Wyznanie

270 8 0
                                    


ASHER

      Zatraciłem się w jej przyjemnym zapachu obejmując ją w moich ramionach. Kiedy była przy mnie, czułem spokój. Była bezpieczna. Żaden inny mężczyzna nie ma prawa jej dotknąć. Ona musi być cała moja.
        Była już 23:00. Byłem zmęczony całym dniem, ale Elliana z pewnością była bardziej. Nagle zza drzwi było słychać głośne kroki i obelgi rzucane przez Braydena na Ellianę. Szybko schowałem się w szafie. Natomiast w oczach Ellie widziałem wielkie przerażenie, którego nie rozumiałem, chociaż mogłem się domyśleć powodu jej strachu skoro Bray szedł do niej wypowiadających różne bluźnierstwa.
- Nauczyłaś się wkońcu dbać o moje imię? - zapytał wkurwiony i prawdopodobnie pijany.
- T-tak. - Odpowiedziałam niepewnie. Z pewnością się go bała.
- Mam nadzieję. Wyglądasz jak dziwka!
- P-przepraszam. - wykrzywiła z siebie słowo.W tym momencie miałem ochotę przypierdolić Braydenowi za jego słowa.
- Czekaj, czy to jest męska bluza?! - zapytał, ale Elliana nie odpowiedziała.
- Tak myślałem. Jebana dziwka! - wykrzyczał, a następnie zapadła cisza. Po chwili wyraźnie było słychać głośne oddechanie Elliany.
- Proszę, nie rób tego. - Oznajmiła niepewnie, nie miałem pojęcia o co jej chodzi jednak po chwili się domyślałem, gdy usłyszałem mocne uderzenie i mocne walnięcie czegoś.
- Tak myślałem. Jebana puszczalska. - Powiedział po czym usłyszałem głośne trzepnięcie drzwiami. Szybko wyszedłem z szafy po to, żeby ujrzeć Ellianę leżąca na podłodze z zaczerwienioną skronią, jednak nie to było najgorsze co zobaczyłem. Miała rozcięty tył głowy. Było dużo krwi międzynarodowy innymi na rogu szafki nocnej. Brayden zrobił jej krzywdę, nie wiedząc co jeszcze dziś przeszła.
- Elliano! Proszę otwórz oczy. - Prosiłem i tak widząc, że nic to nie da. Szybko i cicho podbiegłem po apteczkę. Gdy wróciłem, krwi było o wiele więcej. Ten widok sprawił, że poczułem silne ukłucie w sercu.

                                  ***

         Zabandażowałem jej głowę. Po dłuższej chwili się ocknęła. Poczułem wtedy ogromną ulgę.
- Spokojnie, jestem tu. - po jej policzkach zaczęły spływać łzy. Zdążyłem już wcześniej położyć na łóżku i zamknąć drzwi, na wypadek wtargnięcia Braydena.
- Zostań ze mną na noc. Proszę.
- Oczywiście. - Zgodziłem się bez najmniejszych namysłów.
         Była już prawie pierwsza.
- Położysz się obok mnie i mnie przytulisz? - spytała na co odrazu się położyłem i ją objąłem. Nie wiem kim dla siebie jesteśmy, ale napewno nie nikim, ponieważ po tych zaledwie paru sytuacjacjach wiedziałem bardzo dużo. Ona na to zło nie zasługuje.
          Teraz wszystko było o wiele spokojniejsze.
- Czemu mi pomogłeś? - spytała już o wiele spokojniej dziewczyna.
- Wiesz... Minęły około trzy miesiące odkąd się poznaliśmy i widzieliśmy się tylko parę razy, ale chyba... - Elliana mi przerwała.
- Ja chyba też coś do ciebie czuję. - Wyznała, no co mój kącik ust się lekko podniósł. Mocniej ją przycisnąłem do siebie. Moje serce zaczęło szybciej bić, zarówno jak i jej, co dało się poczuć przez bliskość jej ciała. Niegdy jeszcze nie czułem tych uczuć, które otaczały mnie właśnie w tej chwili. Nie umiem ich opisać.

