𝐏𝐈𝐄𝐓𝐍𝐀𝐒𝐓𝐘 ˚ ✧ ༘

228 12 1
                                    

Tw; atak paniki.

Max 20;33 Japonia

Leżałem na łóżku, nadal z śpiącym Charlesem. Ciągnę go lekko za jego lokowane włosy, przytulając go ciągle. Ziewnął i podniósł lekko twarz, uśmiechając się, i przytulając mnie. Złożył krótki, ale czuły pocałunek na moich wargach, i podniósł się, siadając na skraju łożka. -Przepraszam Max za mój stan, po prostu dalej sobie z tym nie poradziłem. Jules był dla mnie wszystkim. Naprawdę. Pomagał mi i był zawsze kiedy go potrzebowałem. Podziwiałem go. Los chciał tak, jak chciał i zakpił z niego. Tęsknie za nim Maxy...- Zaśmiał się z kpiną, odwracając wzrok w moją stronę. Znów płakał. Serce łamie mi się na kilkanaście drobnych kawałków, gdy widzę go w takim stanie. Kontynuował, a ja ciągle go wysłuchiwałem. -Przypominasz mi go, wiesz?- Uśmiechnął się, ocierając łzy, i wtulając się w mój tors. Moja dłoń wylądowała na jego plecach, głaszcząc je. -Nie płacz już, łamie mi się serce jak widzę cię w takim stanie.- Przytuliłem go mocniej, a ten się zaśmiał. -Kupię ci żelki, co ty na to Cha?.- Zapytałem a ten pokiwał głowa uśmiechnięty, odsuwając się. Pocałowałem go, popychając tak, aby się połozył. Podniosłem się, biorąc swój telefon z szafki nocnej. Szybko poszedłem do sklepu, wybierając w nim kilka paczek żelek, chipsy i energetyka dla chłopaka. Zawsze pilnuję, aby odżywiał się zdrowo, ale szanujmy się, umiem zrobić wyjątki. Szybko wróciłem do jego pokoju hotelowego, zamknąłem drzwi za sobą, słysząc płacz. Płacz? Nie. To było wycie. Upuściłem automatycznie zakupy, które miałem w dłoniach i pobiegłem do sypialni. Charles siedział na podłodzę, z odchyloną głową, która była oparta o ścianę. Płakał, ręce trzęsły się mu, jak i miał problemy z oddychaniem. Podbiegłem upadając obok niego na kolana, i przyciągając go do siebie. Położyłem dłoń na jego klatce, panikując lekko. Chłopak mi się do kurwy dusił! -Spokojnie Cha, jestem tutaj. Oddychaj. Tak jak ja, widzisz? Głęboko, wdech i wydech.- Oddychałem, mówiąc ciągle do niego.- Dobrze ci idzie, jeszcze raz.- Położyłem jedną dłoń na jego policzku. Po kilku minutach ustatkował oddech. Odetchnąłem z ulgą. -Widzisz, już jest okej. Nic się nie dzieje słodki.- Pocałowałem go w czoło, przyciągając go za sobą na łóżko. -Przepraszam Max.- Wyszeptał wtulając twarz w mój tors. -Nie Cha, nie przepraszaj. To nie twoja wina, zaśnij.- Położyłem się na boku, dając mu się przytulać.-Nie chce zasypiać Maxy, nie chce znów go widzieć. – Szepnął do mojego ucha. Było mi go tak cholernie szkoda, mój Charlie nie zasłużył na to. -Więc, przyniosę żelki, możemy oglądnąć jakiś film, co ty na to?- uśmiechnąłem się szeroko, a chłopak pokiwał głową. Przyniosłem jego żelki, podając mu je, ówcześnie otwierając. Oglądaliśmy plotkarę, do czasu, w którym chłopak nie zasnął. Otuliłem go pościelą, a sam wstałem, ściągając spodnie i koszulkę, założyłem na siebie swoje spodenki, które zostały tutaj z wczoraj. Przykryłem nas, wtulając charlesa w siebie. Chwyciłem za słuchawki, zakładając jedną sobie, a drugą delikatnie chłopakowi. Włączyłem ponownie playlistę z zdrobnieniem imienia mojego chłopaka. Muzyka, która popłynęła była spokojna, i realna. Oddałbym życie za Charlesa. 

I hear you whisper underneath your breath

I hear your SOS, your SOS
I will send out an army to find you
In the middle of the darkest night
It's true, I will rescue you.


Rescue - Lauren Daigle

──────── · ・🏎・ · ────────

Co powiecie na nazwę drugiej części?


Together we shine like diamonds, zostanie opublikowane po zakończeniu hmmsld.

8/?

𝐇𝐞 𝐦𝐚𝐤𝐞𝐬 𝐦𝐞 𝐬𝐡𝐢𝐧𝐞 𝐥𝐢𝐤𝐞 𝐝𝐢𝐚𝐦𝐨𝐧𝐝. | Lestappen pl.जहाँ कहानियाँ रहती हैं। अभी खोजें