5. Problemy

17 2 0
                                    

                                                                                                     Archer

- Powinieneś jej powiedzieć prawdę.

- Nie, jak na razie nie. Boję się, że zareaguję negatywnie.

- A ty znowu swoje. Stary nie może być źle. Lepiej późno niż wcale - chwilę myślą nad słowami Gabriela.

- Przemyślę to. Pa

- Okej - rozłączył się.

Dzisiaj rano obudził mnie telefon od Gabriela czyli mojego kumpla. Rozmawialiśmy o Rose, a bardziej o uczuciu jakim ją dążę, ale moim zdaniem jest za wcześnie żeby jej teraz o tym mówić. Jestem w niej zakochany odkąd Rose skończyła czternaście lat. Ja miałem w tedy dwadzieścia i mimo tej różnicy wieku ona była idealna we wszystkim co robiła. 

Nie była to typowa bogata nastolatka, która nie ma problemów i ma wszytko powieszone na nos. Nie, ona miała problemy, a mimo wszystko wspierała mnie w najgorszych chwilach. Te problemy nie były spowodowane tylko rodzicami, ale także w szkole. Na pewno w swoim życiu spotkaliśmy się z przeżywaniem i prześladowaniem przez rówieśników. Jest to nie odłączny element każdej szkoły.

Rose pod koniec ósmej klasy mierzyła się z tym problemem. Jedna dziewczyna uprzykrzała jej życie na każdym kroku, a obraźliwe komentarze dotyczyły figury blondynki. Rose w tamtym momencie przechodziła przez zaburzenie odżywiania. Miała anemię. Ja i jej bracia próbowaliśmy pomóc, ale ona nie chciała pomocy, ponieważ twierdziła, że wszystko jest w porządku i może by tak było gdyby nie ginęła w oczach. Codziennie traciła kolej kilogramy, a to wszytko przez jej matkę. Emily Williams - matka Rose - krytykowała jej figurę na każdy kroku. Bacznie obserwowała co córka je i ile. W pewnym momencie moja najlepsza przyjaciółka doszła do wniosku, że jej matka ma rację, że jest za gruba i powinna schudnąć. Lecz to nie prawda Rose zawsze była chuda i nie potrzebowała diety lub głodzenia się, ale jej matka do tego doprowadziła. Przyjaciółka nie jadła nie piła, głodowała się każdego dnia, a Emily była z tego zadowolona I chodziła dumna że swojej córki, że waży mniej niż czterdzieści kilogramów.

Na początku pierwszej klasy liceum anemia przeszła. Rose zaczęła regularnie jeść i zrozumiała do czego jej mama ją doprowadziła. Oczywiście była afera, że to był wyłącznie pomysł i decyzją Rose, ale tak nie było. Ojciec blondynki zgodził się z matką i znowu to z niej zrobiono ofiarę, złe dziecko. Nie mogłem na to patrzeć. Myślałem, że Harry - ojciec Rose - jest lepszym człowiekiem, ale się przeliczyłem. Zawsze miałem go za rozsądnego, ale to przeszłość po sytuacji z anemią znienawidziłem jej rodziców jeszcze bardziej niż było to możliwe. Najchętniej to przywalił bym im z całej siły za to co zrobili córce, bo przecież ona nic nie była temu winna.

Była godzina dziesiąta, a ja właśnie miał przerwę w pracy. Rose od wczoraj się nie odzywa i czy mnie to dziwi? Nie. Przyzwyczajałem się żyć bez niej, a świadomość, że mieszka w tym samym mieście co ja jest bardzo cieszące.

Do: Rose

Co tam?

Napisałem do blondynki i schowałem telefon do kieszeni spodni. Zwykle to nie odzywałem się podczas pracy, ponieważ szef nie lubił jak skupiamy się na telefonie, a nie na pracy. Wolałem trzymać się zasad niż być wywalony. Po przerwie ruszyłem dalej do pracy. Słońce świeciło dziś nie miłosierdzie, a to mi nie pomagało. Mieliśmy końcówkę sierpnia, a tutaj trzydzieści topni. Mieszkając we Włoszech przez sześć lat przyzwyczaiłem się do tego, ale i tak czekałem na jesień czyli naszą ulubioną porę roku. Moją I Rose.

                                ***

Po ciężkim dniu w pracy wróciłem do domu. I zjadłam obiad. Nie był on wykwinty, ani jakiś wymyślny. Był skromny, ponieważ we Włoszech najobfitszym posiłkiem była kolacja. Można powiedzieć, że mój obiad był kolacją. Z pracy wróciłem przed osiemnastą.

Po posiłku zajrzałem m na skrzynkę mejlową. I znalazłem tam mnóstwo wiadomość do właściciela mojego mieszkania. Wynajmowałem je, ponieważ było blisko do mojej pracy, a także czynsz nie był drogi, ale jak już kiedyś wspominałem został on podniesiony i lekko mi nie starczało.

- Ech. No to mam problem - powiedziałem sam do siebie. Wyjąłem telefon z kieszeni spodni i zacząłem sprawdzać czy zapłaciłem ostatnią zapłatę. Podobno zapłaciłem, ale nie całą. Jak to możliwe? Zapłaciłem ale połowę za mieszkanie, a termin był do wczoraj.

- Kurwa - przekląłem pod nosem. Chyba muszę poszukać innego miejsca zamieszkania. Weszłam jelcze we wiadomości i Rose mi dopisała pięć godzin temu, a ja tego nie zauważyłem.

Od: Rose

Wszytko dobrze. Zrobiłam zakupy podlałam kwiaty i cieszyłam się pięknym, ciepłym dniem. A ty?

Do: Rose

Byłem w pracy i godzinkę temu wróciłem do mieszkania. Lekko się załamałem, bo może grozić wywaleniem z mieszkania.

Wysłałem wiadomość I za nim się obejrzałam karmelek odpisał.

Od: Rose

Moje mieszkanie stoi dla ciebie otworem.

Tego się chyba najbardziej obawiałem. Nie chciałem się do niej przeprowadzać, bo bym nie umiał trzymać rąk przy sobie. Wiem, że byłaby to idealna okazja wyznać jej co czuję, ale nie. Nie mogłem.

Do: Rose

Przemyślę to.

Po mojej ostatniej wiadomości nie stałem od niej żadnego esemesa. Miałem zacząć się martwić? O nią może trochę tak, ale gdzie ja teraz będę mieszkał? Nie chciałem wchodzić Gabrielowi na głowę, bo już raz miałem kryzysową sytuację i mnie przyjął. Ale czy drugi raz też weźmie mnie pod swój dach? Może to być dla niego problem. Nie wiem co ja teraz robię. Muszę się przespać z tą myślą i zobaczyć co dalej.

Wziąłem prysznic i ciągle myślałem nad dobrym rozwiązaniem co z mieszkanie. Coś czuję że jutro zachwyci mnie swoją obecnością właściciel mieszkania. Ech. Tragedia. Przed spać  pójściem przeglądałem różne oferty mieszkań w Palermo blisko mojej pracy, ale wszytko było za drogie. Cholerna inflacja.

Kolejny rozdział też będzie z perspektywy Archera.

Błędy, korekta, cokolwiek>>

Only Friends?Where stories live. Discover now