Rozdział 18: Rozmowy

1K 98 54
                                    

Wszedłem do biura Narcyzy i Molly, podziwiając, jak szybko te kobiety zajęły przestrzeń. Do końca szkoły pozostało zaledwie kilka tygodni, a mimo to ściany, meble i wystrój wróciły do stanu z drugiego roku.

'Ciesz się tym, póki trwa, Harry' - skarcił mnie mój wewnętrzny głos. Za kilka miesięcy wszystko będzie różowe.

- Harry, kochanie! - Molly wstała od biurka, zużytego i uwielbianego jak Nora. Bez wątpienia pochodziło z jej własnego domu. - W samą porę. Chodź, usiądź.

Posłuchałem, robotycznie. Narcyza jeszcze nie podniosła wzroku znad papierów, jej biurko było czarne, nowe i ozdobne. Jedyną oznaką, że zauważyła moje wejście do gabinetu, była krótka przerwa w jej ruchach. Zamiast się z nią przywitać, opadłem na pluszowy fotel.

- Harry... chcemy porozmawiać o tamtej nocy. - Molly zaczęła, siadając na krześle z otwartą postawą. Nagle rozległ się niski, warczący dźwięk.

Wszyscy chcieli porozmawiać o tamtej nocy.

Co się stało? Jaki był Voldemort? - choć nikt nigdy nie wymawiał tego imienia - Jak odniosłeś te obrażenia? Dlaczego ciągle doznajesz urazów głowy? Dlaczego lubisz sprawiać, że wszyscy martwią się o twoje bezpieczeństwo? Dlaczego nie powiedziałeś dorosłym, że jesteś w niebezpieczeństwie? W jaki sposób Pettigrew zdobył ten wyłom w klatce piersiowej?

Dlaczego mam ci wierzyć?

To było najczęściej zadawane pytanie. Myliłem się tylko wtedy, gdy przeszkadzało to innym.

Tasowanie papierów ustało i zdałem sobie sprawę, że Narcyza wpatruje się we mnie wielkimi oczami. Oczy Molly były równie wielkie. Bolało mnie gardło. To ja wydałem ten dźwięk, warknąłem na nie. Moja twarz ściągnęła się w bolesny grymas, który groził pojawieniem się zmarszczek, a ostudzenie go wymagało równie dużego wysiłku.

- Nie chcę o tym rozmawiać. - Sarknięcie, warknięcie. Powtórzenie. W kółko ta sama historia, w którą nikt nie chciał uwierzyć, bo była kłopotliwa. Chowają głowy w piasek otaczających ich problemów, dopóki nie wybuchnie im to w twarz. Jak oni śmieją myśleć, że chcę wciąż przeżywać tę noc? Jak śmią...

- Chcemy, żebyś nam powiedział, co czułeś. - Molly powiedziała, przerywając moje myśli.

- ...Huh...? - Odpowiedziałem z inteligencją tysiącletniego mędrca.

- Nikt cię nie zapytał. - Powiedziała Narcyza, płynnie wstając i sięgając poza moją bezpieczną przestrzeń. Ujęła moją twarz, przesuwając kciukiem po moim policzku. - Powiedziałeś tylko to, co uczyniono, a nie to, co czułeś. Twój uśmiech jest fałszywy, skarbie.

- Nic mi nie jest. - To wszystko, czego potrzeba. Mówisz, że nic ci nie jest, odkładasz wszystko na bok i nie myślisz o tym. W ten sposób można przetrwać. Potrzeba więcej mięśni, by się uśmiechać, więcej wysiłku, by wyglądać na szczęśliwego i nie martwić innych.

- Nie, wcale nie, Harry. - Nacisnęła Narcyza. - Nie opuścisz tego biura, dopóki nie powiesz nam, co czujesz. Nie otworzysz się przed nikim, nawet przed Draco.

Puściła moją twarz i podeszła do biurka, wracając do swoich papierów. Molly siedziała, mrugając, ale szybko odwróciła ode mnie wzrok.

Zbyt blisko. Byłem zbyt blisko tych kobiet.

Wstałem ze swojego miejsca. Drzwi były zamknięte, tyle wiedziałem. Narcyza i Molly zawsze zamykały drzwi do swojego gabinetu, by uniemożliwić wyjście, gdy pracowały z uczniami. To był jedyny sposób, by upewnić się, że uczniowie, którzy stanowili dla siebie zagrożenie, nie wpadną w kłopoty. Ponieważ drzwi były zamknięte, ucieczka nie była możliwa, więc usiadłem na fotelu najbardziej oddalonym od dwóch matek, zwijając się w kłębek i przyciskając twarz do pluszu.

(4) Harry Potter and One Normal Year. Please? || tłumaczenie Harry PotterWhere stories live. Discover now