#8 - Ściany mają uszy

108 4 2
                                    

Siedziałam właśnie w kuchni pijąc herbatę, było dosyć wcześnie, dlatego w pomieszczeniu nie było nikogo oprócz mnie. Zastanawiałam się, co z wczorajszymi głosowaniami, które się nie odbyły? Może Karol o nich zapomniał? W każdym razie nie musiałam długo czekać na odpowiedź, bo po pare nastu minutach inni gracze zaczęli zbierać się w salonie, co wnioskowało także przyjściem prowadzącego.

— Pewnie wszyscy zastanawiacie się, dlaczego wczoraj nie było głosowań. Wróciliśmy do domu o późnej godzinie, więc nie chciałem was męczyć, oczywiście głosowania odbędą się teraz, po śniadaniu. Stwierdziłem także, że dziś odpuszczę wam zadanie i dam jeden dzień wolny. —

Uśmiechnął się i zaprowadził wszystkich do pomieszczenia, w których głosowaliśmy. Usiedliśmy na swoich miejscach, tym razem się nie denerwowałam, bo moja drużyna dostała wczoraj immunitet.

— Pola strasznie wczoraj mieszałaś. — Stwierdziła Fausti. — „Chodźmy tu, a może jednak tutaj" straszne niezdecydowanie. — zacytowała i spojrzała na oskarżoną.

— Nie znałam tego domu, gubiłam się, wy raczej też? — Odpowiedziała czarno włosa.

— Ale to ty zamknęłaś nas w jednym z pomieszczeń! — dodał Bartek Kubicki.

— To było niechcący! — Krzyknęła.

— Niechcący to ja oddam głos na ciebie. — powiedział już bardziej spokojnie.

Kiedy rozpoczęło się głosowanie, raczej wiadomo na kogo poszła większość ilość głosów. Pola poszła na górę po swoje rzeczy i około dwadzieścia minut później wyszła z domu.

Wróciłam do salonu by przed obradami mafii poobserwować chwilę innych ludzi, zgubiłam wzrokiem Oliwiera. Nasz ulubiony prowadzący stwierdził, że każdy ma wrócić do pokoi, ponieważ teraz odbędą się obrady mafii. W momencie, w którym Karol upewnił się, że nikogo już nie ma w salonie, po cichu zabrał mnie oraz Wikę do pokoju, w którym ostatnim razem wyeliminowaliśmy Popiołka.

— Gdzie Oliwier? — Zapytał.

— Jestem, jestem — Wysapał zdyszany wchodząc do pokoju. Usiadł obok mnie i poprawił kołnierz od czarnego golfa, który dziś miał na sobie.

— Gdzie byłeś? — Szepnęłam do niego.

— Nie ważne, a co? Stęskniłaś się? —

— Nie było tematu. — Odpowiedziałam, widziałam także ten podły uśmieszek chłopaka. Niesamowite jak ten człowiek zmienia swoje zachowanie w tak krótkim odstępie czasowym.

— Kogo eliminujemy? — Zapytała Wiktoria

— Rezi ma immunitet, bo był w drużynie z Gretą, dlatego Dominika. Został sam z ekipy, pewnie się boi. — Zakpił blondyn i wywrócił oczami na wspomnienie o nadpobudliwym kumplu.

— Wydaję mi się, że to rozsądna opcja, jest mocny, dlatego warto się go pozbyć. — Podsumowałam.

Przekazaliśmy swoją decyzję Karolowi i po cichu wyszliśmy z pomieszczenia. Skierowałam się na dwór, do ogrodu, ponieważ wiedziałam, że niedługo przyjdzie do salonu sporo osób, a będąc szczera nie miałam dziś ochoty na długie pogadanki. Moje niegroźne przeziębienie zaczęło bardzo mi dokuczać, dlatego założyłam szalik i wyszłam z domu. Usiadłam na murku, tym samym, na którym jakiś czas temu rozmawiałam z Remkiem. Westchnęłam przeciągle i zatrzęsłam się z zimna. Jesień niedługo zamieni się w zimę, zwiastowały to liście opadające z drzew.

— Nie zapomniałaś czegoś? — Przemek przeszedł przez drzwi balkonowe i podał mi kurtkę, podziękowałam mu krótko i gestem pokazałam żeby się dosiadł. Zielonowłosy nie kazał mi długo czekać, po chwili ciszy zagadał.

MAFIA IRL II [OC!] [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now