#11 - Podchody [cz.1]

110 4 5
                                    

Siedziałam na kanapie rozmawiając z Przemkiem. Była dość wczesna godzina, dlatego poza nami nie było nikogo na dole. Cały czas po głowie chodziła mi wczorajsza eliminacja Qry'ego, który nie wie jeszcze, że dzisiaj wróci do domu. Najbardziej bałam się reakcji Julity, miałam wyrzuty sumienia. Zielonowłosy zaczął opowiadać o rozwoju jego relacji z Wiką, z uśmiechem na twarzy słuchałam tego, jakie wsparcie dają sobie nawzajem.

Następnie jakiś czas później w salonie zebrali się wszyscy gracze, rozmawialiśmy na różne tematy, które nie miały końca. Na szczęście mimo zaciętej rywalizacji nadal mieliśmy ze sobą dobry kontakt. Siedząc obok Oliwiera położyłam głowę na jego ramieniu, nawet nie zauważając kiedy.

— Ludzie nie chcę psuć zabawy, ale nie widziałem nigdzie od rana Karola. — Skomentował w pewnym momencie Świeży.

Jak na zawołanie do domu weszła postać ubrana w czarne ciuchy i białą maskę i nie odzywając się ani słowem dała nam płytę z dopiskiem: „Odtwórz mnie". Spojrzeliśmy po sobie zaskoczeni i oglądaliśmy uważnie, jak nie znana nam osoba wychodzi z budynku. Przemek wziął płytę do ręki i podszedł do telewizora wkładając ją do odtwarzacza dvd.
Skupiłam swoją uwagę na ekranie, na którym pojawił się obraz naszego prowadzącego, znajdującego się w ciemnym pomieszczeniu.
Charakterystyczną rzeczą były jego zaklejone taśmą klejącą usta i podkrążone oczy. Pare sekund później obca dłoń w skórzanej rękawiczce oderwała taśmę z ust Karola.

— Witajcie, mam nadzieje, że takim chaotycznym wstępem was rozbudziłem. Waszym dzisiejszym wyzwaniem są podchody. Musicie odkryć gdzie jestem i uwolnić mnie. Jeśli uda wam się to zrobić do godziny siedemnastej, nie odbędą się dziś głosowania. Jednak jeżeli spóźnicie się choćby minutę, głosowania się odbędą. Po całej dzielnicy, oraz na obszarze domu są rozmieszczone wskazówki. Jedną z nich mam dla was ja.
„Szukajcie waszego, bo co wam znane, to popłaci". Powodzenia detektywi. Jeszcze jedno... Qry, przykro mi, ale mafia cię wyrzuciła. —

Po tej wypowiedzi usłyszeć można było tylko szum. Qry poszedł na górę i wziął walizkę ze swoimi rzeczami, pocałował na pożegnanie Julitę, szepnął jej coś do ucha i wyszedł z domu. Przemek wyjął płytę i odłożył ją na stolik. Świeży zmarszczył brwi i spojrzał na wszystkich po kolei.

— Dobra, potrzebny nam plan. Rozchodzimy się i szukamy wskazówek do godziny dziewiątej, potem chcę was wszystkich widzieć tutaj. Zobaczymy co uda nam się zebrać i będziemy działać dalej. —

Wytłumaczył, po czym każdy poszedł w swoją stronę. Zabrałam ze sobą kurtkę i wyszłam na dwór. Szukanie wskazówek było porównywalne do szukania igły w stogu siana, w końcu nawet nie wiemy jak mają wyglądać nasze podpowiedzi. Rozglądałam się za jakimkolwiek znakiem. Nie widząc nic, co mogłoby jakkolwiek się nam przydać, postanowiłam wyjść poza teren domu. Karol powiedział, że wskazówki mogą być rozmieszczone po całej dzielnicy. Idąc chodnikiem w końcu głęboko odetchnęłam. Mieszkanie z wieloma ludźmi przez dłuższy czas mi nie odpowiadało. Skręciłam w jedną z uliczek i zaczęłam szukać rękawiczek w mojej kieszeni. Nagle w rogu zauważyłam ciemną postać, która wpatrywała się we mnie uważnie. Zrobiłam parę kroków do tyłu i nie pewnie stanęłam w miejscu.

— Greta, podejdź na chwilę. — Powiedział zamaskowany człowiek. Skąd zna moje imię? Słysząc jego głos mogłam wywnioskować, że jest to mężczyzna. Pokręciłam przecząco głową, ta sytuacja odebrała mi mowę, a moim nogom posłuszeństwo. Postać podeszła do mnie i zdjęła z głowy czarną kominiarkę. Pod materiałem krył się Patryk, wysoki brunet, o którym słyszałam sporo od Genziaków. Nie mógł wziąć udziału w mafii, ponieważ zajmuje się swoją płytą i koncertami.

— Masz coś dla mnie? — Spytałam.

— Właściwie to tak. — Odpowiedział i wyjął z kurtki zdjęcie lasu. To tyle? Wierzchołki drzew i niebo pokryte szarością? Westchnęłam i podziękowałam mu, po czym skierowałam się z powrotem w stronę domu. Weszłam do środka, gdzie każdy siedział już na swoim miejscu. Zerknęłam na ekran swojego telefonu i zrozumiałam, że lekko się spóźniłam. Usiadłam obok Julity i położyłam zdjęcie na stoliku. Wszyscy skupili na nim swoją uwagę.

— Dobra, zbieramy się, wolę chodzić po lesie gdy jest jasno. — Rzucił Świeży i motywując tym wszyskich, wyszedł z domu. Zabrałam zdjęcie, które dostałam od Patryka i szłam z tyłu grupy ostatnia. Mieliśmy koniec października, dlatego na dworzu temperatura nie sprzyjała spacerkom po lesie. Im dalej zapuszczaliśmy się w las, tym gęściej pojawiały się drzewa. Było to te samo miejsce, w którym mieliśmy do wykonania nasze pierwsze wyzwanie, co jakiś czas łapały mnie flashbacki.

Obok mnie znalazł się Oliwier, patrząc na mnie ze zmartwieniem.

— Zimno ci? — Zagadał.

— No raczej. — Zaśmiałam się i wyjęłam zmarznięte ręce z kieszeni kurtki, pokazując mu, jak bardzo zrobiły się sine, od zimna. Chłopak zdjął ze swoich dłoni rękawiczki i dał mi je uśmiechając się.

— Dam sobie radę, nie musisz mi ich oddawać bo tobie będzie zimno. —

— Nie martw się o mnie. —

Założył mi rękawiczki na ręce i poszedł na przód grupy, aby pogadać z Przemkiem. Szliśmy tak jeszcze parę minut, po czym Świeży zatrzymał się i powiedział:

— Dobra, rozdzielmy się i poszukajmy czegoś, jak ktoś coś znajdzie, to spotkamy się przy tym świerku. — Wskazał na wysokie drzewo, które zamieszkiwały ptaszki w karmniku.

Oddaliłam się trochę od innych i zaczęłam się rozglądać. Na ziemi nie znajdowało się nic, co mogłoby nam pomóc w odnalezieniu Karola, jedynie przymrozek, dokuczający naszym wyziębłym organizmom. W takich momentach jak ten, żałowałam, że zgłosiłam się do tego programu. W końcu ten las jest ogromny, to przypomina szukanie igły w stogu siana, albo Syzyfową pracę. Chodząc po ściółce wpadłam na Fausti.

— O, hej Greta, masz coś? — Spytała.

— Kompletnie nic. — Przyznałam i rzuciłam jej zmęczone spojrzenie. Dziewczyna kiwnęła lekko głową i dodała:

— Mogę zerknąć na to zdjęcie jeszcze raz? — Spytała.

— Tak, ale nie sądzę, żeby to jakoś pomogło. Patrzałam chyba na każdy liść na ziemi i nic nie znalazłam... — Podałam jej zdjęcie i czekałam aż blondynka coś powie.

— A co jeśli to nie na ziemi jest ukryta wskazówka? — Zasugerowała.

— Hm? Co masz na myśli? — Spojrzałam na nią zdziwiona.

— Patrz, na zdjęciu są uchwycone wierzchołki drzew i niebo, a nie ściółka. Musimy patrzeć na korony drzew! — Krzyknęła podekscytowana. Skierowałam swój wzrok do góry i zrozumiałam, o co chodziło Faustynie. Nasza wskazówka najprawdopodobniej znajduje się gdzieś pośród najwyższych gałęzi.

Nagle Fausti wskazała gestem dłoni w punkt, w którym nic nie widziałam. Podeszła do wspomnianego świerku i zaczęła nim trząść. Podbiegłam do niej i pomogłam jej, mimo iż nie wiedziałam, o co jej chodziło. Na oszronioną ziemię spadł kawałek kartki. Podniosłam ją i przyjrzałam się, co jest na niej napisane.

„yrats mod eizneg"

Fausti widząc wiadomość na papierze zmarszczyła brwi i wzięła ją ode mnie. Postanowiłyśmy wrócić do reszty i pokazać im rzecz znalezioną przez nas.

— Co to niby znaczy? — Rzucił oschle Oliwier.

— Nie wiem, ale trzeba prędko coś wymyślić. — Odpowiedział mu Świeży.

Remek podszedł do Faustyny i patrząc przez jej ramię, spojrzał na kartkę jakby go olśniło.

— Przyjrzyjcie się tym wyrazom od tyłu... — Szepnął.

————————————————————————
Cóż, rozdział krótszy niż zazwyczaj, ale za to wróciła mi wena :0

MAFIA IRL II [OC!] [ZAKOŃCZONE]Where stories live. Discover now