5. CADEN

732 91 22
                                    

Gdy rozbrzmiał dzwonek oznajmiający koniec lekcji, zacząłem podnosić się z miejsca. Obok mnie Everly Meyers pakowała swoją torbę.

Gdybym tam, przed szkołą, wiedział, że to ona, pewnie ominąłbym ją z daleka. Całe życie słuchałem, jakim kutasem jest Christopher Meyers. Teraz wiem już, że w tej aferze sprzed lat najwięcej złego zrobił mój ojciec. Nie zmieniało to jednak faktu, że nie chciałem mieć nic wspólnego z kimkolwiek z rodziny Meyersów.

Everly... Cholerna Everly. Rozpieszczona paniusia, której rodzice dali wszystko na złotej tacy. Znałem ten typ. Za śliczną buźką i markowymi ciuchami stał paskudny charakter. A ona nawet specjalnie się z nim nie kryła.

Mimo wszystko popatrzyłem na nią, przyciągnięty chyba sposobem, w jaki długie jasne pasma opadały na jej ramiona, gdy pochylała się, zasuwając torbę.

No co? Miała ładne włosy. To w żaden sposób nie zmieniało faktu, że była wiedźmą. Nagle obróciła głowę. Jej oczy napotkały moje. Szlag. Nie powinienem się na nią gapić!

Everly ściągnęła usta, obrzucając mnie spojrzeniem, z którego aż ziała pogarda. Skąd to nastawienie? No tak, tatuś powiedział jej, że jestem śmieciem, więc Ever zachowywała się jak przystało na grzeczną dziewczynkę z wyższych sfer, okraszając to jeszcze słynną chrześcijańską miłością do bliźniego. Złoty krzyżyk na szyi tylko to potwierdzał.

A szkoda.

Mogłem po prostu wyjść z sali, ale nie byłem typem, który podwija ogon i ucieka, gdy ktoś rzuca mu wyzwanie. A miałem wrażenie, że Everly bardzo chciała pokazać mi, kto tu jest górą.

Stanąłem pośrodku wąskiego przejścia między ławkami i popatrzyłem na nią z góry. Zadarła głowę, ani na moment nie przestając przeszywać mnie zimnym wzrokiem. Dzieliło nas zaledwie pół kroku. Poczułem słodką wanilię zmieszaną z jakąś świeżą, morską nutą.

Jej zapach także mi się podobał, co absolutnie nic nie zmieniało.

– Jeśli potrzebujesz korepetycji, po prostu zapytaj. Nie mówię, że jestem tani, ale mogę rozważyć jakąś zniżkę.

Lekko zmrużyła powieki. Trafiłem w czuły punkt. Ambicja. Obrzydliwie banalne...

Nie twoja liga? Miałem ochotę wybuchnąć śmiechem. Wyglądało na to, że przejrzałem Everly Meyers na wylot. Zadufana, egoistyczna zołza.

O jakich laskach właściwie mówiła? To była tylko jedna dziewczyna. Moja ex, Beatrice. I rzeczywiście, raz czy dwa wemknęła się do mojego pokoju przez okno. Ale dobrze, niech panna czarująca żyje sobie w przekonaniu, że odwiedzały mnie tabuny dziewczyn. Widocznie ta wersja bardziej pasuje do jej wyobrażenia o mnie. Mam to gdzieś.

– Nie schlebiaj sobie. To nie była propozycja tego rodzaju. Po prostu widzę, że masz braki i chciałem pomóc – stwierdziłem, posyłając jej kpiący uśmiech, po czym obróciłem się i ruszyłem w kierunku drzwi.

Przysięgam, że poczułem na karku chłód jej spojrzenia.

***

Po ostatnim dzwonku wyszedłem ze szkoły, zastanawiając się, gdzie teraz pójść. Miałem do wyboru dom albo każde inne miejsce i ta druga opcja wydawała się lepsza, bo pozwalała uniknąć spotkania z ojcem.

Wsiadłem do miejskiego autobusu. Odkąd ojczulek zabrał mi samochód musiałem jakoś sobie radzić, a nie lubiłem marnować kasy na taksówki, gdy mogłem sprawnie dostać się na miejsce za ułamek kwoty, którą wziąłby taksiarz czy kierowca Ubera. Nie po to przez dwa miesiące wbijałem gwoździe na cholernych budowach, żeby zostać bez forsy już w pierwszym tygodniu po wakacjach.

Stolen stars (CHANCES #1) (ZAKOŃCZONA)Where stories live. Discover now