26. Znowu ona?

7 0 0
                                    

                                                                         Rose

Czy jest coś gorszego od wstawania w poniedziałek rano? Nie sądzę. Chociaż może być. Wstawianie w poniedziałek rano z okresem. A mój wspaniały los stwierdził, że wybierze gorszą czyli drugą opcję.

Zapowiada się zajebisty dzień.

Wczorajszy wieczór był bardzo fajny. Właśnie takich wieczorów mi brakowało. Brakowało mi także spacerów. Ostatnio jestem tak zabiegana, że nie mam na to czasu. Wszystko kręci się wokół  studiów. Każdy wykładowca czegoś wymaga, a przy okazji nas męczą.

Wczorajszy spacer po parku dał mi do zrozumienia, że mój los chce dla mnie jak najgorzej. Spodziewałabym się wszystkiego tylko nie spotkania mafii. Znaczy nie tak do końca całej, wielkiej grupy mafii. Ale spotkałam cholerną Victorię Wright. Nie mam pojęcia czy Natan powiedział jej, że ja wiem o jej życiu co nie co, ale módlmy się żeby nie. Bo jeśli tak to mogę już szykować dla siebie trumnę.

A co do Victorii to nadal nie wiem co z nią zrobić, a bardziej z informacją o niej. W mojej głowie panuje cholerny mętlik w głowie i nie umiem się na niczym skupić. Przez ten weekend nic nie zrobiłam co było związane z studiami. Dziś mam jakieś popieprzone zaliczenie, na które nic nie umiem. Po prostu idziemy na żywioł.

Raz się żyje.

Nie muszę być przecież ciągle że wszystkiego najlepsza. Nie muszę już zadowolić matki. Nie muszę bać się, że matka na mnie nakrzyczy za czwórkę. Nie muszę... Teraz mogę żyć pełnią życia. Robić to na co miałam zakazy. Mogę cały weekend przeleżeć na kanapie i nikt mi nie zabroni. No dobra po za Archerem, który mnie wyciągnął na spacer, ale on i tak jest bardzo wyrozumiały i wiem, że chce dla mnie dobrze tak samo jak ja dla niego. Dlatego muszę poszukać więcej informacji o Suzanie Walker. Muszę w końcu zobaczyć co przedstawiają zdjęcia, które są na końcu aktów. Chciałam to zrobić wcześniej, ale taki mały cichutki głosik podpowiada mi, że nie mam tego sprawdzać, że nie powinnam nawet tego kraść.

Ale drugi głosik mówi mi, że trzeba się dowiedzieć prawdy i raz na zawsze zamknąć ten temat. A może ja dopiero otworze ten temat? Może tak na prawdę nikt nigdy nie zaczął, albo zaczął i nie skończył. Ale czy ja chce to kończyć? Czy jestem w stanie pogodzić się z tym co będzie pokazane na tych zdjęciach? Tam może być wszystko, a ja jako, że jestem pesymistką to mam przygotowany w głowie najgorszy scenariusz. A nie powinnam.

Nie mogę o tym myśleć, bo wpadnę w szał.

- Wstajesz?! - czy nawet on nie chce mi dać spać? - rusz się Rose, bo się spóźnisz - powiedział wchodząc do mojego pokoju.

- Co ty tu robisz? - zapytałam zaspanym głosem i zamknęłam oczy jeszcze na chwilę. Otworzyłam je ponownie i zobaczyłam postać, która stała koło drzwi. Archer. Na dodatek był bez koszulki. No ja pierdole. Patrzałam na jego wyrzeźbione ciało i nie mogłam odebrać wzroku. Co ja w tym momencie robię? Muszę się ogarnąć

- Możesz sobie zrobić zdjęcie dla pamiątki - powiedział z łobuzerskim uśmieszkiem na twarzy. No i wpadłam. Czemu ja zawsze jestem tak mało dyskretna? - albo jeśli wolisz mogę po mieszkaniu chodzić bez koszulki? Którą oboje wybierasz? - zapytał.

- Drugą - pomyślałam. A potem przeanalizowałam to o czym pomyślałam i walnęłam się niewidzialną ręką w czoło. Nie ja o tym nie pomyślałam. To tylko sen, prawda? Ja śnię? Nie kurde ja nie śnię.

Jestem głupia.

Definitywnie.

- Żadną, po prostu się zamyśliłam. Nie dopowiadaj sobie za dużo - próbowałam go zbić z tropu, ale nie zbyt mi to wychodziło, bo on dalej wierzył w swoje.

Only Friends?Where stories live. Discover now