51. CADEN

386 65 15
                                    

Ojciec wpłacił dwa tysiące dolarów kaucji.

W sobotni wieczór przyjechał, żeby wyciągnąć mnie z aresztu. O dziwo, był trzeźwy.

Ja za to miałem ochotę upić się do odcięcia i zapomnieć o całym tym gównie.

Przez kilka pierwszych minut jechaliśmy w zupełnej ciszy. W końcu jednak, ojciec postanowił ją przerwać.

– Dlaczego? – spytał, mocniej zaciskając palce na kierownicy swojego ronge rover'a.

Nie odpowiedziałem. Przez cały dzisiejszy ranek musiałem nieustannie mówić, wciąż na nowo przedstawiając glinom dokładny przebieg całego wieczoru. Miałem, kurwa, dość. Byłem wydrenowany z emocji, kompletnie pusty w środku.

Ojciec jednak nie ustępował.

– Dlaczego, do cholery? – warknął, rzucając mi ostre spojrzenie.

– Bo obraził Ever.

Wypuścił długi oddech.

– I uznałeś, że to świetny pomysł, żeby rozwiązać ten problem, tak? Kurwa, wiedziałem, że to się źle skończy. Ty i córka Meyersa...

– To się nie skończyło – mruknąłem, spoglądając w okno.

– Ale tak byłoby, do diabła, najlepiej. Z resztą, myślisz, że ta cała Everly nadal będzie z tobą, gdy wydalą cię ze szkoły? – prychnął, zatrzymując się na światłach. – Ona pójdzie na studia i pozna kogoś ze swojej ligi. A ty zostaniesz tutaj, powtarzając rok albo skończysz jak...

– Jak ty? – Chciałem, żeby zabolało.

Ojciec zacisnął szczęki. Wpatrywał się w ulicę przed sobą.

– Jeśli rzeczywiście ci na niej zależy, będzie lepiej dla niej, jeśli pozwolisz jej odejść. Im szybciej, tym lepiej.

Teraz to ja zazgrzytałem zębami. Nie wyobrażałem sobie życia bez Ever. Ale w ciągu ostatniej doby, świadomy gówna, w jakie nas wpakowałem i tego, że raczej nie trafię już na Yale, sam zacząłem się zastanawiać, co będzie dla niej lepsze. Bo w tej chwili byłem tylko kulą u jej nogi. Tylko, czy byłem gotów odmówić sobie nas – najlepszej rzeczy, jaka spotkała mnie w całym cholernym życiu? Chyba byłem zbyt wielkim egoistą.

– Wysadź mnie tutaj – mruknąłem, bo właśnie przejeżdżaliśmy niedaleko starego marketu, na parkingu którego spotykałem się z Everly.

Ojciec obrzucił mnie ponurym spojrzeniem, ale zjechał na bok, zatrzymując auto.

– Już ci nie pomogę, synu – powiedział, gdy chwyciłem za klamkę. – Twoja ostatnia szansa przepadła, rozumiesz? A miałem nadzieję, że jednak...

– Na razie – przerwałem mu i otworzyłem drzwi. Wysiadłem z samochodu, okrążając maskę i wyszedłem na opustoszałą uliczkę.

Byłem już w połowie jezdni, gdy usłyszałem za sobą głos ojca.

– Caden! – Obróciłem głowę.

Ojciec opuścił szybę i wpatrywał się we mnie z dziwnym smutkiem wypisanym na poszarzałej twarzy.

– Rozważ wszystko, co ci powiedziałem. To przekleństwo Clarke'ów, sprowadzamy nieszczęście na kobiety, które kochamy.

Przystanąłem. Jego słowa były jak cios w splot słoneczny.

– Jesteś, kurwa, ostatnim, kto powinien pouczać kogokolwiek na temat miłości. – Uznałem, że to dobry moment, żeby poruszyć temat, który już od dawna chodził mi po głowie. –Przy okazji, ten list, który podobno zostawiła mama... Wciąż go masz, czy wyrzuciłeś go, żeby nie przypominał ci o tym, co się stało?

Stolen stars (CHANCES #1) (ZAKOŃCZONA)Where stories live. Discover now