9. EVERLY

657 89 32
                                    

Jezu, dlaczego musiał wyglądać tak gorąco?

Spojrzenie Cadena znów przesunęło się po mnie, jakby chciał uchwycić każdy szczegół. Poczułam gdzieś w środku napięcie, które wcale mi się nie spodobało.

Nie wyobrażaj sobie za wiele, Clarke. Dotknąć możesz mnie najwyżej w swoich snach – pomyślałam.

Odwróciłam wzrok. No dobrze. Przecież nie ucieknę teraz jak oparzona. Nie miałam wyjścia. Musiałam stawić czoła tej niezręcznej sytuacji.

Już za późno. Stoisz dwa kroki ode mnie – nagle przypomniałam sobie naszą pierwszą rozmowę.

Boże, co za kretyn!

Wyprostowałam się i pewnym krokiem ruszyłam przed siebie.

Nieopodal, na wąskiej kanapie, dostrzegłam Natalie i Aarona, którzy dyskutowali o czymś, zawzięcie przy tym gestykulując. Założę się, że chodziło o musical. Oprócz nich w holu kręciło się jeszcze kilka osób.

– O, Everly! – zawołał Schaefer, gdy mnie dostrzegł. – Pozwolisz na chwilkę?

Może wcale nie pójdę na górę i nie będę zmuszona przejść tuż obok Clarke'a? Tyle że naprawdę muszę opróżnić pęcherz... Nie, poważnie?! Dosyć wygłupów. Kim on jest, żebym chodziła wokół niego na palcach?

– Za moment do was dołączę – odparłam, a później wspięłam się na stopień, nawet nie zaszczycając Clarke'a spojrzeniem. Owionął mnie znajomy zapach. Mięta, cedr...

Nie. On wcale dobrze nie pachnie. Tak ci się tylko wydaje...

Minęłam go i wspięłam się na piętro. Możliwe, że zastanawiał się, po co w ogóle tam idę, skoro nie miał pojęcia o zablokowanej toalecie, ale to już jego problem.

Minutę później opuściłam łazienkę, a widząc, że Clarke nie ruszył się ze swojego miejsca, skrzywiłam się pod nosem.

Trudno.

Ruszyłam na dół. Z głośników popłynęły pierwsze dźwięki nowego hitu Måneskin. Miałam ochotę pobiec prosto na parkiet, ale przypomniałam sobie o Aaronie, który na mnie czekał. Zerknęłam w kierunku kanapy. Miejsce Natalie zajęła Gianna. Uśmiechnęłam się, widząc spiętą minę chłopaka. Moja przyjaciółka niezmiennie go peszyła. Biedny Aaron. Pewnie już się zastanawiał, jak przed nią...

Mój prawy obcas nagle ześlizgnął się ze stopnia. Przeszyło mnie lodowate zimno, spróbowałam chwycić się barierki, ale palce zacisnęły się w powietrzu, a ja poczułam, że lecę w dół i, cholera, kompletnie nic nie mogę na to poradzić! Wyrzuciłam przed siebie obie ręce. Krzyknęłam, przerażona, że zaraz skończę ze skręconą szyją. Leciałam naprzód jak długa. Wprost na spotkanie z... Clarkiem?! Dlaczego ten dupek nie uciekał, tylko stanął mi na drodze? Czy to będzie ostatnie, co zobaczę? Tylko nie to!

Poczułam, jak zderzam się z twardym ciałem. Ramiona Clarke'a zacisnęły się wokół mnie, a ja, wczepiona w niego jak w ostatnią deskę ratunku, oddychałam szybko, próbując się uspokoić.

Gdy zaczęło do mnie docierać, że właśnie zaciskam dłonie na ramionach Cadena, który obejmuje mnie w pasie, spróbowałam się odepchnąć, żeby jak najszybciej zerwać kontakt.

I wtedy Caden wykonał jakiś niefortunny ruch. Nie wiem dokładnie, jak to się stało, ale nagle zaklął i zachwiał się do tyłu, a sekundę później oboje leżeliśmy na podłodze.

Ściślej mówiąc, ja leżałam na Cadenie.

Zaskoczona i oszołomiona, uniosłam głowę i spojrzałam wprost na niego. Nasze twarze dzieliła tak mała odległość, że dostrzegłam maleńkie złote plamki wokół jego źrenic. Dlaczego spojrzenie Clarke'a stało się tak intensywne?

Stolen stars (CHANCES #1) (ZAKOŃCZONA)Where stories live. Discover now