53.EVERLY

425 72 24
                                    

– Nie mogę w to uwierzyć... Do końca miałam nadzieję, że jednak pozwoli ci zostać – wyszeptałam, tuląc się do Cadena na sofie w apartamencie jego ojca.

Mieliśmy jeszcze godzinę, zanim wróci z pracy i, jak zawsze, staraliśmy się wykorzystać wspólny czas. Tylko że dzisiaj żadne z nas nie miało nastroju na seks, gotowanie, czy oglądanie seriali, albo choćby na plotki na temat naszych znajomych. Wszystko kręciło się wokół wydarzeń w dyrektorskim gabinecie.

– A ja nie jestem ani trochę zaskoczony – odparł, powoli sunąc dłonią po moich plecach. – To było nieuniknione.

Zachowywał się, jakby po prostu odhaczył kolejny punkt na liście rzeczy, które musiały pójść nie tak, ale widziałam jego puste spojrzenie, wbite gdzieś w przestrzeń, gdy myślał, że akurat nie zwracam na niego uwagi. Ten widok łamał mi serce.

– Może spróbuję jeszcze... – zaczęłam, ale Caden pchnął mnie na siedzisko, zawisając nade mną i wpatrując się prosto w moje oczy.

Zaparło mi dech. Byliśmy razem od kilku dobrych miesięcy, a ja wciąż potrafiłam zachwycić się tym, jak diabelnie był przystojny. Na przykład teraz, gdy wbijał we mnie to stanowcze spojrzenie. Nagle zaczęłam wątpić, czy faktycznie nie mam dziś ochoty na nic więcej... Może potrzebowaliśmy swoich ciał, żeby chociaż na chwilę zapomnieć o całym tym bałaganie?

– Posłuchaj, księżniczko... Dziękuję, że tak dzielnie mnie bronisz, ale nie chcę, żebyś to robiła. Jestem dorosłym facetem, potrafię sam ogarniać swoje problemy. – Uniosłam brew, a on przewrócił oczami. – Przyznaję, czasem wybieram gówniane metody, ale pamiętaj... jeśli któreś z nas ma bronić drugiego, to będę to ja. Nie pozwolę, żebyś ryzykowała cokolwiek, bawiąc się w mojego adwokata, rozumiesz?

W pierwszej chwili chciałam zaprotestować, ale intensywność jego spojrzenia sprawiła, że miałam kłopot, by sklecić jakieś zdanie. Rozchyliłam więc wargi i skinęłam głową.

Wzrok Cadena przesunął się na moje usta. Chwilę później wpił się w nie, a ja odpowiedziałam na pocałunek. Czułam, że jest w nim jakaś bolesna desperacja, jakby Caden próbował zostawić na mnie swój ślad. Przygryzł moją wargę, więc zrobiłam to samo, wypuszczając z gardła cichy jęk. Smakowałam go, tak strasznie bojąc się, że nadejdzie dzień, gdy nie będę mogła poczuć tej mieszanki mięty i słodyczy, która doprowadzała mnie niemal do szaleństwa.

– Powinnaś mnie odepchnąć... – wydyszał, odsuwając się. – Kazać mi spieprzać. Nie jestem tym, czego potrzebujesz. Nie jestem dość dobry i nie mam ci do zaoferowania nic poza sobą samym. Zasługujesz na więcej, księżniczko. – Pokręcił głową. W jego oczach dostrzegłam huragan emocji. Pragnienie. Ból. Wstyd. Strach. I coś bardzo intensywnego, co przemawiało wprost do mojego serca, sprawiając, że byłam jednocześnie przerażona i w pełni gotowa, by skoczyć za nim w przepaść.

Niemal przestraszyłam się tego, jak bardzo byłam zakochana.

– Nie obchodzi mnie to – szepnęłam. – Chcę ciebie. Nieważne, co będę musiała poświęcić.

