15

99 4 0
                                    

- Przyszłam porozmawiać z tobą, na temat mieszkania Noah'a u ciebie. Chce aby z powrotem i mnie zamieszkał, ponieważ ojciec bije teraz mnie - powiedziała. - Nie masz prawa go tu trzymać. Jest moim synem, więc chłopak jutro ma być u mnie i koniec.

- Mówisz, że jest twoim synem, tak? To dlaczego jako jego matka chcesz, żeby przejął twój ból zadawany przez ojca, na siebie, skoro to tylko pięcioletnie dziecko do chuja!? - Wrzasnęłam. - Jeżeli tak według ciebie zachowuje się prawdziwa rodzicielka, popytaj swoje koleżanki z pracy czy tak robią. Wtedy zobaczymy czy jesteś taka mądra.

Kobieta nic nie odpowiadała, więc kontynuowałam:

- Zabierz mnie, proszę bardzo, ale Noah'a zostaw w spokoju. Jeżeli to wszystko, teraz wyjdź z mojego domu.

Po tych słowach uczyniła to, co jej powiedziałam nie mówiąc już nic.

Kilka minut później Marcus wrócił z zakupów, zastając mnie siedzącą na podłodze w kuchni. Byłam załamana tym, że matka chciała zabrać brata do siebie. Mimo wszystko dostrzegając chłopaka starłam samotną łzę spływającą mi po policzku. Następnie jakby nigdy nic podniosłam się z ziemi i uśmiechnęłam się najbardziej prawdziwie jak było to możliwe. Moje starania nie zdziałały nic wiele, więc po prostu zostałam przy neutralnej minie.

- Stało się coś? - Spytał zmartwiony brunet patrząc w moją stronę.

- Nie - skłamałam, co chyba było widać bo chłopak po chwili do mnie podszedł i mnie przytulił.

- Wiesz, że możesz mi powiedzieć, prawda? - Zapytał mocno mnie obejmując.

- Matka dowiedziała się gdzie teraz przebywam. Przed chwilą tutaj była i kazała mi przywieźć jutro brata pod jej dom - zaczęłam starając się za wszelką cenę powstrzymać płacz. - Oczywiście, że jej go nie oddam, więc chyba sama tam wrócę.

- Nawet się nie waż tego rozmyślać. Za żadne skarby tam nie wrócisz, a już na pewno nie twój brat - mówił stanowczo. - Coś wymyślimy.

- Tylko co Marcus?? Co takiego wymyślisz do jutra? - Spytałam. - Matka wie już, gdzie mieszkam, więc w każdej chwili może tu wrócić i zabrać Noah'a siłą. Kurwa, nawet nie wiesz jak się o niego boje. Jestem w stanie ponownie z nimi zamieszkać, a nawet obrywać dwa razy mocniej, jeżeli to miałoby sprawić, że młody byłby bezpieczny poza ich zasięgiem.

Tym razem już nie wytrzymałam i łzy zaczęły mi lecieć bez opanowania.

Ten szybko podniósł mnie jak dziecko, po czym usiadł ze mną na kanapie.

Zaczął mnie uspokajać głaszcząc ręką moją głowę.

- Wszystko będzie dobrze, nie przejmuj się nią laleczko - zaczął. - Noah wie, że ma najlepszą siostrę i gdyby było inaczej poszedłby do waszej matki, żeby tylko tobie nie stała się krzywda.

- Nie mów tak. Nie pozwolę mu przenieść mojego bólu na siebie. Jest za młody - sprzeciwiłam się pomysłowi chłopaka.

- Uwierz mi, że wszystko będzie dobrze - zaczął stanowczo. - Gdybym mógł sam bym tam do nich poszedł, aby was chronić.

Przytuliłam się tylko do niego nie mając ochoty więcej o tym rozmawiać.

Po chwili Marcus ułożył mnie na kanapie i sam pokierował się do kuchni, żeby poszukać przepisu do danego ciasta.

Widząc, że chłopak zamierzał upiec je całkiem sam od razu wstałam z miejsca i poszłam mu pomóc.

W końcu tort był gotowy, miał taką samą wieżę jak baza z psiego patrolu. Mam nadzieję, że Noah się ucieszy.

ŚcigaczeOpowieści tętniące życiem. Odkryj je teraz