Stracone i złączone

212 8 0
                                    

ELLIANA

Tego ranka obudził mnie dźwięk przychodzących wiadomości. Lekko wysunęłam się z ciepłych objęć chłopaka i oparłam się łokciami o materac.
SARAH: Elliana...
ELLIANA: Tak?
SARAH: Wyjeżdżam na jeden miesiąc z moimi rodzicami i chodzi mi o to, że będziesz musiała zostać u Ashera nieco dłużej sama. Przepraszam.
ELLIANA: Nie martw się. Dam radę sama, tylko będzie trochę smutno bez ciebie.
SARAH: Cieszę się. To tylko miesiąc. Szybko minie.
ELLIANA: Mhm.
SARAH: Tak czy inaczej, dom jest do twojej dyspozycji.😉
ELLIANA: Jestem ci niewyobrażalnie wdzięczna, Sarah.

Jeśli miałabym być szczera to nie byłam na nią zła. Ani trochę. Coś we mnie się cieszyło na myśl, że mogę pobyć sama z Asherem trochę dużo dłużej. Podobało mi się to.
Gdy lekko już rozbudzona rozmyślałam, Asher się obudził. Złapał mnie ręką za biodra i delikatnie do siebie przycisnął.
- Jesteś cholernie piękna Elliano - oznajmił nagle swoim nie rozbudzonym zachrypniętym głosem. Jednak na jego słowa moje ciało się spięło.
Nigdy nie usłyszałam tych słów od nikogo oprócz mamy. Na tą myśl kącik moich ust się lekko podniósł.
- E-em ty też - powiedziałam z zawahaniem pierwsze słowo, jednak reszta zabrzmiała pewnie. Asher uśmiechnął się na moje słowa.
Chwilę leżeliśmy blisko siebie, a zaraz Asher wstał i szybko wybiegł z sypialni bez słowa. Pomyślałam, że znów mnie zostawi samej sobie. Poczekałam około piętnaście minut i w drzwiach ujżałam Ashera z tacami z jedzeniem. Chłopak usiadł obok mnie przy łóżku i zaproponował coś do jedzenia.

ASHER

Podszedłem do Elliany i usiadłem na łóżku.
- Musisz coś zjeść.
- Ee-eem nie jestem głodna.
- Jesteś. Nie kłam - powiedziałem, po czym wziąłem winogrono i wcisnąłem je do jej ust.
- No weź - powiedziała z pobłażaniem.
- Musisz coś zjeść. Nie puszczę cię nigdzie bez śniadania.
- Nie mam zamiaru stąd wychodzić.
- I tak musisz - oznajmiłem uparcie. Elliana zjadła trochę, po czym poszła wziąć prysznic.
       W tym czasie do sypialni wszedł Brayden. Zestresowałem się, wiedząc, że w każdym momencie Elliana może wyjść z łazienki.
- Przyszłem dać ci dokumenty, które zostawiłeś.
- Dzięki - powiedziałem chłodnym tonem. Bray nie wiedział, że wiem o tym co zrobił.
- Masz. Tu są t... - nie dokończył. Zwrócił uwagę na bagaż dziewczyny, ale nic nie powiedział. Zaniepokoiło mnie to.
- ...tu są chyba wszystkie. Robisz coś dziś, że nie pracujesz? - zapytał podejrzliwie.
- Tak - oznajmiłem w presji. Musiałem wymyśleć jakiś powód, ponieważ wiedziałem, że spyta. Natomiast pomimo tego, że dam mu jakiś nawet sensowny powód to prawdopodobnie w niego nie uwierzy, po tym jak zauważył ubrania, które nie należały do mnie.
- Co takiego? - wkońcu spytał.
- Muszę jechać do innego miasta, bo... mam tam spotkanie. - wymyśliłem na szybko, jednak nie zabrzmiało to jak prawda, ponieważ na chwilę się zatrzymałem.
- Yhy - Bray jedynie przytaknął z powątpieniem w moje słowa, po czym wyszedł z pokoju.
     Strasznie się zirytowałem tym, że nie zapukał.
      Po paru minutach Ellie wyszła z toalety.
- Słyszałam jakieś rozmowy.
- To był Brayden. Zauważył twoje ubrania - oznajmiłem na co dziewczyna głęboko westchnęła z widocznym bólem spowodowanym nagłym najściem jej brata.
- Dzisiaj zostanę z tobą - oznajmiłem na co zrezygnowana dziewczyna lekko się rozchmurzyła.
- Dziękuję - oznajmiła na co ją przytuliłem. Nie chciałem jej zostawiać. Ona zawsze była sama, a ja chciałem to za wszelką cenę zmienić.

