27. Zamknij oczy

14 0 0
                                    

                                                                                         Archer

Dlaczego zawsze czas we wrześniu mi tak szybko mija? Pamiętam jak wprowadzałem się na początku września do Rose, a teraz mamy już ostatni tydzień września. Dlaczego ten czas nie mógł tak zasuwać jak ja chodziłem na studia lub do liceum? Wtedy to mi się bardzo dłużyło. Wytrzymanie na rozszerzonym angielskim w liceum graniczyło z cudem. Może gdybyśmy mieli inną nauczycielkę to byłoby lepiej, ale mieliśmy babkę, która po pierwsze nie umiała uczyć, po drugie nie miała wiedzy, a po trzecie każdego ochrzania. Mówi się trudno i idzie się dalej, co nie?

W ostatnim czasie sporo się działo w moim i Rose życiu. U niej byłi nowi znajomi, wykładowcy,  nowe państwo. Tak naprawdę dość dużo nowości. U mnie nic się nie zmieniło po za tym, że prawie dwa razy wyleciałem z pracy, ale to nic nowego, wprowadziłem się do Rose i nadal poszukuję mieszkania. Chociaż nie chciałbym się stąd wyprowadzać. Klimt, który panuję tutaj w mieszkaniu jest taki jej. Oddaje tak bardzo Rose.Taką prawdziwą. Tą, którą tylko znają najważniejsze osoby w jej życiu, ja, Ethan i Eliot.

Praktycznie nie było czasy zbliżyć się do Rose przez ostatnie tygodnie. Nic, a nic nie ruszyłem do przodu. Znowu jestem w punkcie wyjścia. Dzisiaj ma to ulec zmianie, ponieważ chcę ją zabrać w pewne miejsce. Pomysł jest dość oklepany, ponieważ chcę ją zabrać na plażę. Ale nie jest to zwykła plaża gdzie jest mnóstwo ludzi, hałas i dużo dzieci. Plaża znajduję się godzinkę drogi od nas. Jeśli nie przesadzam to ma swój klimat, który jest wprost cudowny. Wiem, że karmelkowi się spodoba, ponieważ mimo, że Rose kocha jesień to połączenie jesiennego morza i wieczoru jest dla niej odcięciem się od świata teraźniejszego.

- Masz jakieś plany na wieczór? - spytałem prosto z mostu wchodząc do pokoju przyjaciółki. Siedziała ona przy biurku i się uczyła zajadając lody karmelowe. Czego ja mogłem się po niej spodziewać? Fanka karmelu przecież nie zostawi lodów karmelowych w zamrażalniku na więcej niż jeden dzień.

- Będę się uczyć - powiedziała patrząc w notatki.

- Serio? Nudyyy - Rose na moją wypowiedź tylko przewróciła oczami i wróciła do jedzenia lodów. Ja natomiast głębiej wszedłem do jej pokoju i rozsiadłem się na łóżku - będziemy tak siedzieć w ciszy?

- Uczę się - mruknęła - a po za tym to ty przyszedłeś do mojego pokoju i rozgościłeś się - powiedziała odwracając się do mnie przodem.

- Coś cię gryzie, karmelku? - spytałem używając jednego z przezwisk na nią. Na moje ostatnie słowo kącik ust blondynki lekko drgną ale potem znowu wrócił do jakiegoś niezadowolenia i grymasu na twarzy. Rose westchnęła ciężko i zaczęła mówić.

- Nie po prostu dużo mam nauki. Profesorowie nie dają nam chwili wytchnienia i trzeba się non stop uczyć. Wiesz jak jest. Jestem zmęczona ciągłym siedzeniem w książkach i notatkach i chyba...

-  I chyba kolejny raz się przeholowałaś z nauką i nie umiesz wrzucić na luz? - przerwałem jej, bo doskonale znałem tą formułkę. Czasami wydawało mi się, że to jej stała odpowiedź i każdemu odpowiedziałaby tak samo. Wykuła się własnej, niepotrzebnej formułki i do tego kłamstwa. Fakt była przemęczona nauką, ale takie już są studia i nic na to nie poradzimy, ale wydaje mi się, że nie tylko to ją gryzie - chcesz mi powiedzieć co się dzieje? Razem przecież damy radę to przetrwać - zabrzmiało to tak jakbyśmy byli w długim związku. Przynajmniej mi się tak wydaje.

- Nie ma o czym mówić - szybko ucięła temat i wyszła z pokoju. Poszedłem za nią bez żadnego zastanowienia.

- No proszę cię Rose. Wiedzę, że coś cię gryzie i nie umiesz sobie z tym poradzić - powiedziałem  siadając przy wyspie kuchennej. Rose nie odzywała się tylko robiło coś do jedzenia. Między nami panowało niezręczna cisza - nie uciekaj od problemów - powiedziałem nie co ciszej.

Only Friends?Where stories live. Discover now