ELLIANA

      Rano obudziłam się w jego objęciach. Spowodowało to u mnie szybsze bicie serca. Dzięki śnie i czasu, wszystkie emocje udzielające się u mnie  zniknęły.
       Asher był mi nieznany, a jednak czułam, że jest mi bliski.
        Poszłam zrobić śniadanie. Cholernie bałam wyjść się z pokoju w obawie, że spotkam Braydena. Całe szczęście doszłam do kuchni nie spotykając Braydena. Zrobiłam tosty i dwie kawy, dodatkowo w lodówce znalazłam jakieś nie napoczęte opakowanie sushi z marketu.
         Wróciłam do pokoju i zastałam tam przebudzającego się Ashera.
- Hej. - Powiedziałam niepewnie.
- Cześć. - Odpowiedział.
- Zrobiłam śniadanie.
- Przecież nie musiałaś.Co gdybyś spotkała Braydena? - Powiedział, a ja podeszłam bliżej i położyłam tacę ze śniadaniem na łóżku, po czym sama na nim siadłam.
      Gdy wchodziłam do pokoju czułam się niezręcznie jednak gdy zaczęliśmy jeść, niezręczna atmosfera się ulotniła.
- Dziękuję. - Oznajmił Asher, na co się lekko uśmiechnęłam.
- Nie zjesz nic więcej? Zjadłaś tylko pół tosta.
- Nie jestem głodna. - Po moich słowach Walker przestał jeść.
- Ale ty jedz. - Powiedziałam zauważając jego zachowanie.
- Ty też musisz.
- Nie muszę. - Po moich słowach Asher wziął mojego niedokończonego tosta do ręki i mi go wepchnął do ust.
- Jedz. - Powiedział, a po tym wzdzechnęłam głośno i dojadłam mojego tosta.
       Atmosfera stała się bardzo przyjemna, a ja przestałam myśleć o wczorajszych złych wydarzeniach.

                                  ***

       Wróciłam ze szkoły. Całe szczęście bandażu nie było widać ponieważ był pod włosami, które go przykrywały. Ostatni raz widziałam Ashera tydzień temu. Od tego momentu myśli o tym, że zostałam zgwałcona zagłuszały co chwilę myśli o Asherze.
         Gdy otworzyłam drzwi do mojego pokoju, moim oczom ukazał się Asher. Rzuciłam się na niego i wtuliłam się w jego sylwetkę. Przez chwilę poczułam, że Ashet jest zaskoczony, jednak odrazu odwzajemnił się tym samym.
- Czemu płaczesz?
- Przepraszam, nie chciałam. - rozkleiłam się przez to, że przytulałam mnie osoba, na której dziwnie mi zależało.
- Nic się nie dzieje. Możesz płakać przy mnie ile chcesz. - lekko się uśmiechnął. - Przepraszam, że się nie odzywałem.
- Ja też.
- Tak dla rozjaśnienia tej sytuacji. Jestem to by cię poznać i przy okazji chciałbym, żebyś poznała mnie. - Oznajmił na co skinęłam głową.
- To ja zacznę. - rzucił.
- Mam przyrodnią siostrę Sarah Miller, mam 23 lata, moja biologiczna matka nie żyje od 4 lat. Umarła na raka. - Powiedział ze smutkiem na twarzy.
- Miałem bardzo dobry kontakt z matką, natomiast z ojcem było inaczej. Zawsze wyjeżdżał i nie było go miesiące. Po śmierci mojej matki znalazł sobie Agathe Miller. Jest miła to fakt, ale nigdy nie zastąpi mojej mamy.- Po jego poliku spłynęła jedną łza.
- Kiedy miałem 17 lat, miałem raka. Wywalczyłem się niego pół roku temu. Nikt o nim nie wiedział.
- Przykro mi. - To jedyne co mogła powiedzieć.
- Ja od zawsze byłam biedna. Gdy miałam 10 lat, Brayden nas zostawił bez słowa. Znienawidziłam go za to. Potem za pół roku mój ojciec zaczął pić i brać narkotyki. Zmienił się. Zaczął również nas bić. Kiedy miałam 12 lat, ojciec trafił do więzienia, a my uciekłyśmy z mamą w zupełnie inne miejsce. Od zawsze dobrze się uczylam, jednak nikt nie miał ochoty zadawać się z tzw. brudną dziewczyną. Potem mama miała raka, a my nie miałyśmy pieniędzy na leki itd. Brayden wiedział o chorobie, a nie pomógł. Dobrze wiedział, że ja nie pracuję i nie zarabiam, a zarobki mamy nawet ledwo starczały na życie, a co dopiero na jakąkolwiek operację lub chemię, aż w końcu zmarła.- Powiedziałam czując jak Asher wyciera moje łzy swoimi dłoni z mojej twarzy, co sprawiło u mnie, że na mojej twarzy pojawił się lekki uśmiech. Nadal siebie bardzo nie znaliśmy, ale jest na to dużo czasu. Asher mnie przytulił z czułością, co spowodowało, że się rozpływałam.

                                   ***

          Wiem, że to wszystko się dzieje za szbko, ale trudno się mówi. Jeszcze dużo przed nimi więc historia się szybko nie skonczy.😁

Something about your loving soul #1/2Where stories live. Discover now