19

81 5 0
                                    

- Poczekaj. Chciałbym z tobą o czymś porozmawiać, skoro już tutaj jesteś.

- Zamieniam się w słuch - odpowiedziałam wracając na poprzednie miejsce, przy okazji zajmując siedzenie na przeciw brata Marcusa.

- Cóż, na wstępie chciałbym przeprosić ciebie za to, jak zachowałem się w obec ciebie ostatnim razem - zaczął poważnym tonem patrząc mi prosto w oczy. - Wiem, że było to nieodpowiednie zachowanie i wolałbym zacząć to lepiej, niż poprzednio.

Przytaknęłam, dając mu znak, że go słucham. Byłam ciekawa co jeszcze chciał mi powiedzieć, ponieważ nie wyglądało to na krótką rozmowę. Miałam jednak czas, ponieważ nie opłacało mi się już jechać do szkoły, gdzie zostały mi zaledwie dwie lekcje. Muszę przyznać, że w ostatnim czasie rzadko uczęszczałam na zajęciach, co postanowiłam niedawno zmienić, ponieważ ten rok szkolny jest ważny. W końcu za kilka miesięcy mam pisać maturę, co wydaje się nie lada wyzwaniem, nie będąc na bieżąco z tematem.

- Nie miej mi tego za złe, jednak będąc szczerym, nie wierzę Ci w to, że Marcus jest twoim ochroniarzem - kontynuował wyrywając mnie z zamyślenia. - Rozumiem, iż najpewniej nie powiesz mi, jakim sposobem zarabia pieniądze. Mimo wszystko pragnę się jedynie dowiedzieć czy nic mu nie grozi. Chciałbym chronić mojego brata i za wszelką cenę nie pozwoliłbym by coś mu się stało.

- Jeśli chodzi o to, mogę Ci szczerze obiecać, że Marcus nie ma żadnych kłopotów - powiedziałam skupiona na zmartwionej, jednakże poważnej twarzy mężczyzny. - Możesz być spokojny, ponieważ gdyby tylko było inaczej, od razu bym o tym wiedziała. Zależy mi na twoim bracie i nigdy nie pozwoliłabym, aby ktoś go skrzywdził.

- Skoro tak mówisz, to jestem w stanie Ci zaufać - odparł zachowując przy tym powagę. - Nie mam pojęcia w co tym razem się wpakował, ale jakby miał jakiś problem, to proszę ciebie, żebyś od razu mi o tym powiedziała. Postaram się mu pomóc.

- Zgoda. Jeśli sam będzie chciał Ci kiedyś o tym powiedzieć, to to zrobi - powiedziałam. - Pozwolę sobie jednak, rozwiać twoje wątpliwości i powiem, że twój młodszy brat nie ma do czynienia z narkotykami, ani niczym z tym rzeczy. To odpowiedzialny chłopak, chcący pomóc swojej chorej matce.

- Rozumiem. Dziękuję, że chociaż ty przy nim jesteś, gdyż w ostatnim czasie Marcus nie mówi mi nic o swoim życiu - podziękował, a ja w głębi duszy wiedziałam, że mu trochę ulżyło.

Porozmawialiśmy jeszcze o jego bracie i muszę przyznać, iż Zayen nie był wcale taki zły. Pod koniec dał mi swój numer oznajmiając, że mogę dzwonić, w każdej chwili, nie tylko po pomoc dla brata, ale również, gdybym ja sama jej potrzebowała.

Nawet udało mi się złapać z nim wspólny język, dzięki czemu zaczęło się między nami układać.

Po udanym spotkaniu udałam się z kobietą, w stronę auta. Było już grubo po trzynastej, więc postanowiłam zabrać ją do siebie, by żadna z nas nie czuła się samotna. Miałam w końcu dużo czasu do przyjazdu Marcusa.

Droga minęła nam bardzo miło. Dowiedziałam się, że kobieta zbiera pieniądze, tak jak jej syn na operacje, by nie musiał się przemęczać.

- To kochanie. Powiedz mi czy podoba Ci się ktoś? - Zapytała kiedy byłyśmy już w domu poruszając brwiami w ten zabawny sposób.

-Jest taki jeden - odpowiedziałam szczerze.

