𝐎𝐒𝐌𝐘ɞ༉‧₊˚.

311 15 2
                                    

Max 17:33 Las Vegas.

Max 17:33 Las Vegas.

Jestem strasznie przekonany o moich uczuciach co do niskiego monakijczyka. Uwielbiałem go, chociaż kiedyś go nienawidziłem. Kocham go. Kocham jego uśmiech, opalona skórę, długie rzęsy, zielone oczy, piegi na nosie, jego lokowane czekoladowe włosy, a teraz także i jego malinowe całuśne usta.

Charles pieprzony Leclerc będzie powodem mojej śmierci.

Obserwowałem kierowcę ferrari, który siedział na moim łóżku, obtulony białym kocem. Gestykulował żywo dłońmi, opowiadając mi coś, czego nie słuchałem. Skupiałem się na twarzy monakijczyka, oświetlanej przez słońce. Charles Leclerc wyglądał właśnie tak jak zachód słońca. Z zamyślenia wyrwało mnie uderzenie w udo. Podniosłem od razu wzrok na Charlesa, który z wyrzutami patrzył się na mnie. Powtórz to co powiedziałem przed chwilą.- prychnął chłopak na co ja zacząłem się jąkać. No wiecccccccc.. Przeciągnąłem to słowo, wybuchając śmiechem gdy chłopak się roześmiał, objął mój kark rękoma, wbijając lekko w niego paznokcie, przyciągnął mnie do siebie i złożył czuły pocałunek na moich ustach, śmiejąc się do tego głośno, a potem odsuwając się, i chwytając poduszkę, uderza mnie nią w twarz. Chłopak nie wiedział że właśnie rozpętał wojnę. Chwyciłem puchowa poduszkę, również rzucając się na monakijczyka, i delikatnie, jak i ostrożnie go uderzając. Głośne śmiechy i ciche piski wypełniły całą sypialnie. Czułem się jak dziecko siedząc na łóżku i uderzając się poduszkami z moim Charlesem. Leclerc wygrał tą bitwę, po tym jak usiadł mi na kolanach i wyrwał mi moje narzędzie obrony czyt. Poduszkę. Ponownie złożył pocałunek na moich ustach, a potem nosie przytulając się do mojej klatki. Byłem cholernie szczęśliwy, nie mogłem opisać tego słowami. Tyle cholernego czasu czekałem na właściwą osobę, która wreszcie sprawiła, że moje życie nabrało sensu. Żyję dla tego chłopca, z urodą jak zachodzące słońce. Głaskałem go delikatnie po plecach, gdy chłopak nadal się śmiał, szarpiąc lekko moje włosy za ich końcówki, uderzyłem go lekko po rękach, na co mój przyjaciel ,,??" mi oddał, i to kilka razy mocniej. Tak rozpętaliśmy drugą wojnę. Oczywiste jest to ze dawałem mu fory. Chociaż podczas bitw umiał ze mną wygrywać. Po kilkunastu minutach walki, poddałem się z głośnym śmiechem.

Oglądaliśmy film, do jakiejś 21, ponieważ chłopakowi wszystko się znudziło, i zaproponował mi spa. Zgodziłem się, dlaczego miałbym tego nie zrobić? Chłopak wyszedł do swojego pokoju hotelowego, i wrócił z kosmetyczką. Zapalił ledy które były w sypialni na kolor niebieski, i siadł na moich udach zakładając mi jakąś opaskę, która miała rogi renifera. Pierw oczyścił mi twarz wacikiem, z prawdopodobnie tonikiem, następnie nałożył mi jakiś olejek, który pachnął słonecznikami, wklepał go delikatnie na co się uśmiechnąłem. Nałożył maseczkę z jakimś zwierzęciem, podnosząc się i idąc do łazienki. Krok w krok. Poszedłem za nim. Nakładał sobie przed lustrem maseczkę, prawdopodobnie pandy, uśmiechnąłem się, przytulając go od tyłu, a podbródek położyłem na jego głowie. Położyłem dłoń na jego brzuch, wsuwając ją lekko pod materiał jego bluzy, a drugą ręka robiąc zdjęcia w lustrze. Złożyłem czuły pocałunek na jego ustach, śmiejąc się i robiąc jeszcze kilka zdjęć. Ściagnał mi maseczkę, sobie również. Wróciliśmy znów na moje łóżko, do tej samej pozycji. Chłopak wklepywał palcami resztę płynu z maseczki w moja twarz, a potem nałożył krem na moje delikatne wypryski, na które pod koniec nakleił różowe gwiazdki. Zszedł ze mnie, i wtulił się w mój tors, mówiąc jeszcze jak bardzo mnie uwielbia, musnął moją szyję, wtulając się mocniej i oplatając swoimi nogami, te moje. Zasnął po kilkunastu minutach mrucząc coś przez sen. Ja tylko cicho się na to śmiałem. Przeglądałem jeszcze media, pisząc chwile z danielem, a potem zasnąłem wsuwając dłonie pod jego bluze, i kladąc je na plecy młodszego.

──────── · ・🏎・ · ────────

Yooo  

1/?

𝐇𝐞 𝐦𝐚𝐤𝐞𝐬 𝐦𝐞 𝐬𝐡𝐢𝐧𝐞 𝐥𝐢𝐤𝐞 𝐝𝐢𝐚𝐦𝐨𝐧𝐝. | Lestappen pl.Where stories live. Discover now