#12 - Podchody [cz.2]

63 3 5
                                    

— Stary dom Genzie... — Wyszeptała Wiktoria.

— Wiemy już, gdzie mamy się udać...chwila, która godzina? — Zapytał Świeży.

Spojrzałam na wyświetlacz swojego telefonu i zmarszczyłam brwi ze zmartwienia. —Piętnasta trzydzieści, mamy półtorej godziny. — Dodałam.

Usłyszałam z tyłu cichy śmiech, który, jak podpowiadało mi sumienie, nie wróżył nic dobrego. Odwróciłam się i zobaczyłam Patryka opartego plecami o drzewo. Jego czarny golf najprawdopodobniej nie trzymał ciepła, ponieważ z jego ust wydobywała się para.

— Wiecie, Karol stwierdził, że trzeba wprowadzić do rozgrywki jakiś zwrot akcji i cóż, musicie kogoś wyeliminować. —

Powiedział mając już całkowicie poważny wyraz twarzy. Spojrzeliśmy przejęci po sobie, kiedy w końcu przemówił Remek.

— Ale Karol powiedział, że jeśli wyrobimy się do siedemnastej, głosowania się nie odbędą. —

— Taki był plan, ale robiliście taką stypę, żadnych dram, kłótni i zdrad, no lipa. Teraz odbędzie się głosowanie, a jeśli się nie wyrobicie do wyznaczonej godziny, możecie spodziewać się drugiego głosowania obywateli. Tego dnia możecie stracić aż trzech uczestników, dopilnujcie, aby tak się nie stało, a teraz wybierajcie, kto wróci ze mną do domu, zabierze swoje rzeczy i zostanie wyrzucony z programu. —

Brunet uśmiechnął się ironicznie. Każdemu na jego słowa opadła szczęka, mógłby przynajmniej sformułować swoją wypowiedz, tak, aby zabrzmiała trochę milej. Nikt nie był na tyle odważny, aby się odezwać. Staliśmy w kompletnej ciszy przez jakieś dziesięć minut, na nasze nieszczęście Patryk zrobił się dość niecierpliwy z naszego zwlekania, ale co mieliśmy zrobić? Każdy z nas się tu lubił, znaczy Remek to wyjątek, ale jest bystry, więc każdy mu ufa.

— Słuchajcie, takim sposobem tylko ucieka wam czas. — Skomentował poirytowany chłopak.

Zauważyłam jak Bartek niespokojnie bawi się palcami swoich dłoni.

— Przepraszam Wiki, ale wydajesz mi się podejrzana. Łudzisz nas, że pomagasz a w rzeczywistości w ogóle nie działasz. — Wydusił z siebie Świeży i czekał na reakcję dziewczyny.

— Słucham? Niby ja wam nie pomagam? Może próbujesz zaćmić innym oczy a sam jesteś z mafii? — Odpowiedziała sucho.

Na jej odpowiedz wszyscy otworzyli szeroko oczy a łysy podrapał się po głowie.

— Tylko, że ja wcale nie zarzuciłem ci, że jesteś z mafii, a jak to mówią, winny się tłumaczy? Jestem za wyrzuceniem Wiktorii. — Powiedział głośno Świeży i rozejrzał się dookoła, wokół nas rozniosły się niepewne pomruki.

— Proszę was i tak musimy kogoś wyrzucić. — Dodał.

W tym momencie wiedziałam, że dyskusja jest skończona. Ilość głosów na Wikę była duża, aby nie wzbudzać podejrzeń ja z Oliwierem (choć z bólem) także na nią zagłosowaliśmy. Zdenerwowana odeszła wraz z Patrykiem do domu mafii, aby się spakować. Skierowaliśmy się w miejsce, o którym wcześniej rozmawialiśmy. Szliśmy w ciszy. Nikt nie miał za złe Świeżemu, że przyczynił się do wyrzucenia Wiki, nikt oprócz mnie i Oliwiera. Wiadomo, to tylko gra, ale ta gra toczy się o wielkie pieniądze. Ponura szłam z boku obserwując jak las znika za naszymi plecami. Kostek musiał zauważyć, że nie mam humoru, ponieważ podszedł do mnie i objął mnie ramieniem. Byłam wdzięczna mu za wsparcie, którym mnie obdarowywał, jednak warto pamiętać o tym, że działa to w obydwie strony. Wtuliłam się w niego i ogrzewając się nawzajem zaczęłam rozmyślać nad naszą relacją. Nie byliśmy oficjalnie razem, to było jasne, ale w takim razie co było pomiędzy nami? Może powinnam spytać? Albo poczekam z tym do końca dzisiejszego dnia.

MAFIA IRL II [OC!] [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now