𝐓𝐑𝐙𝐄𝐂𝐈 ⁎⁺˳

420 18 8
                                    

Max 23:22 Monako

Czy kąpanie się w basenie o tej godzinie jest normalne? Wątpię ale potrzebowałem czegoś, co zajmie moją głowę. Dlaczego? Moje myśli ciągle powracały do spokojniej twarzy grającego na pianinie Monakijczyka. Popijałem już mojito, obserwując Monako w nocy. Na słuchawkach tym razem leciało mi 505- jedna z moich ulubionych piosenek. Obserwuję zmiany, które zdarzyły się w mojej okolicy. Nowe bloki, hotele wybudowane na niegdyś zielonych terenach. To było smutne, obserwując jak zielona dolina zmienia się w zabudowane i zanieczyszczone miasto. Szczerze mogę powiedzieć że był to smutny widok- jeszcze rok temu biegałem po lasach z psem, a teraz teren tam jest zabudowany. Przyglądałem się jeszcze chwilę śpiącemu miastu, i podpłynąłem pod drabinkę, wychodząc z wody. Kierowałem się do łazienki. Szybki prysznic, umycie włosów i krem na zaczerwienienia na twarz. Dresowe spodenki i jasna prześwitująca koszulka okrywała mnie tym razem. Siedziałem z psem na kanapie, oglądając znów wilkołaczy serial. Delikatnie drapałem psa za uchem, na co ten kopał mnie śmiesznie tylnią nogą. Jeden odcinek, dwa, trzy, cztery, pięć i dobiłem do czwartej nad ranem. Miałem duże problemy ze snem, więc po prostu nie trudziłem się z zasypianiem. Nudząc się już serialem wstaję i pokonuję trasę do klatki wejściowej. Szelki, smycz i kaganiec- po to się kierowałem. Zakładam szelki, mając problem z zapięciem ich, potem kaganiec, i dopinam smycz, którą obwiązuję w pasie. Słuchawki i telefon- to mój obowiązkowy zestaw. Zakładam czarne słuchawki JBL, które dostałem od Norrisa na urodziny. Zamykam dom, i kieruję się w stronę centrum. Moja playlista wzbogaciła się o kilka utworów Lany, Pitbulla, i jeden utwór- a dokładnie to Ferrari. Idąc chodnikiem rozmyślałem nad pierwszą randką z jakimś chłopakiem. Chciałbym prywatny koncert Arctic Monkeys. Chciałbym zaśpiewać z nim ,,I Wanna Be Yours" ,, R U Mine" albo inne ich hity. Ale kto byłby tym chłopakiem? Zdecydowanie opalony Monakijczyk, z ciemnymi włosami i wadą wzroku. Jedno spotkanie z nim, odmieniło moje spostrzeganie kierowcy Ferrari. Był.. tajemniczy? Tak mi się wydaje. A ja chciałbym być jego pierwszym, i ostatnim chłopakiem. Wzruszam głową i kieruję się do jakiegoś sklepu, biorąc wodę mineralną i batona o smaku toffi- mojego ulubionego. Płacę, wychodzą i kucam przed wejściem do budynku, odkręcając wodę i nalewając ją do ręki, aby pies się napił co mój doberman robi. 5 minut później wyrzucam już papierek z batona, i idą dalej chodnikiem, widząc kogoś w czerwonej bluzie przede mną. Jak później zauważyłem był to mój Charlie, wiec podbiegłem, i zawiesiłem na nim dumny swoje ramie, widząc jak ten odskakuje lekko

-NO CY Z TOBĄ JEST OKEJ?- warknął niższy, próbując uciec z uścisku, na co oczywiście nie pozwoliłem i szedłem dalej przed siebie szczerząc się szeroko, i ściągając słuchawki na szyje.

-Co księżniczka robi tutaj o godzinie.- sprawdzam ja na applewatchu.- 5:16?

-Księżniczka wracała od br..- przerwał.- A co cię to interesuje Verstappen?- parsknąłem cicho śmiechem

-Wracałeś od brata, dobrze. – uśmiecham się, czując jak niższy rozluźnia się, gładzę go lekko po ramieniu, na co ten ponownie warknął.

-Max, weź rękę.- popatrzyłem na niego podnosząc jedną brew, ale puściłem go idąc dalej obok niego. Jak piesek.

-Nie boisz się chodzić sam?- kontynuowałem, skracając smycz psu, i przyglądając się mu dyskretnie. Ciemne kręcące się włosy opadały mu na czoło, ciemne okulary przeciwsłoneczne i słuchawki na szyi.

