JESZCZE NIE WIEDZIAŁAM

184 4 9
                                    

Nie widziałam, co było dalej, bo pobiegłam do domu. Słyszałam aby wołanie Tuxa za mną. Kłapnęłam drzwiami i zakluczyłam je. Nikogo nie było na dole. Pobiegłam do swojego pokoju. Ściany na schodach były już białe. Na korytarzu potknęłam się i wywalilam. Właśnie wyszedł Asa.

- Co się stało? - podbiegł i uklęknął.

- nic.

- płaczesz?

Nie odpowiedziałam.

- Lara, płaczesz?

Milczałam.

- Spójrz na mnie. - poprosił trochę ostro.

- Spójrz! - wydarł się.

Z pokoju wyszedł Ryan.

Jeszcze jego brakowało.

- co tu się dzieje? - zapytał.

- Lara nie chce na mnie spojrzeć.

- Użyj siły. - powiedział, podszedł mocno złapał moją żuchwę i włosy poczym skierował moją zapłakaną, czerwoną twarz w jego stronę. - Kto?

Pokręciłam głową.

- Powiedz, kto.

- Tux lizał się z tą blondyną. - wymamrotałam.

Ryan niechcący pierdolnął moją głową o podłogę.

Niechcący? NIECHCĄCY KURWA?! Jakie jebane niechcący? Jak można niechcący pierdolnąć czyjąś głową w podłogę?

Wziął pistolet ze swojego pokoju.

Szybko się podniosłam, rozmazał mi się obraz. Asa coś do mnie mówił.

- Ryan, nie! - krzyknęłam. Wybiegł z domu. Kilka chwil później usłyszałam strzał.

Tux nie żyje..?

Zemdlałam. Może przez uderzenie, które skończyło się krwią na mojej skroni. Znowu syreny. Znowu szpital. Wkurwiający aż ból głowy. A obok... Tux.

- O matko, ty żyjesz?!

Ucieszyłam się, ale zaraz przypomniałam sobie, co zrobił.

- A.. - powiedziałam zrezygnowana i zawiedziona. - wyjdź stąd.

- Lara, dlaczego?

- Co? - sapnęłam. - Dlaczego?! DLACZEGO KURWA, DLACZEGO?! Może dkatego, że zatrudniasz laskę, która próbuje mnie zabić, udajesz wielce przejętego, a teraz kurwa się z nią obściskiwałeś, co?!

- Lara, to nie tak-

- A jak?! A JAK? Proszę, kurwa, wytłumacz się!

- Ona mnie pocałowała.

Parsknęlam krótkim śmiechem, który był tak sztuczny, jak jego fiut.

- Oj uważaj, bo ci uwierzę. Chuja ci zaufam, skurwysynu. Nigdy nawet o tobie nie pomyślę w dobry sposób.

- Dobrze. - przyjął. - Zobaczymy jak długo.

- W chuj długo. To długo będzie dłuższe niż twój żałosny-

- Siema! - przyszedł Ezra. Był wyjątkowo rozpogodzony. Nie pasował tu.

- Cześć.

- Już lepiej się czujesz? - zapytał Ryan, który nagle wyłonił się zza Ezry.

- Ty tam masz najmniej w tej kwestii do gadania. - mówiłam do Ryana wyglądając zza ramienia Ezry, który właśnie mnie przytulał.

- Nie no, serio pytam. - kucnął przy mnie. - Masz mały wstrząs mózgu.

Nasza KrólewnaOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz