XIX. Pozostając w mroku

314 17 7
                                    

Stał w łazience, gdy do jego nozdrzy doszedł ten zapach. "Kurwa mać, znowu Granger!" - pomyślał. Zaczął zastanawiać się, czy zostać schowanym znów w łazience, a może... pójść do szafy w przedpokoju. Choć nie, w niej schowałby się przez znienawidzonym Potterem. "Ten idiota w życiu, by nie odkrył, że w niej siedzę... pf, on nie wpadłby na to, że stoję obok, bo jest zbyt wielkim kretynem, jak jego ojciec. Kompletnie nie ma nic ze swojej matki" - dodał w myślach. Ledwo powstrzymał się, by prychnąć. Nawet więcej - miał chęć roześmiać się na głos. Obrażanie Pottera zawsze wprawiało go w dobry nastrój.

W końcu Severus uznał, że przecież już nie musi ukrywać się przed Granger. Dziewczyna wiedziała, że żyje. Nie miał ochoty z nią rozmawiać, jej głos, sposób chodzenia, a nawet zapach sprawiał, że się irytował. I to jej dziwne zachowanie, które oddziaływało na jego nerwy. Miał z nią styczność tylko dwa razy, z czego raz skryty za drzwiami, a mimo to czuł, że coś jest nie tak. Ale przecież nie będzie się zachowywał jak nastolatek, ukrywający przed jakąś tam dziewuchą.

W pierwszym odruchu miał chęć wyjść niezauważony, ale potem uznał, że lepiej będzie odegrać standardową rolę dupka z lochów, choć tym razem dupka z piwnicy. Wyszedł więc z łazienki, mocno trzaskając drzwiami.

________________________

Hermiona poderwała się jak oparzona na dźwięk uderzenia drzwi. Wciąż reagowała ze strachem na różne odgłosy, a na dodatek nadal nie w pełni do niej dotarła myśli, że profesor Snape żyje i mieszka pod dachem Luny.

- Dzień dobry - powiedziała Luna na widok Severusa idącego w ich stronę.

- Dla kogo dobry, dla tego dobry Lovegood - odparł. - Granger, jak skończysz plotkować z Lovegood to daj łaskawie znać. Przypomnę, że chciałaś uwarzyć pewien eliksir.

"To dla ciebie go warzę, ty... profesorze" - powiedziała do siebie. Nie miała dość odwagi, by zachować się tak bezczelnie wobec profesora Snape'a. Rzadko mu się stawiała w szkole, tylko wtedy, gdy rzeczywiście zaczynał przeginać. Ale teraz, odkąd wiedziała, że żyje, że mogła mu pomóc dojść do siebie, zatliła się w niej mała iskierka nadziei, że jeszcze będzie użyteczna. Że coś kiedyś wróci do "normy".

- Przyjdę, proszę pana, proszę się nie martwić - odparła, ale Snape był już u szczytu schodów prowadzących do piwnicy. Mimo że stał odwrócony plecami, miała pewność, że świetnie ją usłyszał.

_______________________________

Gdy Severus zniknął z zasięgu wzroku, Luna zaprosiła Hermionę do kuchni. Mimo późnej, popołudniowej pory przyjaciółka wyglądała, jakby wciąż była w świecie snu.

- To może opowiedz mi coś więcej. I co słychać w Norze i jak układa się między tobą a Ronem? - spytała blondynka, gdy woda na kawę się zagotowała, a one zostały z pewnością same.

- Ronald... no cóż, jest Ronaldem, sama wiesz, jaki jest. Wiecznie tylko Quidditch, pomysły na nowe żarty z George'em i Fredem. Dla niego świat wrócił do normy, nie czuje, że coś się zmieniło, że wojna nas zmieniła. On wciąż jest sobą. Jakby nic nie przeżył, niczego nie widział przez te miesiące, jakby nikogo nie stracił - powiedziała Hermiona.

- On jest wyjątkowy na swój własny sposób Hermiono, wiesz, że wszystkich ich kocham, ale Ron... nie zrozum mnie źle... sama nie wiem, jak to powiedzieć, bo nie chcę cię urazić -

- Powiedz to wprost, choć przy tobie pozwól mi czuć się swobodnie, w Norze nie mogę być sobą, nie mogę mieć rozterek, nie mogę powiedzieć nic złego. Bądź ze mną szczera choć ty, proszę - przyznała Granger, spoglądając w kubek swojej kawy. Poczuła, że oczy zaczynają jej wilgotnieć. Tak bardzo chciała czuć, że może z kimś porozmawiać bez żadnego ukrywania i obaw.

HGSS | Uratuj mnie - SEVMIONEWhere stories live. Discover now