Rozdział 7: Nie dziękuję.

912 104 64
                                    

Zapomniałam dodać małą notatkę od autora na końcu poprzedniego rozdziału więc zamieszczę ją tutaj by każdy jednak zobaczył.

Tłumaczenie zaklęcia -słowo po słowie-, którym oberwał Harry: angorio dormio dosłownie w łacinie będzie znaczyć "zmuszać" oraz "sen". Dlatego było to silne zaklęcie usypiające.

Widziałam, że się zastanawialiście i tknęło mnie, że przecież autor wyjaśnił, a ja głupia to pominęłam. Dlatego przepraszam za gapę, możliwe, że teraz zaczną się pojawiać notatki od autora w nadchodzących rozdziałach. A kto wie, może nawet dodam te z poprzednich części, jeśli jest tam coś istotnego.

Szybki rozdział na przeprosiny.

:)

________

Kiedy się obudziłem, miałem dziwne poczucie, że otoczenie było niewłaściwe. Po pierwsze: byłem w swoim łóżku.

A po drugie: Nie pamiętałem, kiedy i jak się w nim znalazłem.

Wstałem, zauważając, że Draco i Blaise wciąż spali. Kiedy przycisnąłem lewą rękę, syknąłem pod nosem, gdy ostry ból przetoczył się aż do ramienia. Spojrzałem na nią i podwinąłem rękaw piżamy, odkrywając, że jest zabandażowana. Nie było to nic wielkiego, tylko dwa kawałki gazy i coś, co wyglądało jak plaster pod materiałem. Czy zrobił to Zgredek? Czy skaleczyłem się o coś zeszłej nocy?

Dlaczego nic nie pamiętam?

Skrzyżowałem ramiona i wróciłem myślami do wczorajszego wieczoru. Książka, herbata, moje ulubione anime w kolejności Fullmetal Alchemist Brotherhood, Naruto... Uh... Soul Eater-?

Dlaczego nie pamiętam listy po 3?!

"Nikt nie musi wiedzieć", pomyślałem sobie i szybko wstałem z łóżka. Świat zawirował wokół, więc chwyciłem za jeden z słupków, by ustać na nogach. Jak długo spałem?

Poszedłem do łazienki, aby rozwinąć gazę i ostrożnie podnieść bandaże. Poza bardzo małym siniakiem, nie było... nic niepokojącego. Kilka plamek krwi na opatrunku - który wyrzuciłem - ale mimo to ponownie go owinąłem.

Draco obudził się, gdy byłem w połowie zapinania koszuli. Zamrugał ospale, po czym wgramolił się do łazienki, zatrzaskując ją.

Blaise obudził się, gdy Draco posłużył mu za budzik, i wstał pełen energii. Jego uśmiech był zaraźliwy, a ja poczułem, jak moje usta wykrzywiają się w leniwym wyrazie.

- Jak myślisz, kto zostanie wybrany do Turnieju, Harry?

- Krum, na pewno. - Odpowiedziałem, zakładając szaty i związując włosy fioletową wstążką. Wciąż coś było nie tak... Ale nie potrafiłem tego określić. Mój kieł bazyliszka spoczywał na swoim miejscu, torba była w porządku, a bransoleta na kostce - co przypomniało mi, że wkrótce powinienem przenieść ją na nadgarstek. Ale bandaże...

- Jakieś przypuszczenia co do Hogwartu? - Blaise przeciągnął się, staczając się z łóżka w dosłownym sensie, że wylądował na nogach jak kot. - Stawiam na Warringtona, z naszego domu.

- Nic mi to nie mówi. - Powiedziałem, czując dziwne mrowienie na ramieniu. Spojrzałem w dół, by odkryć, że drapię miejsce z bandażem.

Draco wrócił do pokoju całkowicie odświeżony.

- Pamiętasz najdziwniejsze rzeczy, ale nie pamiętasz naszych współlokatorów.

- Wy zajmujecie więcej pamięci niż on.

Draco przewrócił oczami i skinął głową w stronę drzwi.

- Chodź, idziemy coś zjeść.

Ale... co, do cholery, stało się zeszłej nocy?

(4) Harry Potter and One Normal Year. Please? || tłumaczenie Harry PotterOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz