Smak gorzkiej czekolady

100 13 10
                                    

Reggie pov:

-Co jest?!- orzechowooki okularnik odepchnął mnie od siebie, gdy tylko zorientował się czego sie dopuściłem.

W wyniku siły z jaką popchnął mnie straszy, zatoczyłem się, a następnie upadłem. Kruczowłosy górował teraz nade mną ze znaczną przewagą. Patrzył się na mnie tymi swoimi pięknymi oczami o odcieniu zgniłej zieleni. Jak byliśmy w kinie, zauważyłem, że kolor jego oczu zmienia się nieznacznie wraz ze zmianą jego nastroju. Gdy był zadowolony jego oczy przybierały odcień szmaragdów, lecz gdy odpływał swoimi myślami Bóg wie gdzie to jego oczy stawały się zielone jak trawa na łące. Aktualnie był zły, a jego oczy były rozszerzone oraz pociemniałe.

James stał tak nade mną z założonymi rękami, a jedyne co robił by mnie jakkolwiek skarcić, w związku z moim chwilowym występkiem, było puste wgapianie swoich prześlicznych ocząt we mnie. Nie wiem co chciał przez to osiągnąć, ale w każdym razie podziałało.

Poczułem jak na moją bladą skórę wpływa obfity rumieniec. Podparłem się ręką, po czym odepchnąłem od chłodnej oraz brudnej podłogi i podniosłem się do pozycji stojącej. Mimo to starszy nadal dominował nade mną, co lekko mnie przytłaczało. Wpatrywaliśmy się tak w chwilę w siebie...

Nie wytrzymałem. Musiałem opuścić to pomieszczenie. Wybiegłem z szatni, trącając przy tym Jamesa. Nie przejmowałem się tym, że ludzie patrzą się na mnie jak na opętanego. Biec przestałem dopiero, gdy znalazłem się w bezpiecznej odległości od lodowiska i sekretnego obiektu moich westchnień...

Cóż tak. Zakochałem się w Jamesie pieprzonym Potterze. Nie wiem jak ani kiedy to się dokładnie stało. Wiem jednak, że któregoś razu, gdy jeździliśmy jeszcze w podstawówce, zacząłem zauważać więcej szczegółów w związku z Jamesem. Zacząłem widzieć i doceniać jego każdy wysiłek, każdą kropelkę potu, każdą łzę, którą przelał ze złości lub szczęścia. Po prostu zacząłem odkrywać wnętrze, które skrywa pod maską obojętności.

Wzdrygnąłem się, gdy tylko do głowy przetoczył mi się obraz chłodu oraz dystansu, który mi ofiarował dziś. Ale cóż... Sam się w końcu o to prosiłem. Zachowałem się jak jakaś napalona nastoletnia fanka jakiejś gwiazdy. Ale czy aby właśnie tym nie jestem? Skoro jestem nastolatkiem, a podziwiam Jamesa odkąd pamiętam, to czy to nie oznacza, że właśnie taki jest mój status względem niego?

Z zamyśleń wyrwał mnie dzwonek mojego telefonu: I never miss a beat. I'm lighting on my feet. And that's what they don't see. That's what they don't see...

Postanowiłem zobaczyć kto dzwoni, a następnie olać dzwoniącego. Kiedy jednak wyciągnąłem swojego smartfona z kieszeni spodni i ujrzałem numer, wiedziałem że mam przejebane...

-Gdzie ty się podziewasz?!- musiałem odstawić telefon od ucha by nie pękły mi bębenki w uszach. -Byliśmy umówieni na 20.15, a jest 20.30 i Cienie dalej nie ma!

-Wybacz Pando...

-Nie panduj mi tu teraz! Czekam na Ciebie jak jakaś idiotka pod ekskluzywną restauracją, a kelner pytał się mnie już z cztery razy czy aby na pewno się nie zgubiłam! Powiedz lepiej, że masz dobre usprawiedliwienie na swoją nieobecność i, że zjawisz się tu w przeciągu pięciu minut albo zostawiam Cię.

-Doro, wybacz proszę. Trenowałem na lodowisku i miałem iść już do domu, gdy coś mnie zatrzymało- raczej to ja coś zatrzymałem. Bardziej w sumie kogoś aniżeli coś...

-Niby co takiego?!

-Wpadłem na Jamesa.

-Na Pottera?

Frozen heart |Jegulus|Where stories live. Discover now