XXXI

10K 634 132
                                    

Sześć miesięcy później

Wybiegłam szybko z uczelni w rękach trzymając podręczniki z wykładów. Jedną ręką szukałam w torebce kluczyków do samochodu. Byłam już spóźniona na spotkanie w sprawie stażu na siłowni.

Jak zwykle pan Helmet (tak, ja też leję z jego nazwiska) przedłuża swoje wywody na temat tego jak bardzo jesteśmy zacofani i opóźnieni w rozwoju. Normalka.

Wsiadłam do samochodu, włożyłam kluczyk do stacyjki i włączyłam się do ruchu drogowego.

Okej, słowem wyjaśnienia. Kiedy zaczęłam rok akademicki postanowiłam wynieść się na swoje. Na początku mama bardzo mi pomagała finansowo. W końcu znalazłam razem z Lori skromne mieszkanie w centrum miasta. Blisko do uczelni i na siłkę.

Dotychczas pracowałam w kawiarni, więc kawa mi zbrzydła jeszcze bardziej. Już nigdy jej nie tknę.

Wbrew pozorom AOPE to wcale nie taka bułka z masłem. Owszem niektóre przedmioty są kiepskie, np. fizjologia, ale inne całkiem przyjemne. W każdym razie modliłam się o ten staż od dłuższego czasu i akurat mi się poszczęściło.

Co do mojego związku z Luke'm. Powrócę do tego ostatni raz i nie więcej. Rozstaliśmy się w zgodzie. Oboje stwierdziliśmy, że to nie ma sensu. Nie chciałam się dłużej męczyć w tym związku. Luke miał swoje nawyki, których najwidoczniej nie chciał zmienić. Albo przynajmniej ja nie potrafiłam mu pomóc. Miał problem z imprezowanie i alkoholem, ale nie chciał się zmieniać ze względu na mnie. Nie powiedział mi tego wprost, ale wywnioskowałam to z naszej rozmowy.

Skończyło się. Mimo tego jak bardzo byłam w nim zakochana musiałam to jakoś znieść. Było trudno, ale w końcu przeszło. Teraz miałam czas na najlepsze lata w swoim życiu. Studia.

Na ulicy był niezły ruch. Musiałam jechać skrótami, żeby nie utknąć w korku.

Zatrąbiłam kilka razy, rzuciłam jakieś wiązanki wyzwisk przez okno, ale spokojnie dotarłam na miejsce piętnaście minut później.

Wpadłam do środka niczym burza. Prezes kompleksu właśnie zamierzał wyjść, ale zatrzymałam go w ostatnim momencie.

- Przepraszam najmocniej za spóźnienie, ale taki ruch na drogach! - zaczęłam się tłumaczyć.

- Właśnie miałem wychodzić - odparł, patrząc na mnie jak na krasnala.

- Bardzo mi zależy na tym stażu - westchnęłam i popatrzyłam na niego ze skruchą wymalowaną w oczętach.

- No dobrze - mruknął szorstko, patrząc na swój zegarek.

Po chwili pojawiła się obok niego jego małżonka. Była wysoką, mocno opaloną brunetką w wieku 45-lat ze sztucznymi cyckami i botoksem. Nie wyglądała na przyjemną osobą na pierwszy rzut oka.

- A kim jest ta pani, Aronie? - zapytała z wyższością wymalowaną na twarzy.

Gdybym była wyższa i nie zależałoby mi na tej robocie to oberwałabyś w swoje idealne zęby, lampucero.

- To jest Holly Duhmel - przedstawił nas sobie. - To moja żona Ann. Pani Duhmel będzie u nas na stażu. Zapraszam.

Wskazał na sofę obitą jasną skórą przy której stał stolik do kawy. Przy okazji rozejrzałam się po obiekcie.

Przy wejściu po prawej stronie stała recepcja, a obok niej było wejście do szatni.

Na wprost miejsca, gdzie można usiąść i odpocząć. Na górze w przeszklonych pomieszczeniach można było zobaczyć salę siłową, a na dole rekreacyjną i specjalną do ćwiczeń na rowerach i TRX. Czułam się jak w niebie. Miałam nadzieję, że uda mi się ich przekonać, że mogłabym przeprowadzać zajęcia po kursie, który odbyłam w międzyczasie.

Nie chciałam roznosić kawy i siedzieć na recepcji.

