Rozdział 10

4 0 0
                                    

Kiedy tylko Annie i Larry przystąpili do pracy nad zdobytymi materiałami, od razu napotkali na pierwszą trudność. Doktor pospieszył się, mówiąc wcześniej, że ich przeciwnik nie zadbał o bezpieczeństwo danych, umieszczając nośnik tuż przy czułym punkcie machiny. Wręcz przeciwnie, wróg zabezpieczył je przy użyciu specjalnych środków, jakby spodziewał się, które kroki wykona departament. Przez chwilę wahał się, czy aby na pewno powinni dalej podążać drogą przewidzianą przez przeciwnika. Było wysoce prawdopodobne, że chce ich w ten sposób doprowadzić do śmiertelnie niebezpiecznej pułapki, ale czy mieli inny wybór? Musieli spróbować wszystkiego, by zdobyć odpowiedzi na nurtujące ich pytania.

- Odejście od hakerstwa było jedną z najlepszych decyzji w moim życiu - burknęła dziewczyna, odchylając się na oparcie fotela po ponownej z kolei porażce w złamaniu szyfru. - Gdyby to był mój laptop, wylądowałby już za oknem.

- Spokojnie, nic po złości. Jesteś pewna, że spróbowaliśmy już na wszystkie sposoby? - spytał, stojąc tuż za fotelem.

- Nie - przyznała po chwilowym zawahaniu. - Jest jeszcze jedna opcja. Niedawno przed rozpadem Wirtualnych Klaunów liderka zapoznała nas z najnowszym programem, jeszcze niedopuszczonym do sprzedaży, który był zapowiadany jako niezłamalne bariery bezpieczeństwa. Ale to nadal tylko system, stworzony przez tylko ludzi, a oni popełniają błędy. Naszym zadaniem było znalezienie tego potknięcia i przygotowanie się na łamanie tych szyfrów w przyszłości, bo zapewne o zakup pokusiłoby się sporo firm. Gdzie i od kogo dorwała najbliższą finalnej wersję pozostaje jej sekretem, ale ważne, że nam udało się osiągnąć cel - nachyliła się nad klawiaturą. - Skoro nasz wróg jest aż tak zaawansowany technicznie, może również zdobyli ten program przedpremierowo, ewentualnie przerobili lub stworzyli własny od podstaw, ale na podobnych zasadach.

- To na co jeszcze czekasz? Do dzieła, specjalistko - zdopingował ją doktor, krzyżując przed sobą ramiona.

Nastąpiły pełne napięcia minuty, wypełnione stukaniem w klawisze i przesuwającymi się po ekranie cyferkami oraz literkami. Uważnie przyglądał się temu, co robi nastolatka i choć wzbudzało w nim nieco negatywne emocje, nie dał tego po sobie poznać. Dlaczego właśnie takie? Doskonale pamiętał szum wokół programu, o którym wspominała. Nawet departament próbował go wcześniej dostać i porównać ze swoimi zabezpieczeniami, aby je rozwinąć i wzmocnić, jeśli faktycznie wykorzystywał tak nowoczesne sposoby, z jakimi jeszcze nie mieli styczności. Chociaż wtedy im się nie udało, już teraz mógł stwierdzić, że twórcy przygotowali naprawdę twardy orzech do zgryzienia dla potencjalnych włamywaczy, a poradzić sobie z nim umiała niepozorna dziewczyna, właściwie wzięta z ulicy. I to tylko dzięki liderce ich grupy. Z jednej strony niby dobrze, bo dzięki temu nie utknęli w martwym punkcie, ale coś musiało być na rzeczy.

- Dziękuję - odparła cicho, kiedy wreszcie uzyskali dostęp do danych.

- Gratulacje - poklepał ją po ramieniu i przyjrzał się temu, co wyświetliło się na ekranie.

O dziwo, zawartość stanowiło tylko kilka plików wideo i nic poza nimi. Doktor miał ogromną nadzieję, że znajdą prawdziwą kopalnię skarbów, z której dowiedzą się jak najwięcej na temat działania wilkopodobnych robotów, a tymczasem wyglądało, iż zdobyli jedynie małą cząstkę całego mechanizmu. Westchnął cicho po czym wcisnął guzik w urządzeniu obok monitora.

- Póki co, zajmijmy się nagraniami, które tu mamy - wskazał pewien punkt na hologramie mapy Waszyngtonu, która wkrótce się wyświetliła. - Rozmajstrowaliśmy wilka w tym miejscu. Przewijając nagranie do tyłu i zaznaczając trasę na mapie, odtworzymy drogę, jaką pokonał i być może dowiemy się czegoś istotnego. Co ile się zmieniamy? 

Cel: PrzeżyćOnde histórias criam vida. Descubra agora