Rozdział 146

126 3 27
                                    

— Nie, tego nie zrobię — stanowczo odmówił Józef, energicznie kręcąc głową.

— Dlaczego? — zdziwił się Jasiek. — Nie sądzisz, że powinna wiedzieć, jaka jest sytuacja?

— Wolałabym jej tym nie obarczać. I bez tego widzę, że Uli jest ciężko, więc nie chcę dokładać jej więcej zmartwień — wyjaśnił senior z wyraźnie wyczuwalną nutą zatroskania w głosie. — Może za jakiś czas, jak Ula zaaklimatyzuje się w Stanach, to wtedy ewentualnie z nią porozmawiam — dodał bez przekonania.

— A co, jeśli ona do końca stażu Piotra będzie taka jak teraz? — rzucił gniewnie chłopak. — Wtedy cały czas będziesz przed nią ukrywał, co się u nas dzieje? A jak na dodatek zostaną w Stanach dłużej — na kolejny rok albo w ogóle na stałe?

— To się wtedy będziemy martwić — wzruszył ramionami Józef.

— Tylko po co te tajemnice? Im szybciej Ula pozna prawdę, tym lepiej — Cieplak junior zdecydowanie wyraził swoją opinię, po cichu licząc na to, że przekona ojca do swoich racji.

— A co to zmieni poza tym, że jeszcze bardziej będzie się o nas martwiła? Moim zdaniem niewiele. Nie zapominaj, że w tej chwili to Piotr gra tu pierwsze skrzypce. W końcu to on pracuje i zarabia, a Ula zajmuje się domem. I niezręcznie byłoby mi rozmawiać z nim o pieniądzach — przyznał senior, wbijając wzrok w podłogę. — Nie chciałbym, żeby pomyślał sobie o nas coś złego... lepiej by było, gdyby ten temat wyszedł od nich. Znam Ulę i wiem, że zrobi w tej sprawie wszystko, co będzie mogła. Dlatego nie zamierzam o tym rozmawiać ani z nią, ani tym bardziej z Piotrem. Jak dobrze pójdzie, to w ciągu tygodnia lub dwóch dostaniemy od nich przekaz i wtedy może się okazać, że cała ta rozmowa była niepotrzebna, bo ich dofinansowanie w pełni pokryje nasze potrzeby.

— Naprawdę w to wierzysz? — zapytał wprost Jasiek, mając nieodparte wrażenie, że ojciec robił dobrą minę do złej gry i nie był tak spokojny, za jakiego starał się uchodzić.

— Daj spokój, Jasiu — jęknął senior, przewracając oczami. — To był ciężki dzień, a następne zapowiadają się podobnie, więc najwyższy czas się położyć — dopowiedział, wstając z zajmowanego miejsca. — Tobie radzę to samo. Dobranoc — rzucił na odchodne, po czym zniknął za drzwiami swojego pokoju.

Może tata ma rację, że szukam dziury w całym, westchnął w duchu, przeczesując dłonią swoje nieco przydługie włosy. Ostatecznie Ula przed wyjazdem doskonale orientowała się w naszej sytuacji finansowej, więc powinna wiedzieć, ile pieniędzy potrzeba nam na życie. Z drugiej strony ojciec przecież nie mówił jej wszystkiego, tylko po cichu dorabiał sobie na boku. A teraz ze względu na swoje zdrowie nie powinien już tego robić... w każdym razie na pewno nie tyle, co przed zawałem. I to należałoby uświadomić Uli, bo w swojej prostoduszności raczej nie podejrzewała, że jej pensja nie wystarczała na pokrycie wszystkich naszych wydatków, ocenił, wstając z zajmowanego miejsca. Wspinając się powoli po nieco trzeszczących schodach, Jasiek przypomniał sobie fragment rozmowy ze starszą siostrą, która miała miejsce niecały miesiąc temu:

— Dobrze, skoro tak się złożyło, że możemy zamienić parę słów w cztery oczy, to powiedz mi, jak jest naprawdę. Czy wszystko u was w porządku, czy tata tylko tak mówi, że mnie nie martwić? — zagadnęła go, wypowiadając słowa z prędkością strzałów z karabinu maszynowego.

— Nie no, Ula, seryjnie wszystko gra — odparł Jasiek, kładąc jedną rękę na klatce piersiowej.

— Na pewno? — spytała Sosnowska z niedowierzaniem.

— Przysięgam, że nic złego się nie dzieje. Nie martw się.

— Obiecaj mi, że będziesz miał oko na wszystko — poprosiła, składając ręce w błagalnym geście. — I gdyby cokolwiek było nie tak, to dasz mi znać, tak? Bo jak znam tatę, to nie będzie chciał mnie denerwować i jakby co, to nic mi nie powie.

A gdyby takWhere stories live. Discover now