Wieś niedaleko Monachium
- Nie ruszaj się - zganiła go - Bo będzie krzywo.
Po przebudzeniu nie mieli jeszcze ochoty, by stawić czoła nadchodzącemu dniu. Tak naprawdę dopiero teraz mieli chwilę, by prawdziwie odpocząć po hucznym weselu. Jagnę od rana rozpierała energia i dobry humor, więc zaoferowała Wilhelmowi, że zaplecie na jego włosach warkoczyka.
- Długo jeszcze? - spytał - Nie mam przecież takich długich włosów.
- Cicho.
Wywrócił oczami, ale posłusznie zamilkł. Musiał przyznać, że było to całkiem przyjemne uczucie. Rudowłosa zręcznie przeplatała przez siebie kolejne pasma, wieńcząc dzieło jedną ze wstążeczek, które miała w kuferku z ozdobami do włosów.
- Gotowe - uśmiechnęła się do siebie.
Cofnęła się na łożu, przypatrując jego reakcji. Powiódł dłonią na tył głowy i dotknął fryzury. Odwrócił się do żony.
- Musisz mi częściej takie robić - powiedział z błyskiem w oku.
Złapał ją za nadgarstek i przyciągnął do siebie, wpijając w jej usta. Złapała go za policzki i odwzajemniła gest. Objął ją w talii i pociągnął za sobą kładąc się na plecach, na pościeli. Rude loki rozsypały się na jego piersi. Podparła się rękami, by spojrzeć mu w oczy. Nawinął sobie kosmyk na palec i lekko za niego pociągnął. Pokręciła delikatnie głową. Tym razem to ona go pocałowała, ale już mniej zachłannie. Chciał kontynuować pieszczoty, ale zdołała w ostatniej chwili się od niego oderwać.
- Musimy zobaczyć prezenty, które dostaliśmy.
Podniosła się z łoża i zaczęła szukać chusty, by okryć ramiona. Chodziła po komnacie i zaglądała do tych paru kufrów, które tu z nią przywieziono. Wilhelm podparł się rękami na łożu i patrzył za nią, śledząc jej poczyniania. W końcu znalazła zgubę i narzuciła na siebie.
- Wiesz, że nie musisz się już przede mną wstydzić - bardziej stwierdził, niż zapytał.
Wiążąc supełek na dekolcie, spojrzała na męża.
- Ale pani rycerzowej nie wypada paradować po domu w takim negliżu. W Krakowie też korzystałam z chusty.
- Po domu broń Boże - podniósł się i podszedł do małżonki - Ale w sypialni niekoniecznie - szepnął figlarnie, objął ją w talii i przyciągnął do siebie.
Nie zdołała uchronić się od pocałunku, od którego z resztą się rozpłynęła. Oparła dłonie na jego piersi i skrzyżowała ich spojrzenia.
- Jesteś niemożliwy, wiesz?
- Wiem - znów się uśmiechnął i skradł sobie kolejny pocałunek.
***
Śniadanie zjedli wspólnie. Maria zniknęła gdzieś w domu i nie wchodziła im w drogę. Jagna, gdy tylko skończyła, zabrała się za oglądanie prezentów ślubnych.
- Spójrz - odwróciła się w stronę męża - To od Hanki.
Wyciągnęła ręce przed siebie, by pokazać Wilhelmowi ręcznie wyhaftowany przez gosposię fartuch, idealny dla pani domu. Przyłożyła go do ciała, ostatecznie obwiązując się nim w pasie.
- Jak wyglądam? - zapytała, okręcając się.
- Jak prawdziwa gospodyni - posłał jej uśmiech.
Odwzajemniła go, po czym zaczęła dalej przeglądać nowe skarby. Średniej wielkości skrzynia mieściła glinianą, pięknie ozdobioną zastawę stołową dla czterech osób.
![](https://img.wattpad.com/cover/333440187-288-k790754.jpg)
CZYTASZ
Córka Koniuszego
Historical Fiction🐴 I tom przygód Jagny Maciejówny 🐴 - Puść ją - powiedział, widząc jak jego małżonka się męczy - Przecież w stajni jest grzeczna. - Ale to nie dom. Jeszcze, nie daj Bóg, gdzieś mi ucieknie albo wstydu narobi. - Nie narobi - zapewnił, wyciągając d...