Reakcja

124 2 0
                                    

ASHER

Przed tym jak pojechałem po dokumenty, przemówiłem do grona zebranych ludzi, na wypadek, gdyby przejażdżka po papiery zajęła mi zbyt dużo czasu.

Rozmawiałem też z panem Chadwickiem na temat tej całej akcji charytatywnej, więc miałem już wszystko z głowy.

Teraz gdy stałem, przed zapłakaną Ellianą, wiedziałem, że dłużej tu nie zostanę.

Kucnąłem blisko niej i złapałem ją za policzek.

Miała mocno zaciśnięte oczy.

Na mój dotyk się wzdrygnęła i otworzyła oczy.

Nie miałem pojęcia co robi się w takich sytuacjach. Nigdy nie byłem świadkiem ataku paniki.

- Ellie - oznajmiłem myśląc nad kolejnymi słowami. - Spójrz na mnie. Jestem tu. - Otarłem kciukiem z jej policzka łzy.

Objąłem ją mocno, dając jej również znak, żeby nie przejmowała się tym, że jej makijaż obdije się na mojej czarnej marynarce.

Po chwili, oddech Ellie się bardziej ustabilizował, a chlipanie ucichło. Jednak jej dłonie dalej się trzęsły.

Odsunąłem Ellianę lekko i złapałem ją za lodowate dłonie.

- Chodźmy już. Wiem gdzie jest tylne wyjście. Nikt nas nie zobaczy. - Za czasów, gdy mieszkałem z ojcem, zabrał mnie tu na jakiś bankiet. Było strasznie nudno, więc się urwałem, jednak moja ucieczka miała konsekwencje.

* * *


ELLIANA

Dzisiaj musiałam zostać w domu sama. Asher pojechał do pracy.

Nie chciałam być sama, ale taka była już kolej rzeczy.

Ostatnio, często bolał mnie brzuch.

Nie chciałam. Bardzo nie chciałam, ale postanowiłam wyjść do apteki. W celu kupienia testu ciążowego.

Założyłam buty i narzuciłam na sobie ciemno-zieloną oversize'ową bluzę.

Było parę minut po dwudziestej pierwszej. Niebo było już granatowe, a światła przy drodze jeszcze nie zostały zapalone.

Zamknęłam za sobą bramę i ruszyłam przed siebie.

Wiedziałam gdzie mam iść, ponieważ mieszkałam w tej okolicy już od dłuższego czasu. Zdążyłam zapamiętać umiejscowienie pobliskich budynków.

Po dziesięciu minutach drogi, chodnik się skoczył i teraz chodziłam po cienkim poboczu.

Nogi zaczęły mnie boleć, ale pocieszał mnie fakt, że za kolejne dziesięć minut będę miała już w rękach upragniony produkt.

Ulica tutaj i w dodatku o tej godzinie była bardzo cicha.

Niedaleko było skrzyżowanie, a przed nim pasy, przez które miałam zamiar przejść.

Rozejrzałam się i weszłam na przejście.

Byłam pewna, że nic nie jedzie więc wyjątkowo się nie spieszyłam. Jednak w ułamku sekundy dostrzegłam w oddali światła samochodu. Jechał naprawdę szybko.

Przeszłam już połowę pasów.

Włączyłam moje nogi w bieg, żeby jak najszybciej dostać się na drugą stronę.


Nie zdążyłam.


Jasne światła.


Pisk opon.

Siła uderzenia.

Nie miałam czasu na reakcję.


___________________________

Koniec części pierwszej.

Something about your loving soul #1/2Where stories live. Discover now