XXVI. Na cmentarzu

307 16 1
                                    

Obudził się w kompletnych ciemnościach, czując odrętwienie całego ciała. Bolała go ręka, na której miał Mroczny Znak, ale był przekonany, że po prostu przespał całą noc, leżąc na tej stronie. Nie mógł otworzyć oczu - czuł ból, próbując podnieść powieki. Zamknięte też nie przysparzały komfortu - miał wrażenie, jakby ktoś wysypał mu tonę piasku. "Kurwa mać" - pomyślał, z trudem podnosząc się prowizorycznego łóżka. Sam do końca nie wiedział, jak wygląda miejsce, w którym się znajduje: czy to bardziej pokój, czy cela...

Nie miał zielonego pojęcia o tym, która jest godzina. Znajdując się od tak długiego czasu w samych ciemnościach, trudno było mu nawet przewidzieć czy jest poranek, czy środek nocy. Potwornie zaczęły go boleć plecy - zapewne jeden z efektów długotrwałego obrywania Cruciatusem. I jeszcze głowa... tak, zdał sobie sprawę, że potwornie pęka mu czaszka. Nie mógł sobie poradzić z myślami, które krążyły w jego głowie. Najpierw przez pół nocy zastanawiał się, czy jeszcze dziś wszystko się rozwiąże, czy już będzie wiadomo, co dalej, czy jego życie naprawdę skończy się 15 lipca... a może będzie musiał zgnić w celi, czekając na kolejny wyrok.

Severusem od wczoraj targała złość zarówno na samego siebie, że pozwolił sobie wierzyć w to, że jakiekolwiek eliksir wyleczy go z klątwy Czarnego Pana, jak i na swoją reakcję. Na to, że w jakiś sposób odsłonił się przed panną Wiem-To-Wszystko, pokazał swój ból, choć tak naprawdę nie powinien był okazywać żadnych emocji. Nie po to przez lata był szpiegiem, który stosunkowo świetne radził sobie z dwoma panami, by teraz wybuchnąć przy jakiejś dziewczynie. Gdy tylko wczoraj Granger wybiegła z pokoju, miał ochotę po omacku rozwalić całe pomieszczenie. Wyrzucał sobie: 

"Jak mogłem być tak głupi, by dać sobie jakąkolwiek nadzieję! Jak mogłem być tak głupi, by zaufać tej dziewczynie i powierzyć jej uważanie eliksiru!". 

Miał chęć warknąć jak zwierzę, krzyczeć lub coś zniszczyć. Ale nie zrobił nic. Powstrzymywał emocje, choć wystarczyłaby iskra, aby wybuchł. Na szczęście Lovegood zeszła mu z drogi.

Tak naprawdę Snape nie wiedział, czy zawiódł przepis, czy wykonanie. W głębi siebie czuł, że Granger zrobiła wszystko tak, jak powinna. Mimo to na kogoś musiał skierować swoją złość, a ja jej nadmierne przepraszanie i próba szukania wyjścia z sytuacji tylko pogłębiła jego paskudny humor. Przez pół nocy starannie analizował przepis krok po kroku, próbując znaleźć w swojej głowie miejsce, w którym mógł popełnić jakiś błąd. Mimo to nie znalazł żadnego. Wiedział, że Oculus po prostu powinien zadziałać, ale coś poszło nie tak i to ewidentnie skoro nadal ogarniały go ciemności. Myślał, że czeka go ból, jakieś konwulsje, że może być ciężko, patrząc na to, jak reagowały leczone zwierzęta. Ale, że nie będzie żadnego efektu na człowieku? Oczywiście Severus najpierw był przygotowany na taką alternatywę - swego czasu był nawet pewien, że nigdy nie odzyska wzroku, jednak ostatnie dni dały mu nadzieję, której nigdy nie powinien mieć. Nie on. Bo według siebie nigdy na nią nie zasłużył.

Zrobił pierwsze kroki w kierunku wyjścia z piwnicy, po omacku szukając barierki i stopni. Zdecydowanie nie spał dobrze, ale miał wrażenie, że to i tak była jedna z jego ostatnich, stosunkowo przyjemnych nocy. Wyszedł na korytarz i zacisnął mocniej powieki. Czuł, że głowa mu pulsuje i nie będzie to dobry dzień. Brak opaski powodował, że nawet przez skórę okalającą jego oczy, miał mroczki, jakby od zbyt długiego wpatrywania się w światło. Poczuł, że pod powiekami robi się mokro - znów zaczął łzawić. W takim stanie w Wizengamocie będzie wyglądał jak mazgaj! Absolutnie po omacku doszedł do łazienki, wiedząc, że być może to ostatnia możliwość, by zażyć cywilizowanej kąpieli. W Azkabanie na takie luksusy nie było miejsca. Co najwyżej można było liczyć na prysznic w formie deszczu i to w otoczeniu Dementorów.

HGSS | Uratuj mnie - SEVMIONEWhere stories live. Discover now