroki. Po chwili w progu pojawił się Piotr, przemoczony do suchej nitki. Hanka momentalnie porzuciła robótkę i podbiegła do niego.

- Na Boga, kto wymyślił, żeby w taką pogodę wychodzić na zewnątrz? - załamała ręce - Niech panicz czym prędzej to ściąga - zdjęła z jego ramion płaszcz - I to też - poklepała go po mokrym rękawie.

Piotr nie protestował, tylko zdjął kaftan i koszulę. Gospodyni szybko je zabrała i zniknęła w głębi domu. Jagna patrzyła na brata wymownym wzorkiem, ale on nic sobie z tego nie zrobił. Zasiadł do stołu i sięgnął po dzban z wodą, z którego nalał sobie do kubka.

- Co tu sobie zrobiłeś? - zapytała nagle, gdy dostrzegła na jego plecach czerwone ślady.

Maciejowic popatrzył pierw na nią, a potem odwrócił głowę jeszcze bardziej, jakby potrafił spojrzeć na swoje plecy. Zaklął pod nosem.

- To, moja droga siostro, jest ludzkie pożądanie - wyjaśnił, upijając łyk wody.

- Co? Co ty pleciesz? Pijanyś? Jakie ludzkie pożądanie?

- Dowiesz się w swoim czasie - uśmiechnął się cwanie.

- Jesteś głupi, wiesz? - ruszyła do wyjścia z kuchni.

- Nie aż tak jak ci się wydaje! - zawołał za nią i zaśmiał się.

Pokręciła głową i poszła do swojego pokoju, by przeczekać ulewę.

***

Wieczorem postanowiła w końcu wyłonić się ze swojej jaskini, żeby coś zjeść. Zdążyła się zdrzemnąć, poukładać ubrania w skrzyni, zmienić wystrój i potem jeszcze raz zamknąć oczy, żeby obudziło ją burczenie w pustym brzuchu. W kuchni zastała Piotra, który też postanowił coś przekąsić. Hanki nie było, zapewne zajęła się domowymi obowiązkami.

- Księżniczka już wstała? - zapytał ironicznie.

- Sam jesteś księżniczką - odgryzła się.

Ten tylko prychnął prześmiewczo i wrócił do jedzenia. Jagna znalazła czystą miskę, nałożyła sobie trochę owsianki i usiadła na przeciwko brata. Jedli przez chwilę w milczeniu, dopóki pierwsza nie odezwała się ona.

Córka KoniuszegoWhere stories live. Discover now