1.Poznajmy się

1.1K 40 12
                                    

Tego dnia bardzo nie chciało mi się wstać rano do pracy. Obudził mnie dopiero dziesiąty budzik, ta codzienna monotonia dobijała mnie każdego ranka, jak ja nie cierpiałam tej rzeczywistości! Praca kelnerki nie była moją wymarzoną, jednakże musiałam się z czegoś utrzymywać.. Zegar pokazywał szóstą trzydzieści, oznaczało to, że spóźnię się już co najmniej piętnaście minut.
Zwlokłam się z łóżka i poszłam do łazienki. Nie wiedziałam, czy zdąże zjeść śniadanie więc po porranej toalecie zabrałam się za makijaż.

– Jasmine!! – usłyszałam z dołu.

– Czego się drzesz Jorge?! Wstałam!-odparłam poirytowana.

– Jak dalej będziesz się tak spóźniać to cię w końcu zwolnią!

Zignorowałam jego uszczypliwość i przyspieszyłam tempo, bo było w tym trochę prawdy. Mój brat bywał upierdliwy ale mieliśmy tylko siebie więc troszczyliśmy się o siebie nawzajem. Śmierć naszych rodziców bardzo nas zbliżyła- wiadomo dalej byliśmy rodzeństwem, które denerwowało się na każdym kroku ale było w tym coś innego..hmm,może troska?
Jorge jako starszy brat przejął większość obowiązków w domu, dzięki temu mogłam skończyć szkołę z wyróżnieniem na koniec. Po skończeniu nauki, nie chciałam iść na studia, jakoś nigdy nie było to moim celem. Uważałam, że jest to strata czasu i pieniędzy, dlatego praktycznie od razu podjęłam pracę. A gdy dwa miesiące temu, skończyłam dwadzieścia cztery lata, postanowiłam, że też zacznę być odpowiedzialna za nasz wspólny kąt i przejęłam część obowiązków na swoje barki.

Siódma trzydzieści-mogę wychodzić! W sumie to biec,mam tylko dziesięć minut na dojazd..
Spojrzałam ostatni raz w lustro i przez chwilę zastygłam, gapiąc się sobie w oczy..

~Czy kiedykolwiek będziesz szczęśliwa Jasmine?~

Moje oczy w ostatnim czasie wydawały się takie puste. Nic w nich nie widziałam poza ładnym kolorem tęczówki. Były jedynym elementem, który mi się we mnie podobał. Złoty odcień z czerwonymi płomykami. Jak ognisko, nad którym tańczą języki ognia. Jednak te ognisko ostatnio przygasło i nie wiedziałam dlaczego tak się dzieje.

Otrząsnęłam się i wstałam. Na ułożenie moich czarnych, niesfornych włosów do pasa nie było już czasu. Spięłam je w kitkę i wyszłam z pokoju.

– Ten dzień będzie inny, być może piękny! Musi taki być – powtarzałam sobie w myślach, starając się nastawić pozytywnie.

Schodząc po schodach zauważyłam, że Jorge przygotował mi śniadanie, jakże byłam mu w tym momencie wdzięczna!

– Dziękuję za uratowanie mojego żołądka – odparłam z uśmiechem.

– Nic nowego ostatnio, mam wrażenie, że to ja jestem twoim kelnerem.

Było w tym trochę racji, w ostatnim czasie nie potrafiłam się ogarnąć a on co rano ratował mnie z opresji.

– Jak wrócisz z pracy to przyjdź do mnie, musimy poważnie porozmawiać Jasmine.

– Ktoś umarł? – rzekłam żartobliwie.

– Jeszcze nie. – uśmiechnął się.—A teraz bierz kask i zmykaj, nie mam zamiaru cię utrzymywać!

W odpowiedzi dałam mu kuksańca w ramię i wyszłam. Jednak przyszły temat rozmowy nie dawał mi spokoju.. Powiedział to tak poważnie a to akurat zdarzało mu się bardzo rzadko. Z głową pełną myśli, wsiadłam na swój motocykl i odjechałam. Po kilku kilometrach poczułam wolność, zresztą zawsze tak miałam podczas jazdy motocyklem. Była to moja jedyna odskocznia, która sprawiała mi radość. Po robocie, często jeździłam bez celu po okolicy, tylko po to żeby się zrelaksować. Nie chciałam się bardzo spóźnić więc za miastem odkręciłam manetkę do samego końca. Prędkość nigdy mnie nie przerażała- wręcz przeciwnie dodawała mi kopa.

Jechałam zamyślona, mijając znajomą okolicę.. Ten sam las, jezioro na skraju drogi,te same przydrożne sklepiki.. Wszystko było takie jak codziennie. Do momentu, w którym nie poczułam asfaltu na swoim ciele..

Bam!

Jedno uderzenie.

Bam!

Drugie.

Trzecie.

Zatrzymałam się na ostatnim drzewie przy drodze.

– Co się dzieje? Żyje? Co się stało? – myśli kłębiły mi się w głowie.

Ostatkiem sił podniosłam głowę, spostrzegając mężczyznę biegnącego w moją stronę. Chyba we mnie wjechał. A może ja w niego?
Opadłam na ziemię.

Ciemność.
Ciemność.
Ciemność.

Długo nie mogłam otworzyć oczu, błądziłam gdzieś w podświadomości. Nie wiem ile czasu minęło.
Znalazłam w sobie siłę by w końcu otworzyć oczy, jednak nawet w najgorszych snach, nie mogłam przewidzieć tego, co ujrzę po ich otwarciu.
Jakaś postać gapiła się na mnie z zaciekawieniem. Chwilę minęło zanim złapałam ostrość.

– O mój Boże, kim jesteś?! – wycedziłam przerażona.

Nade mną znajdował się mężczyzna, na pierwszy rzut oka wyglądał normalnie;  jasna karnacja, krótkie, czarne włosy, czarne oczy, wysportowana sylwetka.. Jednak jedno nie pasowało do wszystkiego.. Rogi! On miał rogi!

Patrzyłam przerażona a on się tylko gapił.

– Czego chcesz? Czy ja umarłam? – wykrzyczałam.

Cisza.

Zdezorientowana zaczęłam się podnosić, wtedy mężczyzna przyłożył mi rękę do czoła i odparł:

– Cichutko, teraz śpij.. Zaopiekuję się tobą a jutro twoje życie się zmieni.

Odpłynęłam.

Diabelska droga [ZAKOŃCZONE]Tempat cerita menjadi hidup. Temukan sekarang