Ty zhenshchina moyey mechty.

14.5K 570 291
                                    

Anton POV:

— Anton! — usłyszałem kobiecy krzyk za sobą, ale się nie odwróciłem. Włożyłem papierosa do ust i się nim zaciągnąłem mocno zaciskając powieki. — Czemu ty taki jesteś kurwa?! — wypuściłem powoli dym z płuc. Otworzyłem powieki i spojrzałem na jezioro, które oświetlał tylko blask księżyca. — Odwróć się jak do ciebie mówię! — złapała mnie za ramiona i odwróciła w swoją stronę. Obojętnym wzrokiem spoglądałem na twarz blondynki. Chciałem unieść dłoń, aby znów się zaciągnąć fajką, ale ona wytrąciła mi ją z dłoni. Wziąłem głęboki oddech. Podnosiła mi ciśnienie, ale musiałem być spokojny. To kobieta. Nie mogę jej nic zrobić. — Skarbie — spojrzała na mnie niewinnym wzrokiem. — Przecież nic się nie stało. — ułożyła dłonie na mojej klatce piersiowej.

— Nic się nie stało? — prychnąłem. — Irina, na moich oczach całowałaś się z innym typem, a on cię obmacywał. — zacząłem ciężej oddychać na wspomnienie o tym. Dziewczyna tylko przewróciła oczami.

— Boże no, to on mnie pierwszy pocałował. Nie bądź już zły. Kocham tylko ciebie. — stanęła na palcach i niespodziewanie mnie pocałowała. Nie oddałem pocałunku. Brzydziłem się nią. Jej dłonie zsunęły się do mojego paska od spodni i zaczęła go odpinać.

— Nie chce. — odsunąłem ją od siebie.

— Wiem, że chcesz. Nie bądź już taki. — dotknęła mojego policzka. — Zawsze jesteś chętny. — Uważnie jej się przyjrzałem. Dopiero teraz zauważyłem, że jej źrenice są mocno rozszerzone. Ćpała. Wyminąłem ją i ruszyłem w stronę mojego samochodu. Jednak ona złapała mnie za ramię, po czym popchnęła. Upadłem na piasek, a ona usiadła na mnie okrakiem i zaczęła całować po szyi.

— Irina przestań. — delikatnie ją odepchnąłem, bo nie chciałem jej zrobić krzywdy.

— Zamkniesz się w końcu?! — mocno wpiła się w moje usta. Kolejny raz nie odwzajemniłem pocałunku. Oderwała się od moich ust i zjechała pocałunkami na szyję. — Bądź posłuszny. — wyszeptała do mojego ucha i przygryzła jego płatek. Mocno zacisnąłem powieki. Podwinęła moją koszulkę i zjeżdżała pocałunkami w dół mojego brzucha. Odpięła mi pasek od spodni i ściągnęła je w dół. Całe moje ciało zesztywniało. Nie chciałem tego. Wszystkie wspomnienia z tamtej nocy powróciły.

— Irina proszę. — wyszeptałem, a ona się tylko zaśmiała.

— Będzie ci dobrze kotku. Przecież mnie kochasz. — również wyszeptała.

Nic nie zrobiłem. Nie mogłem się nawet ruszyć.

Po prostu czekałem, aż skończy.

Jestem nic nie wartym śmieciem. Brzydzę się sobą.

Zasłużyłem sobie.

To jest zapłata za moje grzechy.

*****

Otworzyłem oczy i natychmiast wstałem z łóżka. Ciężko oddychałem, byłem cały zlany potem. Wziąłem telefon do dłoni i sprawdziłem godzinę. Szósta nad ranem. Spałem z dwie godziny. Wzięłam paczkę fajek i wyszedłem na balkon. Wyjąłem z paczki jedną sztukę i wsadziłem ją w pomiędzy wargi, po czym odpaliłem. Zaciągnąłem się trucizną, która chociaż w małym stopniu mnie uspokoiła. Spojrzałem na ekran telefonu i wcisnąłem zieloną słuchawkę. Przez dobre paręnaście minut wpatrywałem się w jej nazwę, zastanawiając się czy to aby napewno dobry pomysł. Jednak w końcu zadzwoniłem i ustawiłem na głośno mówiący. Pierwszy sygnał, drugi sygnał, trzeci. Kurwa to nie jest dobry pomysł. Pewnie śpi. Mocno zaciągnąłem się fajką i wpatrywałem się przed siebie.

Ride Or Die 18+ Where stories live. Discover now