29. EVERLY

571 83 17
                                    

Zrobiłam to. Umówiłam się z Clarkiem i dziś po szkole miałam pojechać z nim do jego domu.

Mój Boże...

Powodowało to u mnie znacznie większe rozdrażnienie niż powinno. Zaczęło się od samego rana. Po prysznicu podeszłam do szafy i przez dłuższą chwilę toczyłam ze sobą bitwę.

Czy powinnam założyć tę krótką spódniczkę? Czy może lepiej zdecydować się na dżinsy?

Uspokój się. To zupełnie zwyczajny dzień. Przygryzłam wargę, patrząc na beżową plisowaną spódniczkę, jakby była bombą, która może w każdej chwili wybuchnąć.

Chrzanić to!

Chwyciłam za wieszak, dobrałam jeszcze białą bluzkę i po chwili byłam gotowa, żeby zmierzyć się z tym, co mnie czeka. A przynajmniej tak mi się wydawało...

***

W szkole ani razu nie natknęłam się na Cadena. Nie mieliśmy dzisiaj żadnych wspólnych zajęć, ale nie zauważyłam go też w stołówce, podczas przerwy na lunch. Siedziałam z Gią, co chwilę zerkając w stronę wejścia. Miałam jakąś głupią nadzieję, że Caden pojawi się w drzwiach. I to tylko dlatego, że chciałam go zobaczyć.

Chyba zaczynało mi odbijać.

– Niedługo będę tu siedzieć zupełnie sama – westchnęła Gi.

Wyrwała mnie tym z zamyślenia. Zerknęłam na nią, marszcząc brwi.

– Co? Dlaczego?

Wskazała podbródkiem gdzieś na prawo. Podążyłam tam wzrokiem i dostrzegłam Avani, chichoczącą kilka stolików dalej. Siedząca obok Kai pochylała się, szepcząc jej coś do ucha.

– To chyba dobrze, że kogoś sobie znalazła – zauważyłam.

– No jasne, nie myśl, że nie życzę jej jak najlepiej! Po prostu będzie smutno siedzieć tu bez was.

– Bez nas? Gia, dobrze się czujesz? Nadal tu jestem.

Ugryzła kawałek brownie, jednocześnie przewracając oczami, jakby rozmawiała z dzieciakiem, który niczego nie rozumie.

– Błagam, Ever... – powiedziała z pełnymi ustami. Przeżuła, po czym zerknęła w kierunku wejścia. – A gdybyś nadal nie wiedziała, o co mi chodzi, popatrz tam.

Znów podążyłam za jej wzrokiem i nagle mój żołądek zrobił fikołka. Do stołówki wszedł właśnie Caden Clarke.

Wstrzymałam oddech. Spojrzenie Cadena przesuwało się po obszernym pomieszczeniu, aż trafiło na mnie.

Nasze oczy się spotkały i dostrzegłam, jak unosi kącik ust. Chwilę później jego uwagę zwrócił Aaron, wołający go, by usiadł przy jego stoliku, razem z Paulem i Yukim.

Odchrząknęłam, pozbywając się guli w gardle. Zaczęłam nerwowo skubać widelcem tartę szpinakową.

– Co ci jest? – spytała rozbawiona Gi.

– Nic.

– I wcale nie doznałaś przed chwilą mikro udaru?

– Bardzo śmieszne.

– No, dalej. Mów, jak wygląda sytuacja. Umieram z ciekawości!

Zacisnęłam wargi, wciąż znęcając się nad kawałkiem tarty.

– Zaprosił mnie do siebie. Ma fortepian, z którym możemy ćwiczyć, dopóki nie naprawią szkolnego.

Dlaczego samo wypowiedzenie tych słów sprawiło, że poczułam na twarzy gorąco?

Stolen stars (CHANCES #1) (ZAKOŃCZONA)Where stories live. Discover now