35.

120 6 10
                                    

Wieś niedaleko Monachium

- Nie ruszaj się - zganiła go - Bo będzie krzywo.

Po przebudzeniu nie mieli jeszcze ochoty, by stawić czoła nadchodzącemu dniu. Tak naprawdę dopiero teraz mieli chwilę, by prawdziwie odpocząć po hucznym weselu. Jagnę od rana rozpierała energia i dobry humor, więc zaoferowała Wilhelmowi, że zaplecie na jego włosach warkoczyka.

- Długo jeszcze? - spytał - Nie mam przecież takich długich włosów.

- Cicho.

Wywrócił oczami, ale posłusznie zamilkł. Musiał przyznać, że było to całkiem przyjemne uczucie. Rudowłosa zręcznie przeplatała przez siebie kolejne pasma, wieńcząc dzieło jedną ze wstążeczek, które miała w kuferku z ozdobami do włosów.

- Gotowe - uśmiechnęła się do siebie.

Cofnęła się na łożu, przypatrując jego reakcji. Powiódł dłonią na tył głowy i dotknął fryzury. Odwrócił się do żony.

- Musisz mi częściej takie robić - powiedział z błyskiem w oku.

Złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie, wpijając w jej usta. Złapała go za policzki i odwzajemniła gest. Objął ją w talii i pociągnął za sobą kładąc się na plecach, na pościeli. Rude loki rozsypały się na jego piersi. Podparła się rękami, by spojrzeć mu w oczy. Nawinął sobie kosmyk na palec i lekko za niego pociągnął. Pokręciła delikatnie głową. Tym razem to ona go pocałowała, ale już mniej zachłannie. Chciał kontynuować pieszczoty, ale zdołała w ostatniej chwili się od niego oderwać.

- Musimy zobaczyć prezenty, które dostaliśmy.

Podniosła się z łoża i zaczęła szukać chusty, by okryć ramiona. Chodziła po komnacie i zaglądała do tych paru kufrów, które tu z nią przywieziono. Wilhelm podparł się rękami na łożu i patrzył za nią, śledząc jej poczyniania. W końcu znalazła zgubę i narzuciła na siebie.

- Wiesz, że nie musisz się już przede mną wstydzić - bardziej stwierdził, niż zapytał.

Wiążąc supełek na dekolcie, spojrzała na męża.

- Ale pani rycerzowej nie wypada paradować po domu w takim negliżu. W Krakowie też korzystałam z chusty.

- Po domu broń Boże - podniósł się i podszedł do małżonki - Ale w sypialni niekoniecznie - szepnął figlarnie, objął ją w talii i przyciągnął do siebie.

Nie zdołała uchronić się od pocałunku, od którego z resztą się rozpłynęła. Oparła dłonie na jego piersi i skrzyżowała ich spojrzenia.

- Jesteś niemożliwy, wiesz?

- Wiem - znów się uśmiechnął i skradł sobie kolejny pocałunek.

***

Śniadanie zjedli wspólnie. Maria zniknęła gdzieś w domu i nie wchodziła im w drogę. Jagna, gdy tylko skończyła, zabrała się za oglądanie prezentów ślubnych.

- Spójrz - odwróciła się w stronę męża - To od Hanki.

Wyciągnęła ręce przed siebie, by pokazać Wilhelmowi ręcznie wyhaftowany przez gosposię fartuch, idealny dla pani domu. Przyłożyła go do ciała, ostatecznie obwiązując się nim w pasie.

- Jak wyglądam? - zapytała, okręcając się.

- Jak prawdziwa gospodyni - posłał jej uśmiech.

Odwzajemniła go, po czym zaczęła dalej przeglądać nowe skarby. Średniej wielkości skrzynia mieściła glinianą, pięknie ozdobioną zastawę stołową dla czterech osób.

Córka KoniuszegoOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz