Rozdział 7

8 1 0
                                    

- Martha, proszę cię, jeszcze trzydzieści minut do pobudki! - dało się słyszeć błaganie Alexa, a gdy Annie uchyliła powieki, dostrzegła gwałtowny ruch przy brzegu łóżka.

Na którym z resztą zrobiło się nagle bardzo luźno.

Aby zrozumieć co się stało, należało cofnąć się w czasie o parę godzin wstecz. Całe popołudnie spędziła w laboratorium na pomaganiu Larry'emu i przy okazji powiększaniu swojej wiedzy o departamencie np. kiedy oraz jak powstał. W 1945 roku, zaraz po drugiej wojnie światowej, pewien wpływowy człowiek doszedł do wniosku, że potrzebna jest grupa działająca w cieniu, o większych uprawnieniach i niepodległa w stu procentach amerykańskiemu rządowi, która będzie dbała o ogólne dobro wszystkich ludzi na świecie oraz ich poczucie bezpieczeństwa. Między innymi do jej celów miało należeć zapobieganie wojnom oraz konfliktom na większą skalę. Spośród dwudziestu zapytanych rodzin, osiemnaście zgodziło się wziąć udział w tworzeniu organizacji. Na początku była ona całkowicie tajna i nie miała nawet stałej bazy. Spotkania odbywały się w różnych miejscach, a decyzje podejmowano raz na dłuższy czas. Dopiero z biegiem czasu zawiązywano porozumienia z rządzącymi i zbudowano dwie siedziby: jedna będąca bazą, a druga ośrodkiem szkoleniowym dla przyszłych członków. Do departamentu nie przyjmowano nikogo spoza rodzin, które brały udział w jej tworzeniu. Wszyscy wspólnie uznali, że zamknięte oraz zaufane grono będzie najlepszym rozwiązaniem na zapobiegnie szpiegom, zdrajcom i tym podobnym.

Obecnie wyjątkiem był Alex, który dostał się do organizacji w sposób, którego szczegóły znali tylko on sam oraz Vincent.

Po zasileniu umysłu sporą ilością informacji, Annie niczego nie potrzebowała tak bardzo, jak ciepłego prysznicu i odpoczynku. Tym bardziej jej zdezorientowanie przybrało na sile, gdy po wyjściu z łazienki myślała, że od upragnionego snu dzieli ją zaledwie kilka kroków do łóżka, a zamiast tego ujrzała...

- Co wy tu robicie? - spytała zaskoczona, widząc Alexa oraz Huntera.

W jej pokoju. Siedzących na brzegu jej łóżka. To znaczy, ten pierwszy siedział, drugi stał niezbyt przekonany co do pomysłu swojego chłopaka.

- Jutro wyjeżdżamy na niebezpieczną misję, a mamy z Hunterem taki zwyczaj, że każdą noc przed misją spędzamy razem, bo nigdy nie wiadomo, czy nie będzie ostatnią. Skoro jesteś jak młodsza siostra, postanowiłem, że dziś dołączysz do tej tradycji.

- Od kiedy jestem dla ciebie jak młodsza siostra? - zmierzyła ich wzrokiem, zestresowana na samą myśl, że miałaby się z nimi kisić w jednym łóżku.

- Odkąd podpatrzyłem w papierach, że jesteś ode mnie młodsza o trzy lata, a Vincent przypomniał o panującej u nas zasadzie: kto znajdzie, ten się zajmuje. Na początku chciałem cię nazwać moją małą córeczką, ale jakoś nie spieszy mi się do ojcostwa, a młodszą siostrę zawsze chciałem mieć!

Stała jak wryta. Spojrzała na Huntera, szukając u niego jakiegokolwiek ratunku i interwencji. Telepatycznie próbowała przekazać "Powiedz mu coś" i chociaż wyglądał, jakby odebrał wiadomość, jego spojrzenie mówiło samo za siebie.

- Już próbowałem, jest uparty jak osioł.

Dlatego powzięła szybką decyzję przejęcia sprawy w swoje ręce. Niby spokojnie podeszła do łóżka, a następnie w mgnieniu oka chwyciła poduszkę, z którą rzuciła się niespodziewanie na szatyna, wciskając ją w jego twarz, by odciąć wszelki dopływ powietrza.

- Sam się przekonaj, jak smakuje posiadanie rodzeństwa!

Tego drapieżnego trybu Annie jeszcze nie znali, chociaż musieli przyznać, że był całkiem zabawny. Na tyle, że wywołał cichy śmiech u obydwu. Niewiele jeszcze o niej nie wiedzieli, ale na tyle, ile ją poznali, spodziewali się jednej z trzech opcji: zacznie krzyczeć, wypchnie ich za drzwi lub wyjdzie z pokoju i poszuka noclegu u kogoś innego. Ale nie tego. Chociaż reakcja Alexa wskazywała na coś zupełnie odwrotnego. Szybko udało mu się chwycić za poduszkę, którą odsunął od siebie i podnosząc do siadu, przycisnął do klatki piersiowej dziewczyny.

Cel: PrzeżyćWhere stories live. Discover now