29.

82 5 15
                                    

Kraków

Nie sądziła, że przygotowania do wyjazdu mogą ją tak przytłoczyć. Nie chodziło tu o chaos, a raczej świadomość przyszłości - opuszczała Kraków. Opuszczała swój dom. Jedyne miejsce, które na tym świecie znała. Jak zawsze zazdrościła Piotrowi podróży, tak teraz sama przeniesie się w zupełnie inne miejsce. Zamieszka pośród innych ludzi. I jedynym, którego będzie tam znała, to jej narzeczony. Jej rycerz Wilhelm. Dotąd cieszyła się życiem cichym i odludnym - ludzie ją wymijali, nie zwracali na nią uwagi. Teraz cała rzecz całkowicie się odmieniła. Codziennie biegała za nią Bogna i rozprawiała o szczęściu, jakie ją spotkało. Jagna była jej wdzięczna za pomoc przy pakowaniu, jednak zaczynała już ją irytować.

Następnego dnia miała pojechać z narzeczonym do rodzinnego domu, by tam wszystko spakować i wyruszyć w podróż do Bawarii. Do jej nowego domu. Nie pytała jeszcze Wilhelma o szczegóły, bo zwyczajnie nie miała do tego głowy. Od rana do nocy była zajęta pakowaniem i szykowaniem się do podróży. Nie miała tego wiele, ale i tak było przy tym sporo zachodu. Ojciec również postanowił, że dostanie Karusię, jako swojego konia na własność. Mocno go wtedy wyściskała, choć w głębi duszy serce jej pękło, bo wyjazd oznaczał jedno - pożegnanie z Ersterem. Właśnie do niego szła.

Weszła na wybieg, a ten, jak zwykle, wybiegł jej na spotkanie, rżąc przy tym radośnie. Już wtedy nie zdołała wstrzymać łez. To był ostatni raz, gdy ją tak witał. Ledwo się z nią wyminął, potrącając przy tym w ramię, co wywołało u niej krótki śmiech. Ogierek zawrócił i podkłusował do niej. Od razu zaczął się o nią wycierać, domagając pieszczot. Zaczęła głaskać go po szyi, ale już po kilku chwilach zaniosła się płaczem i padła na kolana, obejmując swojego przyjaciela. Erster przytulił ją do siebie, pozwalając wypłakać w rudą sierść.

- Tak bardzo będzie mi ciebie brakowało, wiesz? - wymamrotała i oderwała się od konia - Już za tobą tęsknię.

Erster zamrugał i popatrzył na nią dużymi oczami. Zaśmiała się przez łzy i pogłaskała go po nosie.

- Wyjeżdżam do Bawarii - opowiadała - To trochę daleko, wiesz? Ale nie martw się. Ojciec z tobą zostanie. I cała reszta też. Musisz być bardzo dzielny. I służyć królowi, tak jak twoi starsi koledzy. Bądź dzielny, pamiętaj - powtórzyła i ponownie zanurzyła twarz w jego sierści.

- Tak dzielny jak jego właścicielka?

Maciej położył dłoń na plecach córki i kucnął. Jagna pociągnęła nosem i oderwała się od ogierka. Przetarła mokre oczy, ale łzy znów spłynęły po policzkach.

- Nie chcę się z nim rozstawać... - chlipnęła.

- Przecież możesz go odwiedzać. Król już postanowił, że zostanie w stajni. A ja nie zamierzam go nikomu oddawać.

- Dbaj o niego...

- Ani jeden włos mu z grzywy nie spadnie - zapewnił, gładząc ją po głowie - Będzie najbardziej rozpieszczonym koniem w Królestwie.

- Obiecujesz?

- Obiecuję - zapewnił i cmoknął latorośl w czoło - Weź go na spacer. Długi spacer. Tylko wróćcie przed zmierzchem. Musisz jutro wcześnie wstać.

Pokiwała głową i, z pomocą ojca, podniosła się z kolan. Otarł mokre policzki i jeszcze raz pogłaskał po plecach. Maciejówna ruszyła w stronę wyjścia, a Erster zaraz obok niej. Patrzył na tą dwójkę z rozczuleniem i pewnym ściskiem w sercu. Doskonale znał to uczucie, gdy musiał żegnać się z najlepszym przyjacielem. Przyjaciółmi. Znał je aż nadto dobrze.

***

Następnego dnia

Obudziła się wcześnie rano. Bardzo wcześnie rano. Gdyby wyszła teraz na pola i łąki, na trawie mieniłaby się jeszcze rosa, dookoła unosiłaby się mgła, powietrze byłoby rześkie, dzika zwierzyna żerowałaby na otwartych przestrzeniach, a słońce nieśmiało wyglądało zza horyzontu. Choć ojciec mówił, żeby się wyspała, ona prawie nie zmrużyła oka. Wierciła się, okrywała pościelą, to znów ją z siebie zrzucała.

Córka KoniuszegoWhere stories live. Discover now