-Wasza Wysokość. - skłonił głowę Asa.
Król i Królowa krótko im kiwnęli.
- Gdzie Livia? - zapytali.
- Livia? - pokazałam im się. - Jestem Lara. - powiedziałam oschle. - Lara Shiller.
Aarvand zgromił mnie znaczącym spojrzeniem. Przewróciłam oczami.
- Nie. Jesteś Livia. Livia Pettersson. - powiedział wielki Król Sról.
- Nie jestem srivia srettersson, tylko Lara Shillier. I nie będę reagowała na jakąś waszą Srivię. Bo jestem Lara. - powiedzialam dobitniej.
- Z tego, co widzimy, to twoi opiekunowie prawni niezbyt dobrze się Tobą zajmują. - stwierdziła królowa.
- Zajmują się mną dobrze. Wręcz doskonale. Mam ochroniarza, mamy psy obronne, dostałam Jaguara, ostatnio zamontowali kamery nawet w lesie. Wszystko jest pod ochroną. Ochronę mam lepszą nisz wy. I jestem rozpieszczana na milion sposobów. Jeżeli czegoś chcę, to to dostanę. Chyba, że oni uznają to za niestosowne. - wycedzilam im to wszystko przez zęby. - Jeżeli chciałabym stracić dziewictwo to kategorycznie by mi tego zabronili, a jeżeli bym to zrobila to mialabym poważne konsekwencje. I nie zostałam wychowana tutaj, tylko zostalam porwana przez moją matkę a potem mnie jej zabrali, do siedemnastego roku życia szargałam się po jakiś żałosnych domach dziecka. Pomoc znalazłam u chłopaków. - ostatnie zdanie podkreślilam wskazując na nich ręką.
- Jaki to ma związek z twoim wychowaniem i imieniem?
- Wychowało mnie życie, a imię wybrała mi moja mama, jestem z chłopakami zajebiście szczęśliwa - Aarvand się załamał i potarł oczy dłonią, o którą opierał swoją twarz. - Gdyby nie oni pewnie bym nie żyła przez demony, z którymi nie chcecie zawrzeć pokoju. Jesteście żałośni.
- Lara! - upomniał mnie Ryan.
- Zaraz stracisz swoich chłopców. - zagroziła mi królowa.
- To ty stracisz córkę. Już jej nie masz. Uwierz, że się postaram, aby do nich wrócić. Będę walczyła. I walkę wygram ja. Nie wy. Będę uciekała, choćbym miała iść do nich cały rok.
- To ich zabijemy.
- To do nich dołączę. I osobiście poproszę diabła, aby przeniósł nas do nieba, bo nie chcę być z wami. Życzę mu powodzenia z takimi ludźmi jak wy. - wzniosłam głowę ku górze.
- Tak? To o co ostatnio ich poprosiłaś, co oni spełnili? - dociekała.
- O jazdę. - wyprzedził mnie Aarvand. - Poprosila nas o możliwość jazdy konnej. I jutro jadę z nią na pierwszy trening.
- Jesteś jej opiekunem prawnym? Ty? - zmierzyła go wzrokiem.
- A ty chcesz być? - parsknęłam śmiechem. - Przysporzę ci takich problemów, - wskazałam na nią palcem - że będziesz żałowała, że mnie od nich zabrałaś, suko. - mówiąc ostatnie słowo zjechałam ją wzrokiem.
Gwałtownie nabrała powietrza.
- Ja jestem suką? - zapytała z niedowierzaniem.
- Tak. Jesteś suką.
Król podniósł na mnie rękę, chciał mnie uderzyć, ale Clor złapał za jego nadgarstek, a Aarvand osłonił mnie swoim ciałem. Pięć psów pojawiło się wokół mnie.
Ochrona. Bezpieczeństwo. Miłość. Satysfakcja. Ciepło.
To uczucia, które w tamtym momencie czulam. Kątem oka dostrzegłam moich mężczyzn w gotowości do działania. Psy były spięte, widziałam ich uwidatnione mięśnie. Ochroniarze chłopców stali z gotową bronią za pasem.
YOU ARE READING
Nasza Królewna
RomanceII część "Księżniczka Będzie Nasza" Popełniła samobójstwo, ale czy to ich powstrzyma? Czy to musi oznaczać koniec? Tekst zawiera wulgarny język, opisy przemocy, seksu oraz innych nieodpowiednich rzeczy.