Rozdział 183

128 4 30
                                    

— Zabrzmiało groźnie — rzucił półżartem Jasiek, chcąc zamaskować swój niepokój wywołany słowami Kingi. Zarówno w tonie jej głosu, jak i mowie ciała dało się zauważyć wyraźną zmianę. Wcześniej Matysiakówna była radosna, otwarta, spontaniczna a wręcz wylewna, jeśli chodzi o okazywanie uczuć. Teraz zaś sprawiała wrażenie chłodnej i zdystansowanej, co zaskoczyło i jednocześnie zmartwiło Jaśka. Czy to możliwe, żeby te studia aż tak ją odmieniły?, spytał siebie w myślach. Rozumiem, że może mieć dużo zajęć — ja też mam ich sporo i bywają dni, że ze zmęczenia nie wiem, jak się nazywam, ale przecież to nic zaskakującego. Spodziewaliśmy się, że tak właśnie będzie. Chyba że to kwestia presji, którą Kinga wywiera sama na siebie. Od zawsze miała skłonność do perfekcjonizmu i chciała być najlepszą uczennicą, co do tej pory jej się udawało, ale... na studiach to nie takie proste. Albo ma jakiś problem ze współlokatorką i stąd to jej dziwne zachowanie?

— Uważam, że powinniśmy się rozstać — powiedziała bez owijania w bawełnę tonem sędziego ogłaszającego wyrok.

— Że co? — zdziwił się, będąc pewien, że się przesłyszał.

— To, co słyszałeś — odparła z naciskiem, wzruszając ramionami. — Nie wyraziłam się dość jasno?

— Tak, ale... jak to? — dopytywał, nie mogąc uwierzyć, że to wszystko działo się naprawdę. — Ty... ze mną zrywasz? Dlaczego?

— Bo tak będzie lepiej dla nas obojga — stwierdziła ze stoickim spokojem. — Sam widzisz, że się mijamy i nie mamy dla siebie czasu...

— Mów za siebie — wtrącił Jasiek, czując się urażony słowami Kingi. — Mimo dużej ilości zajęć i konieczności codziennego dojeżdżania z Rysiowa do Warszawy starałem się zawsze znaleźć dla ciebie czas. Tyle razy proponowałem, żebyśmy się spotkali albo chociaż pogadali sobie przez telefon. Tylko że ty zawsze odmawiałaś, zasłaniając się zmęczeniem i nauką — zarzucił jej, uważając za krzywdzące to, że Kinga chciała uczynić go współwinnym w kwestii, w której ewidentnie to ona nie dopisywała.

— A jakie to ma teraz znaczenie? — zapytała obojętnym tonem. — Czy takie licytowanie się cokolwiek zmieni? Nie. Nie mamy dla siebie czasu. Takie są fakty, a z faktami się nie dyskutuje.

— Mówisz o skutkach, a może warto się zastanowić nad przyczyną? — zasugerował Jasiek, przyglądając jej się badawczo. — Jak człowiek chce, to wszystko może. Gdyby naprawdę ci na mnie zależało, to stanęłabyś na głowie, żeby być ze mną w kontakcie...

— Daruj sobie te głodne kawałki — roześmiała się szyderczo. — I dobrze ci radzę, żebyś nie wypowiadał się o sprawach, o których nie masz pojęcia — upomniała go, przyjmując mentorski ton. — Nie wiesz, jak wygląda moje życie, odkąd zaczęły się studia.

— Gdybyś mi powiedziała, to bym wiedział, ale mimo to mam pewne wyobrażenie — bronił się Jasiek, uważając jej uwagę za co najmniej nie na miejscu. — Przypominam ci, że ja też studiuję.

— Ale co innego, więc nie zdajesz sobie sprawy, ile mam materiału do opanowania i jak bardzo mnie to obciąża — stwierdziła, robiąc zbolałą minę.

— To może wtajemniczysz mnie w swoją sytuację? — zainteresował się, przemawiając do niej nieco łagodniejszym tonem. — To prawda, że w nauce ci nie pomogę, bo każde z nas uczy się teraz innych rzeczy, ale... może wspólnie znajdziemy jakieś rozwiązanie? Przecież wiesz, że zrobię wszystko, żeby cię wesprzeć — zadeklarował, próbując wziąć ją za rękę, ale Kinga w ostatniej chwili się od niego odsunęła.

— Nie, Jasiek. To się nie uda — rzuciła chłodno, kręcąc głową. — Nie ma sensu się oszukiwać. Skoro teraz tak to wygląda, to w kolejnych miesiącach wcale nie będzie lepiej, więc szkoda zachodu.

A gdyby takWhere stories live. Discover now