Evan Rosier

94 9 1
                                    

Minął kolejny tydzień, a ja czuję się jeszcze gorzej niż tydzień temu. Może było to spowodowane tym, że przeze mnie Pettigrew oraz Evans się posprzeczali? A przecież Peter próbował być tylko dobrym przyjacielem. To zabawne jak ludzie potrafią niszczyć siebie nawzajem.

Między mną a Lili nie ma poprawy. Od tygodnia nie rozmawialiśmy. Ktoś postronny mógłby powiedzieć, że to moja wina, ale ja uważam, że nic złego nie zrobiłem. To przecież nie moja wina, że laska ma jakieś paranoje oraz jest przewrażliwiona. Lupin twierdzi, że powinienem z nią pogadać. Nie dziwię mu się w sumie. Od naszej kłótni oraz tej z Peterem przesiaduje z bliznowatym, a co za tym idzie typ musi wysłuchiwać jej paplaniny.

Bliznowaty: Porozmawiaj z nią.

Odczytałem esemesa, a kącik moich ust lekko zadrżał wyciągając sie ku górze. O wilki mowa.

Bliznowaty: Proszę Cię James. Ona jest strasznie przybita. Nie widzisz, że jej na Tobie zależy?

Dobra, mógłby się nie wtrącać w nie swoje sprawy, ale może ma rację? Może powinienem z nią porozmawiać, w końcu ona była, gdy ja tego potrzebowałem?

James: Gdzie jesteście?

Bliznowaty: W bibliotece.

Oczywiście, bo gdzieżby inaczej? Westchnąłem i wstałem od stolika, który dzieliłem z Peterem.

-Gdzie idziesz?- chłopak uniósł swój łeb znad podręcznika od biologii, który trzymał w jednej ręce.

-Do biblioteki. Stwierdziłem, że czas pogadać z Lili.

Chłopak nie odpowiedział tylko uśmiechnął się z lekką ulgą.

-W taki razie powodzenia z ujarzmianiem żywiołu.

-Taa, na pewno się przyda.

Po tych słowach ruszyłem zdecydowanym krokiem w stronę biblioteki. Nie miałem wyrzutów sumienia, jednakże prawdopodobnie byłem dla Lili za ostry. Nie widziałem nas razem, ale nie zmieniało to faktu, że dziewczyna była moją przyjaciółką no i miała niezłe ciało... Trochę irytowała mnie jej paplanina. Nawet nie trochę, a bardzo, ale każdy ma wady i lepiej pogodzić się z tym.

-Kogóż moje oczy widzą. James Potter postanowił odwiedzić skromne progi biblioteki. Ile minęło czasu odkąd tu ostatnim razem byłeś. Rok? Dwa lata?- Zapytał z sarkazmem zielonooki.

-Haha, bardzo śmieszne Lupin. Hej Lils.

Moje słowa jednak nie podziałały co lekko mnie zdziwiło. Normalnie Evans od razu by się na mnie rzuciła lub chociażby pożerała wzrokiem, a ta nic. Mówić jak do ściany.

-Wiesz, ostatnio nam się nie układa i pomyślałem, że czas pogadać- spróbowałem jeszcze raz, ale to również nie poskutkowało.

-Okej, zjebałem. Wybacz, stresuję się przed eliminacjami. Zostało półtorej miesiąca i wiesz...

-Nie wiem James- poczułem gule w gardle, gdy usłyszałem jej głos.

Spojrzała na mnie spod swojej ognistoczerwonej grzywki i z przymrużonymi powiekami wpatrywała się we mnie. Jej wyraz twarzy wskazywał na obojętność, a ton głosu z jakim się do mnie zwróciła był wyprany z jakichkolwiek emocji.

-To ja was może zostawię- mruknął Lupin i szybko zebrał swoje rzeczy, a następnie opuścił bibliotekę za co byłem mi wdzięczny. Jak mam robić przed sobą debila to niech on nie będzie chociaż osobą, której dane będzie to ujrzeć.

-Przepraszam. Wiem, jestem egoistą. Za bardzo skupiałem się na sobie i nie zauważyłem, że ty też masz emocje. Bardzo Cię przepraszam- powiedziałem całkiem szczerze, co trochę mnie zdziwiło. - Nie chcę Cię stracić, ale zrozumiem jeśli nie będziesz chciała więcej mieć że mną cokolwiek wspólnego- moje słowa podziałały tak jak miały podziałać...

Frozen heart |Jegulus|Where stories live. Discover now