- A więc - Aron, mężczyzna o szpakowatej posturze lekko siwy, ale widać było, że w niezłej formie, tak samo jak jego żona, usiadł naprzeciwko mnie. Wyjął z teczki jakieś papiery i podsunął je mi pod nos.

- Zakres twoich obowiązków nie jest wielki - rozpoczął, a ja w duchu jęknęłam. - Roznoszenie kawy, troszkę papierkowej roboty i obsługiwanie klientów.

- Uh... Pani Holowitz - przerwałam mu. - Z całym szacunkiem, ale myślałam, że może będę mogła od czasu do czasu poprowadzić zajęcia?

Jego żona parsknęła śmiechem, a ja mentalnie zdzieliłam ją w pysk.

- Masz do tego jakieś predyspozycje? Trzeba mieć doświadczenie dziewczyno - powiedział.

- Studiuję sport i fizjologię, odbyłam kurs, chodzę na siłownie parę dobrych lat - odpowiedziałam mu, pokazując swoje dowody wydrukowane na kartkach.

- Chyba tego nie rozważasz - upomniała go żona, jakby to było absurdalne.

- Możesz zrobić jeden trening na próbę, a potem zobaczymy - zgodził się nagle.

*

Czasami studenckie życie nie wygląda tak jakbyś sobie tego życzyli. Niestety nie ma czasu na ciągłe imprezowanie, a kiedy pracujesz czasem musisz zarywać nockę. Tak też zrobiłam ja.

Siedziałam o drugiej rano nad podręcznikiem do anatomii, drugiego przedmiotu, którego nienawidziłam. Nic nie wchodziło mi do głowy, a wiedziałam, że jutro będzie pytać. Nie mogłam sobie, więc odpuścić.

Postanowiłam sobie zrobić krótką przerwę. Wzięłam ze sobą laptopa, wyszłam z pokoju i przeszłam korytarzykiem do kuchni.

Mleko pomoże na wszystko, nawet na anatomię o drugiej rano. Weszłam na Twitter'a i wystukałam post.

@dameholls udostępniła post: Mleko + anatomia + druga nad ranem=Zabij mnie

Poprawiłam swoje krótkie ledwo sięgające do ramion włos (tak, obcięłam!) i zamknęłam butelkę mleka, po czym wsadziłam ją do lodówki.

Lori już dawno spała, w domu było cicho. Spokój przerwało powiadomienie z Twitter'a. Tysiące powiadomień. Dostawałam screenshoty od przeróżnych dziewczyn, których nawet nie znałam.

Weszłam w jedno z nich. To był screen posta, którego wstawił Luke.

Dawno się tak nie czułam. Odkąd się rozstaliśmy jego fanki dały mi spokój. Pomimo tego, że miałam tysiące obserwujących na TT i IG to przestały do mnie wypisywać różne wiadomości.

Teraz powróciło to cholerne tsunami.

@Luke5SOS udostępnił post: Zawsze urywałem się z biologii w szkole, ale kiedy był czas na anatomię to byłem wzorowym uczniem.

Orzesz jasna cholera by to wzięła! To przypadek... To nie jest przypadek, prawda? Dlaczego to napisał? Skąd wiedział co ja napisałam? Skąd... Skąd to wszystko nagle się wzięło?

Przez pół roku zero kontaktu. Z żadnym z nich. Czasem chłopcy co napisali do mnie, Calum ciągle był w kontakcie z Lori. Ale Luke? Ani razu się nie odezwał. Przez ten czas zdarzyło mi się przeglądnąć zdjęcia z tego czasu. Nic się nie zmieniło. Imprezy, alkohol i dziewczyny.

Luke miał problem z piciem, ale nie potrafił się do tego przyznać. Kiedy powiedział mi, o tej dwudniowej imprezie, na której przez cały czas pił zaniepokoiło mnie to. Nie był taki, przynajmniej nie takiego go znałam. Ale na szczęście odcięłam się od wszystkiego co było z nim związane. I teraz czuję się świetnie! Bez żadnych problemów.

@Luke5SOS: Cześć Holly

Och, okej. Chyba umarłam.

_________
SOŁ MACZ HEJT

Godzinka szybko zleciała, znowu sie spóźniłam. Meh.
Ale tym razem przybywam z czymś na osłodę. Moż znowu mnie po tym polubicie.
Głosy i komentarze mile widziane!

We Met On Twitter |l.h|Where stories live. Discover now