Czy warto? Oczywiście

92 10 26
                                    

James pov:

Wracam sobie spokojnie z Syriuszem do domu po treningu, jestem już przy domie moich dziadków, przekręcam klucz w zamku, wchodzę do korytarza, ściągam buty i kurtkę, wchodzę do kuchni by przywitać się z dziadkami, a tu kurwa szok i niedowierzanie! Lili Evans siedzi sobie jakby nigdy nic w MOJEJ kuchni. Nie dobra, może i nie mojej, ale moich dziadków i nie jakby nigdy nic bo ryczy jak bóbr, ale nie mogę powiedzieć, że jej się tutaj spodziewałem.

-Hej Lils, co się stało?- zagadnąłem dziewczynę podchodząc do niej i delikatnie obejmując.

-J-ja...- wyjąkała żałośnie. Spojrzałem pytająco na moją babcię, ale ta tylko pokręciła przecząco głową. Co do mojego dziadka to on ulotnił się z kuchni od razu, gdy ja wróciłem, a Syriusz przyglądał się całemu zajściu z kąta i nie śmiał nawet za głośno oddychać, za co w tamtym czasie byłem mu strasznie wdzięczny. Najpierw muszę się dowiedzieć o co chodzi. W końcu babcia na pewno będzie chciała mnie wypytać czemu moja dziewczyna, tak jakiś czas temu za namową Rudej ogłosiłem moim dziadkom, że jesteśmy parą, przyszła do naszego domu i zanosi się histerycznym szlochem.

-Chodź- westchnąłem cicho, a następnie złapałem Lili pod ramiona i postawiłem na nogi. Następnie pozwoliłem jej się oprzeć na sobie i zaprowadziłem do swojego pokoju.

-J-james- wyjąkała, ale ja jej szybko przerwałem.

-Cii, nic nie mów, odpoczywaj, dojdź do siebie. Przyniosę ci herbaty- stwierdziłem i zszedłem na dół po jakąś herbatę dla roztrzęsionej dziewczyny.

-I co z nią?- spytała zmartwionym głosem babcia.

-Nie wiem, jeszcze z nią nie rozmawiałem. Masz może coś na uspokojenie dla niej? W ogóle jak ona się tu znalazła?

-Jakiś czas temu przybiegła tutaj cała zaryczana. Nie powiedziała co się stało, a zapytała jedynie czy ty już wróciłeś. Zaparz jej melisy... JAMES CZY WY SIĘ ZABEZPIECZACIE?!- ryknęła nagle moja babka, a mnie przeszedł nieprzyjemny dreszcz.

-Co?! Nie babciu my tylko raz to robiliśmy i no, nie masz się czym martwić. Lili na pewno nie jest w ciąży- powiedziałem starając się zabrzmieć jak najpewniej. Przecież to niemożliwe by ona była w ciąży, prawda? Nie zauważyłem przecież by gumka pękła, a robiliśmy to tylko raz, gdy ona była jakoś w środku swojego cyklu, więc szansa na zajście w ciążę była znikoma.

Opuściłem jak najszybciej kuchnie Bonnie mogłem już znieść oskarzycielskich spojrzeń mojej babci w moim kierunku. Wróciłem do swojego pokoju, a następnie podałem kubek dziewczynie, która upiła łyka napoju, a następnie odstawiła kubek na szafkę nocną stającą przy drzwiach.

Lili zaczęła się stopniowo uspokajać. Wypiła napar do połowy, gdy wreszcie postanowiła się odezwać. Odstawiła ponownie kubek na szafkę nocną, a następnie przemówiła drżącym od nadmiaru płaczu oraz emocji głosem:

-James ty mnie kochasz, prawda?- zapytała, a mnie zatkało. Co się stało? Czy ona na prawdę jest w ciąży?

-Kocham cię Lils...- zacząłem, ale nie dane mi było kończyć bo zielonooka zadała już kolejne pytanie, a mianowicie:

-Kochasz też Regulusa?- spytała, a mi ponownie odbierano mowę. Czyżby ona wiedziała? No ale od kogo? Myślałem, że my wszyscy jesteśmy ze sobą szczerzy i nie zdradzamy cudzych sekretów.

-Ja no...- kurde no i co ja mam jej teraz powiedzieć?

-Czemu? Co on ma w sobie takiego, że go lubisz, a nie mnie?- załkała. -Chodzi o to, że on jest chłopakiem? Czemu w takim razie dałeś mi szansę?!

Frozen heart |Jegulus|Where stories live. Discover now