Jeszcze przez chwilę patrzył mi w oczy. Wyglądał, jakby stał na rozdrożu i nie był pewien, dokąd powinien pójść. W końcu przymknął powieki, wypuścił drżący oddech i szybko podniósł się z kanapy. Cały był spięty, widziałam, że toczy ze sobą walkę.

Chciałam znowu poczuć przy sobie jego ciepło.

– Caden?

Przeczesał palcami włosy. Odezwał się dopiero po dłuższej chwili, a jego głos był stłumiony, jakby słowa z trudem przechodziły mu przez gardło.

– Jak, do diabła, mam cię ochronić przed samym sobą?

Podniosłam się na łokciach.

– A dlaczego miałbyś to robić?

Nie odpowiedział. Stał do mnie tyłem i nie mogłam zobaczyć wyrazu jego twarzy, ale cokolwiek działo się teraz w jego głowie, musiało całkowicie go pochłonąć.

Przeszyło mnie zimno.

Nagle ciszę przerwał leżący na stoliku kawowym telefon Cadena. Sięgnął po niego dopiero po kilku sygnałach.

– Czego chcesz? – mruknął na powitanie.

Wysłuchał tego, co miała do powiedzenia osoba po drugiej stronie, a później rozłączył się bez pożegnania.

– Mój ojciec zaraz będzie w domu. Jeśli nie chcesz się z nim spotkać, musisz już iść.

Przełknęłam ślinę i podniosłam się z sofy. Znów mnie odpychał. A ja, chociaż wiedziałam, dlaczego to robił, poczułam ukłucie gdzieś w sercu.

– Mam dość twojej pokrętnej troski o moje dobro – warknęłam, mijając go i zmierzając w kierunku wyjścia.

Nie próbował mnie zatrzymać ani niczego wyjaśniać. To było jak kolejna szpila.

Nie chciałam żegnać się z nim w taki sposób. Miałam już otworzyć drzwi i tak po prostu wyjść, ale obróciłam się, by jeszcze raz na niego spojrzeć.

Caden stał pośrodku pokoju, niemal drżąc od powstrzymywanych emocji. Wszystko w jego postawie i twarzy... we wpatrzonych we mnie oczach, krzyczało, że on też nie chce wypuścić mnie stąd bez pożegnania.

– Do zobaczenia – szepnęłam.

Zanim zdążyłam nacisnąć na klamkę, Caden znalazł się za mną, obracając mnie i przyciskając moje ciało do drzwi. Pochylił się, zastygając z ustami tuż przy moich.

Czułam, jak cały drży.

Do zobaczenia, księżniczko.

Podkreślił słowa „do zobaczenia" jakby chciał upewnić się, że żadne z nas nie ma na myśli „żegnaj". Przymknął powieki i delikatnie musnął moje usta. Przez chwilę staliśmy tak, oddychając tym samym powietrzem aż oboje przypomnieliśmy sobie, że zaraz zjawi się tutaj pan Clarke.

– Muszę już iść – powiedziałam cicho.

Skinął głową i odsunął się, żeby mnie wypuścić.

Kilka chwil później siedziałam już w samochodzie, jadąc do domu, gdzie czekała na mnie wyłącznie cisza.

***

Dobrze, Kochani...

Oficjalnie, skończyłam pisanie "Stolen stars". ⭐️

Dzisiaj zapisałam to magiczne słowo: KONIEC. Pozostało mi jeszcze zredagować cztery ostatnie rozdziały, które są przed nami i wrzucić je na wattpad.

Kolejny pojawi się w niedzielę, 5 maja. Trzy ostatnie dam Wam dzień po dniu (8, 9 i 10 maja), żeby zbyt długo nie trzymać Was w napięciu.

Na razie nie powiem nic więcej. Będą emocje. Dużo emocji. Dobrych czy złych? 

Przekonacie się niedługo.😉

Dziękuję, że jesteście! Mam nadzieję, że zostaniecie ze mną do końca.💜

Stolen stars (CHANCES #1) (ZAKOŃCZONA)Where stories live. Discover now