,,Jeździsz jak stara baba"

30.8K 727 847
                                    

Usłyszałam jak coś spada. Przestraszyłam się i szybko podniosłam się z łóżka. Podniosłam telefon i spojrzałam na wyświetlacz. 12:30. Odłożyłam telefon , wzięłam kij bejsbolowy i wyszłam na korytarz. Cichym krokiem podeszłam do schodów i z nich zeszłam. Rozejrzałam się w prawo i lewo. Nikogo nie ma. Udałam się do kuchni. Zauważyłam nóż na podłodze. Jakim cudem on się tam znalazł. Słyszałam bicie swojego serca. Ja pierdole ktoś tu jest. Podniosłam nóż i położyłam go na blat.

— Dzień dobry.

Odwróciłam się i przyjebałam włamywaczowi w łeb. Upadł na podłogę i złapał się za głowę. Dopiero po chwili ogarnęłam że to Mason.

— Kurwa Mila. Ja ci robię śniadanie a ty mnie chcesz zabić.

— Boże przepraszam. Myślałam że ktoś się włamał. —
Podniosłam go z ziemi i pokierowałam na krzesło żeby usiadł.

— Ty krwawisz.

— No co ty. Przyjebałaś mi tak mocno tym kijem że myślałem że nie żyje.

— Poczekaj chwile wezmę apteczkę.

Podeszłam do szafki i wyciągnęłam apteczkę. Wyjęłam z niej opatrunek i bandaż. Przyłożyłam opatrunek i zawinęłam bandaż wokół głowy Masona.

— Już nawet do własnego mieszkania nie można wejść bez uszczerbku na zdrowiu.

— Przynajmniej masz nauczkę po wczorajszym. Może ci się coś poprzestawia w tej główce.

— No przepraszam ale to była nagła awaria.

— Nagła awaria żeby zanurzyć się w pizdzie jakiejś blond kurwy i zostawić siostrę z obcymi ludźmi?

— Mila to był pierwszy i ostatni raz serio przepraszam. Patrz zrobiłem ci twoje ulubione naleśniki.

Popatrzyłam na blat i zauważyłam naleśniki z sosem czekoladowym i owocami. Boże kocham je.

— Nie myśl że mnie przekupisz naleśnikami.

Spojrzałam na niego ze wściekłością, ale po paru sekundach podbiegłam do talerza i zaczęłam się zajadać.

— Jezu jakie pyszne.

Mason zaśmiał się i ten sobie nałożył. Zajadaliśmy sie i rozmawialiśmy o głupotach. Kiedy skończyliśmy jeść wsadziłam do zmywarki naczynia.

Byłam już przy schodach kiedy głos brata mnie zatrzymał.

— Dzisiaj wieczorem jedziemy na wyścigi.

— Jak to? Przecież wczoraj był.

— W Seattle one są codziennie Mila.

— Co ty gadasz ale zajebiście.

— No jest 15 a na 22 musimy tam być wiec jak masz jakieś sprawy do załatwienia to rusz dupsko bo pewnie ci do długi zajmie a ja nie chce się spóźnić.

— Dobra, dobra panie punktualny. A tak w ogóle to co ze szkołą ?

— Będziesz mieć nauczanie w chmurze. Wiem że nie za bardzo lubiłaś chodzić do szkoły wiec ci to załatwiłem.

Podeszłam do niego i się przytuliłam. Znał mnie na wylot. No prawie.

— Dziękuje ci. Nawet nie wiesz ile to dla mnie znaczy.

— Nie ma sprawy. — uśmiechnął się i pocałował mnie w czoło.

Puściłam go i pobiegłam na górę i napisałam do dziewczyn o której się spotykamy w galerii. Emily odpisała że na 17:30. No dobra miałam 2,5h na ogarnięcie się.

Ride Or Die 18+ Donde viven las historias. Descúbrelo ahora