Rozdział 3

9 1 0
                                    

1,5 roku temu

Największe dramaty, niczym na przekór, zazwyczaj miały miejsce tam, gdzie było najwięcej ludzi. Przechodzili obok domów, w których odbywały się tragedie, zupełnie ich nieświadomi. Zwłaszcza, jeśli nie towarzyszyły im krzyki, płacze ani widowiskowy finał. Podobnie było z ostatnią sprawą, którą zdecydował zająć się Departament Ochrony Ludzkości. Kto by pomyślał, że w przepięknej willi w centrum miasta, która wyglądała jak prawdziwy pałac, znajdą poćwiartowane ciała młodych nastolatek?

Kilka miesięcy wcześniej w Nowym Jorku zaczęły ginąć bezdomne dziewczynki. Sprawa otrzymała rozgłos dopiero, gdy poszukiwany przeszedł na porywanie ich z domów dziecka. Wszystkie ofiary łączyły te same cechy wyglądu: blond włosy, niebieskie oczy oraz szczupła sylwetka. Być może lokalne służby bezpieczeństwa w końcu poradziłyby sobie z tą sprawą, jednak kto wie, za ile czasu? Patrząc na metody porywacza, po skończeniu "zapasów" w sierocińcach, przeszedłby na uprowadzanie dzieci ich rodzicom. Departament dość szybko zdał sobie z tego sprawę, a skoro inni nie potrafili rozwiązać zagadki, postanowili się nią zająć na własną rękę.

Początkowo myśleli, że właściciel domu, przed którym właśnie teraz stali, będzie tylko kolejną częścią układanki, przybliżającą ich do prawdziwego sprawcy. Żadne z nich nie spodziewało się jednak, co zastaną w środku.

Już na początku podejrzewali, że osoba, do której się wybrali może nie chcieć ujawniać istotnych informacji, dlatego postanowili poszukać też jakiś wskazówek w sekrecie przed gospodarzem. Vincent nakazał Caroline zostanie w odrzutowcu, Peterowi polecił zaczekać przy bramie, by później wkroczył na teren posesji i przeszukał ją na zewnątrz, a z Hunterem i Alexem postanowił zająć się budynkiem od środka. Oczywiście nie przyszli jako jawni członkowie departamentu. Wszyscy trzej byli ubrani elegancko, podając się za dziennikarzy, którzy chcą nakręcić reportaż o właścicielu domu, panu Henrym Dowley'u. Z informacji wyszukanych wcześniej wiedzieli, że był znakomitym neurochirurgiem, zajmującym się najbardziej beznadziejnymi przypadkami. Wielu ludzi zawdzięczało mu życie, na które inni lekarze nie dawali im szans. Niestety, dwa lata wcześniej odszedł z zawodu załamany po śmierci obu córek.

Wybrali taki, a nie inny kamuflaż, gdyż wielu reporterów chciało z nim przeprowadzić wywiad, zatem przybranie właśnie tej tożsamości było najmniej narażone na jakiekolwiek podejrzenia. Jedyne utrudnienie stanowiło nastawienie mężczyzny, który tylko niektórym dziennikarzom udzielił zgody na rozmowę, na całe szczęście również trójce z departamentu.

Początkowo wszystko szło zgodnie z planem. Zostali wpuszczeni razem z całym filmującym sprzętem stanowiącym atrapę oraz zaprowadzeni do salonu, gdzie mieli nagrać rozmowę. Po jakimś czasie Alex odłączył się od nich pod pretekstem zrobienia kilku artystycznych ujęć w domu, a po parunastu krokach schował swoją kamerę za zasłoną i ruszył na przeszukiwanie budynku. Była to dopiero jego trzecia akcja, odkąd dołączył do departamentu i zamierzał spisać się tak samo znakomicie, jak poprzednio lub nawet lepiej. Uchylał po cichu każde drzwi po kolei i uważnie lustrował wzrokiem ich wnętrze. Jak na złość, akurat te na parterze nie wydawały się kryć czegokolwiek. W przeciwieństwie do nich, napotkana po dłuższym czasie wnęka o znacznie obniżonym suficie zdołała zaintrygować chłopaka. A w szczególności konkretny fragment, który nieznacznie, ale jednak odstawał od reszty. Najciemniej jest pod latarnią, mówiono. Szatyn zmarszczył brwi, po czym wspiął się na palcach i spróbował podważyć ową część sufitu. Bingo! Bez oporu uniosła się oraz dała przesunąć całkowicie na bok. Następnie użył jako podpórki stolika, na którym znajdowała się doniczka z kwiatami, z niego podskoczył do góry i po chwili wspinaczki już był na górze. Nie widząc jednak nic poza ciemnością, wyjął z kieszeni latarkę, kierując jej światło przed siebie.

Cel: PrzeżyćWhere stories live. Discover now