-Nie idę sam.- uśmiechnął się zadziornie pod nosem, skanując mnie wzrokiem. Byłem wyższy o jakieś 10 centymetrów? Różnica nie była aż tak duża.

-Przyznaję ci pierwszy raz rację, zapisz to w kalendarzu.- parsknąłem.

-Oczywiście mistrzu, już zapisuję.- parsknął tak samo i wyciąga telefon. Na tapecie miał zdjęcie lasu, wykonane samemu. Wyświetlała się ostatnio słuchana piosenka ,, I Wanna Be Yours." Też tego słucha, ten sam gust muzyczny- prawdopodobnie. Naprawdę wpisał to w kalendarz. Słodkie. Dalej zarzuciłem rękę na jego kark, i skręciłem na plażę. Niższy o dziwo nie protestował. Szedłem z nim blisko morza.

-Co ci się stało że jesteś taki miły? Nawróciłeś się?- popatrzył na mój profil, lekko odsuwając się od wody która moczyła jego białe AirForce.

-Mama mnie poprosiła abym był dla ciebie milszy.- mruknąłem słysząc jak chłopak się śmieje. Aktualnie jego śmiech był moim ulubionym dźwiękiem.

-Twoja mama wie o moim istnieniu?- uśmiechnął się trochę.-

-Oczywiście że tak, mówię jej jaki jesteś irytujący.- uśmiecham się ponownie, i dodaję.- To za tego tweeta z lokalizacją.- wpycham go do wody, i wszystko byłoby okej, gdyby nie to że starszy chwycił mnie w pasie, powodując że upadłem na niego.

-NO IDIOTA?- krzyknął, patrząc mi zadowolony w oczy, gdy zacząłem wstawać, podałem mu rękę, podciągając go.

-Nie musiałeś mnie już wciągać nooo.- zacząłem marudzić, chwytając słuchawki. Jak bardzo cieszyłem się że są wodoodporne.

-Zalałeś mi słuchawki idioto!- krzyknął zaczynając panikować, i uderzać mnie w klatkę, na co parsknąłem śmiechem, dając mu swoje.-

-Naprawdę nie wściekaj już się tak, złość piękności szkodzi.- odpowiedziałem, po chwili dodając.- Jak chcesz to kupię ci takich trzysta.- chwytam jego słuchawki skanując je wzrokiem, i zawieszając sobie na szyi. Starszy zabrał moje słuchawki, uśmiechając się szeroko.

-Co spotkanie ciebie zyskuję!- Uśmiechnął się, odchodząc trochę do przodu, i wyciskając koszulkę z wody. Obserwowałem go chwilę uśmiechnięty, i odwróciłem się w stronę morza obserwując wschód słońca, i robiąc mu zdjęcie, a potem odwracając się w stronę bruneta, i robię mu kilka zdjęć uśmiechając się, i chowając telefon. Podbiegam szybko i popycham go na piasek, odskakując na bok

-NO MAX IDIOTO!.- wstał i podszedł próbując mnie uderzyć, chwytam jego nadgarstki uśmiechając się dumnie, ściskając je i po chwili puszczając.- Jestem silniejszy nie zapominaaaj.- poprawiam smycz psa, kierując się do wyjścia

-NO JESTEM CAŁY W TYM OKROPNYM PIASKU!- krzyczał biegnąc za mną, aby po chwili uderzyć w moje plecy, przytulając się szybko i zostawiając na mnie połowę piasku.-

-NO I TERAZ JA JESTEM W TYM PIASKU?- krzyknąłem patrząc jak ten idzie przodem do mnie, uśmiechając się dumnie, podbiegam, i podnoszę go biegnąc do przodu trochę, czując jak chłopak się wierci, śmieję się cicho

-NO MAX PUŚĆ MNIE?.- uderzył mnie w bok, czym sprawił że puściłem go, patrząc jak ten upada na chodnik. Uśmiecham się szeroko, podając mu rekę żeby wstał.

Odprowadziłem go pod dom. Całą drogę rozmawialiśmy o jakiś mało istotnych rzeczach, ale było wspaniale. Wracam zmęczony i przemoknięty do domu, akceptując Leclerca do mojego prywatnego konta na ig.


──────── · ・🏎・ · ────────

Dziś dam wam tylko jeden, bo nie mam czasu zbytniooo ):

1022 słów <33            

𝐇𝐞 𝐦𝐚𝐤𝐞𝐬 𝐦𝐞 𝐬𝐡𝐢𝐧𝐞 𝐥𝐢𝐤𝐞 𝐝𝐢𝐚𝐦𝐨𝐧𝐝. | Lestappen pl.Where stories live. Discover now