Rozdział 5: Hogwart

934 119 66
                                    

Lewa... prawa... lewa... prawa... kop...

Przycisnąłem nogi do betonowej ściany krytego basenu i wysunąłem się do przodu, każde ramię ciągnąc za sobą w stronę rozpryskującej się wody. Adrian był po prawej, lekko mnie wyprzedzając. Byliśmy szybsi od innych chłopców i zaczęliśmy się ścigać.

Pani Sarah dała sygnał gwizdkiem, aby wszyscy skończyli swoje okrążenia i wyszli z basenu.

Adrian wyszedł z wody jako ostatni, mimo że jako pierwszy skończył wszystkie swoje okrążenia. Wydostał się bez pomocy pobliskiej drabinki basenowej i podniósł swój granatowy ręcznik ze srebrnymi delfinami. Przetarł twarz z podekscytowanym westchnieniem.

- Wow, co to był za pęd, Harry?

- Nadal nie rozumiem, jak możesz być taki szybki. - Poskarżyłem się, biorąc włosy i wykręcając je. Kilku chłopców przerwało suszenie, by obejrzeć ceremonię, która odpowiada na niekończące się pytanie - ile wody utrzymały włosy Harry'ego w tym tygodniu? - odpowiedź brzmiała: trzy sekundy wody tylko z dwóch ściśnięć.

- Urodzona ryba. Hej! Łap! - Adrian nagle krzyknął i rzucił ręcznikiem, celując w moją twarz. Złapałem go zanim zdążył mnie trafić. - Niedługo wyjeżdżasz do swojej "tajnej prywatnej szkoły", prawda?

Zaśmiałem się. Adrian przyjął wiadomość, że nie mogłem rozmawiać o Hogwarcie z uśmiechem, a teraz robił sobie z tego żarty.

- Jutro, owszem.

- Szkoda, że nie chodzisz do mojej szkoły, bo wszyscy moi koledzy z klasy to snobistyczne chamy. Myśląc, że jeśli nie spędzisz przynajmniej miesiąca we Włoszech lub Francji, jesteś uważany za biedaka. - Adrian sięgnął w górę i poklepał czubek głowy. - Muszę dziś wieczorem przefarbować włosy z powrotem.

- Będziesz wyglądał dziwnie bez niebieskiego. - Powiedziałem, sięgając w górę i ciągnąc za końcówki jego włosów, próbując upodobnić go do jednego z tych piosenkarzy z boysbandu. - Zawsze możesz je przefarbować, gdy skończysz szkołę.

- O tak, mam już plany, żeby pójść do szkoły na biologię morską w Ameryce, a potem zostać nurkiem. Wtedy nikt nie będzie mógł mi mówić, jakiego koloru mogą być moje włosy, a jakiego nie! - Szczerze mówiąc, gdyby ten chłopak został wysłany do Hogwartu... Gryffindor. Był totalnym gryfonem. - Pod warunkiem, że będzie to bezpieczne dla ryb oczywiście. Zobaczymy się tu w przyszłe wakacje?

- Zdecydowanie. - Zebrałem swoją torbę- w zeszłym tygodniu zrezygnowaliśmy z szafek- i pomachałem Adrianowi. - Muszę iść po Syriusza, pewnie pływa w drugim basenie z twoją mamą.

- Czekaj, Harry? - Adrian wyciągnął rękę i złapał mnie za nadgarstek. Spojrzał mi w oczy. - Powodzenia z twoim przyjacielem. Wiem... to zagmatwany czas dla ciebie i bez wątpienia dla niego. Ale nawet jeśli nie wyjdzie, nie rezygnujcie z siebie tylko dlatego, że będzie trochę niezręcznie. Nadal przyjaźnię się z tą dziewczyną, którą bardzo lubię i nadal spędzamy razem czas. Działa. Zaufaj mi.

- Dzięki... i dzięki za zrozumienie, kiedy ci powiedziałem. Wszystkim twoim przyjaciołom, tak naprawdę. - Wskazałem głową na małą grupkę chłopców czekających na Adriana.

- Hej, to nie moja sprawa, czy lubisz dziewczyny, czy facetów. Po prostu doceniam to, że zawsze jesteś ze mną tak szczery... nawet jeśli nie możesz mi powiedzieć o tym specjalnym programie sokolniczym w twojej super-tajnej szkole szpiegowskiej, gdzie na pewno nie szkolą cię na zabójcę. Nie mogę się doczekać, żeby powiedzieć przyjaciołom, że poznałem przyszłego Bonda... Jamesa Bonda. - Ze śmiechem klepnął mnie po plecach. - Powodzenia z twoim przyszłym chłopakiem! Kiedy wrócisz do Londynu, apeluję o zaplanowanie pierwszej randki!

(4) Harry Potter and One Normal Year. Please? || tłumaczenie Harry PotterWhere stories live. Discover now