Rozdział czterdziesty czwarty

1K 58 3
                                    

~~Piątek, 1 lipca~~

Dziś był wielki dzień, ponieważ przeprowadziliśmy się do nowego mieszkania.
W końcu - po wielu trudach - mogliśmy otworzyć nowy rozdział.

Mieszkanie było dwupiętrowe, a na parterze była kawiarnia, którą niedługo otworzymy.
Na pierwszym piętrze znajdował się salon. Ściany były koloru szarego, natomiast meble białego i czarnego. Podzieliliśmy go na dwie części - w jednej znajdowała się biała kanapa, dwa fotele, stolik do kawy, telewizor i regał na książki, a w drugiej czarny stół i krzesła. Salon był połączony z kuchnią barkiem.
W kuchni ściany były białe, natomiast meble czarne.

Na pierwszy piętrze była również łazienka, w której przeważał kolor niebieski.

Na drugim piętrze była nasza sypialnia, gdzie ściany były beżowe. Na środku stało duże, czarne łóżko, przy jednej ścianie przez całą jej długość stała biała szafa. Po obu stronach łóżka były szafki nocne, na których stały lampki. W rogu był regał na książki, a na ścianie, naprzeciw łóżka wisiał czarny telewizor.
Był też kącik dla mnie, gdzie stało czarne biurko z wygodnym fotelem.
Zmieściliśmy tu również łóżeczko Vivian i dwa pudełka z jej zabawkami, ponieważ jej pokój był nadal remontowany.

W naszym pokoju były drzwi, prowadzące do łazienki.
Oprócz tego, na górze były jeszcze dwa niewykorzystane pomieszczenia.

Kawiarnia miała dość dużą salę, gdzie ustawiliśmy stoliki i krzesła, był typowy bar, przy którym można zamawiać.
Dodatkowo było zaplecze, toaleta damska i męska, oraz mały pokój z szafkami dla pracowników i kanapą.

Za domem było małe podwórko, otoczone trzymetrowym płotem. Na razie było puste, ponieważ nie mieliśmy czasu, żeby cokolwiek tam zrobić.

~~*~~

-Viviam już śpi ? - zapytał Louis szeptem, wchodząc do pokoju.

-Tak - odpowiedziałam z uśmiechem. - Jak idzie remont jej pokoju?

-Jest dobrze, trzeba tylko wstawić meble. Myślę jednak, że jej łóżeczko powinno stać u nas przez pierwszy rok.

-Oczywiście, też o tym myślałam.

Louis podszedł do mnie i mnie przytulił. Ostatnio nie mieliśny czasu na jakiekolwiek czułości. Dobrze, że teraz - kiedy wszystko w miarę ogarnęliśmy - nie zmieniło się jego nastawienie do mnie.

-Za tydzień jest ślub Liliany i Harry'ego. Zabierzeny ją ze sobą?

-Chciałam zostawić ją u rodziców, ale oni też idą na to wesele. Trochę problem, bo nie wiem jak zareaguje na tak długie przyjęcie.

-Może zostawimy ją u mojej mamy? Siostry na pewno się ucieszą! - uśmiechnął się Louis.

-No nie wiem... Nie poznałam jeszcze twojej rodziny i nie chcę się narzucać - odparłam.

-Daj spokój. Dla nich to będzie przyjemność - zaśmiał się i usiadł na łóżku.

-Skoro tak mówisz.

Cześć!

Nie potrafiłam napisać tego inaczej :/

Przepraszam, że jest krótki, ale boli mnie brzuch, plecy i głowa ;-; Jednym słowem - masakra!

Następny będzie chyba opisywał przyjęcie Liliany i Harry'ego. Módlcie się, abym miała wenę.

Jeszcze pytanie do Was - chcecie zadawać pytania na asku czy mam stworzyć grupę na fb ? Bo na asku udziela się tylko jedna osoba i tak trochę przykro (ask.fm/doctor_lt).
Stworzyłam go dla Was, nie dla siebie. Nie będę pisać krótkich informacji tutaj, bo mogę napisać je tam i nie będzie niepotrzebnego spamu.
Jeśli nie macie czasu na aska to podajcie mi na priv linki do Waszych fb i zrobię wtedy specjalną grupę ;)

To tyle papapa <3

doctor // louis tomlinson (Opowieść zakończona)Where stories live. Discover now