    
                                 ***

          Elliana mieszkała już u mnie półtora tygodnia. Jednak dziś nie mogłem z nią zostać, przez co źle się z tym czułem. Gdy jeszcze byłem w biurze, zadzwoniła do mnie Elliana jednak zanim zdążyłem odebrać, to dźwięk po krótkiej chwili się urwał. Pomyślałem, że zadzwoniła przez przypadek, ale coś mi cały czas mówiło, że wcale tak nie było. Po pół godzinie wyszedłem z biura i w tyle samo czasu dojechałem pod dom. Był kwadrans po dwudziestej pierwszej. Wszedłem do domu szybkim krokiem, aby szybciej sprawdzić co robi Elliana. Otworzyłem drzwi wejściowe i przeszłem do drugiego korytarza. Moje serce stanęło w momencie, gdy na zimnej podłodze z płytek leżało zakrwawione ciało dziewczyny bezsilnie oparte o ścianę. Elliana trzymała się za brzuch, a na twarzy miała łzy i skrzywiony wyraz twarzy. Szybko do niej podbiegłem, i spytałem co się stało trzymając jej ramiona. Słabo wyjąkała słowo „ Brayden " . Podniosłem jej ciało i zaniosłem ją do samochodu. Zawiozłem ją do szpitala. Wiedziałem, że tego nienawidziła, ale nie było innego wyjścia.
- Co jej jest? - Spytałem zmartwiony lekarza, który ją przyjął.
- Przykro mi. Pani Elliana straciła dziecko. Na ciele ma ślady podbicia. Ma pan z tym coś związanego? - spytał sugerując mi to, że trafiła do szpitala przeze mnie.
- Co? Oczywiście, że nie!-wykrzyknąłem nie dowierzając w sugestię mężczyzny.
- Zastałem ją taką, gdy tylko wróciłem do domu - na szybko wyjaśniłem już bardziej spokojnym tonem.
- Rozumiem - oznajmił widocznie zirytowany facet.
- Pana żonie nic nie będzie. Jednak dla pewności wyjdzie dopiero jutro.
- Dziękuję - powiedziałem, ignorując pierwsze jego słowa. Ulga wpłynęła do mojego ciała widząc, że nic jej nie będzie. A przynajmniej nie powinno.

                                  ***

         Spałem w szpitalu, miejąc pewność, że nie Ellie nie jest sama. Rano poszedłem do pokoju dziewczyny. Zastałem ją śpiącą. Nie było już widać na jej twarzy ani jednej rysy wczorajszego bólu i przerażenia. Miała zamknięte oczy, a jej twarz miała delikatne siniaki i zadrapania.

     Brayden to pierdolony skurwysyn.

    Miałem ochotę mu oddać wszystkie ciosy, które zadał on Ellianie.
    Usiadłem obok łóżka dziewczyny na krześle i przyłożyłem jej dłoń do moich ust.
      W mojej głowie rodziło się tyle myśli, ale żadnej z nich nie umiałem dokładnie opisać ani o niej opowiedzieć.

      Zakochałem się w dziewczynie, która ma spieprzone życie, dlatego za wszelką cenę będę starał się je polepszyć.

     Na zegarze wybiła piąta trzydzieści pięć. Było jeszcze wcześnie. Elliana spała, więc postanowiłem, że zrobię to samo.
      Po dwóch godzinach drzemki przebudziłem się, po to by zobaczyć Ellianę patrzącą się na mnie swoimi dużymi zielonymi oczami. Wyglądała jakby za chwilę miała wybuchnąć płaczem. Tłumiła w sobie łzy i ciche łkanie. Odrazu się otrząsnąłem i zacisnąłem mocno, ale nie boleśnie dłoń dziewczyny.
- To b-był Brayden - oznajmiła po czym wybuchła cicho płaczem.
- Znalazł mnie i mnie pobił - powiedziała roztrząśnięta.
- Uderzył wkońcu w brzuch i-i... - nie dokończyła, a moje serce z każdą jej łza pękało na drobne kawałki.

  
                                   ***

ELLIANA

     Od momentu, w którym trafiłam do szpitala minęły dwa i pół tygodnia. Za pół tygodnia miała przyjechać nie mająca o niczym pojęcia Sarah Miller, co znaczyło, że musiałam za tyle czasu wrócić do szkoły z przybranym uśmiechem na twarzy.
       Asher nie odszedł ode mnie nawet na sekundę, za co byłam mu bardzo wdzięczną. Leżeliśmy na łóżku. Byłam w niebie, czyli w jego rękach, które mnie obejmowały. Chciałam, żeby był on tylko mój.
- Mam pytanie - oznajmił Asher.
- Jakie?
- Wiem, że ostatnio dużo się dzieje i nie chciałbym, żeby działo się jeszcze więcej, ale... - powiedział niepewnie z przerwą.
- Czy mógłbym być twój, a ty moja? - spytał, a ja zauważyłam jak odrazu tego żałuje. Jego pytanie mnie zdziwiło, a jednak było wsumie takie oczywiste.
- Tak. W takim razie od teraz jesteśmy razem - oznajmiłam bez mniejszego zastanawiania się. Nie było po co. Chociaż było to wsumie trochę dziwne. Dziwna była nasza relacja. On widział mnie już w wielu sytuacjach roztrząśniętą i tak dalej. Był jedyną osobą, która tyle o mnie wiedziała. W dodatku tak poprostu.
      Dużo się już stało, co prawda w krótkim czasie, ale dużo to dużo.
      Wiedzieliśmy o sobie już za wiele. W tej chwili byliśmy razem, a nawet się nie całowaliśmy. C-chyba.

                                   ***


        No. Wiem, że wszystko jest za szybko no ale trudno. Liczy się fabuła okej? No bo jak się nic nie dzieje np. Przez tydzień no to czym mam pisać? Może i mam ale nie będę.❤️😁❤️

Something about your loving soul #1/2Unde poveștirile trăiesc. Descoperă acum