- Powiedz mi o nim coś więcej - zachęcała.

- No więc, chodzi ze mną do klasy i w ostatnim czasie spędzamy ze sobą dużo czasu, przez co trochę się do siebie zbliżyliśmy - zaczęłam starając się nie powiedzieć nic, co dało by kobiecie jasno do zrozumienia, że mówię o jej dziecku. - Obawiam się, że on może nie czuć tego samego do mnie, ale robię wszystko, żeby tego nie okazywać. Wie pani, jeszcze nigdy tak na prawdę, nie byłam w żadnym związku na długo i trochę się tym stresuję.

- Cóż, może postaraj się zauważać rzeczy, których gołym okiem nie widać, na przykład czy robi dla ciebie jakieś miłe rzeczy lub co czuje w danej sytuacji - odpowiedziała, na co przyznałam jej rację, prawdę mówiąc nie przyglądałam się do tej pory poczynaniom chłopaka z większym skupieniem. Zawsze warto było spróbować.

Do późnego popołudnia rozmawiałam z kobietą na przeróżne tematy. Naprawdę miło mi się z nią rozmawiało, że szkoda było się rozstawać. Tryskała energią jak nigdy dotąd. Koło godziny siedemnastej ze smutkiem odwiozłam ją do domu, żeby mieć trochę czasu na przygotowanie się, do spotkania z chłopakiem oraz pójścia  na domówkę Oliviera.

Zadzwoniłam do Marcusa na kamerkę, w celu zobaczenia co u niego.

- Cześć, co porabiasz?  - Spytałam dostrzegając, że odebrał połączenie.

- Wale konia. Dzięki, że pytasz - Odparł uśmiechając się szeroko, ukazując tym samym swoje bialutkie zęby.

Trochę skrzywiłam się na to, co powiedział, ale zrobił  taką minę, że zaczęliśmy się z siebie śmiać.

- Nie zapomnij, że mam po ciebie przyjechać mała - powiedział puszczając mi oczko.

-Mała to jest twoja pała. Ale czy ty ją masz?

- Ej. Nie widziałaś, to się nie wypowiadaj - odpowiedział udając urażonego moimi słowami.

- No już, nie obrażaj się. Przepraszam, okej? - na moje słowa chłopak wybuchł niekatrolowanym śmiechem, czego początkowo nie zrozumiałam. Dopiero po chwili uświadomiłam sobie jaką żałośnie smutną minę zrobiłam.

Rozmawialiśmy jeszcze przez długą chwilę, co jakiś czas rozśmieszając siebie na wzajem.
Kiedy skończyliśmy połączenie została mi niecała godzina do przyjazdu Marcusa, więc  ruszyłam w stronę swojego pokoju, w celu wybrania jakiejś ładnej stylizacji. Postawiłam na zwykłą, czarną, dopasowaną sukienkę sięgającą mi do połowy uda. Nie mając za dużo czasu, wykonałam trochę mocniejszy makijaż niż zwykle, wliczając w to mocną, czarną kreskę oraz pomalowane powieki fioletowym cieniem.

Nie musiałam martwić się o Noah'a, ponieważ wcześniej ustaliłam z wujkiem, że to on odbierze go z przedszkola i zajmie się nim do jutra, żebym na spokojnie pojechała na imprezę.

Gdy byłam już gotowa, zeszłam na dół do salonu, żeby tam poczekać na przyjazd chłopaka. Nie musiałam długo czekać, gdyż kilka minut później usłyszałam znajomy dzwonek do drzwi.

Natychmiast podbiegłam otworzyć je Marcusowi. Cóż nie powiem, zaskoczył mnie mając na sobie eleganckie spodnie od garnituru oraz białą, dopasowaną koszulkę, zazwyczaj nosił luźne t-shirty, więc nie byłam w stanie ocenić jego mięśni. Miał ich znacznie więcej niż przypuszczałam. Na sam jego widok zrobiło mi się gorąco, jednak starałam się to opanować.

- Gotowa? - Zapytał, wyrywając mnie z oszołomienia.

- Tak - odparłam potakując głową, jeszcze bardziej potwierdzając tym swoje słowa.

ŚcigaczeWhere stories live. Discover now