Rozdział 6

1.4K 90 3
                                    

Na prośbę molymoly_blog, Kocham Cię! 😋

JUSTIN

Obudził mnie hałas dochodzący z dołu, początkowo go ignorowałem, naciągnąłem poduszkę na twarz i starałem się znów zapaść w błogi sen.

Kiedy jednak po upływie kilkunastu minut nie udało mi się to, wstałem, narzuciłem na siebie bluzę leżącą na krześle obok łóżka i zszedłem na dół. Jakie było moje zdziwienie kiedy zobaczyłem w salonie roześmianych chłopaków, popijających sobie jakby gdyby nigdy nic piwo.

Odchrząknąłem, kiedy po upływie czasu dalej mnie nie zauważyli. Natychmiast wszystkie dwie pary oczu przeniosły się na mnie a na twarzach pojawił się uśmiech.

- Stary! Ile można było spać- pierwszy odezwał się jak zawsze szczęśliwy Hood. Podszedł do mnie i przybił ze mną standardowo piątkę.

- Następnym razem wymaluje ci datę mojego powrotu do Nowego Jorku na ścianie, bo widocznie przypomnienie ustne ci nie odpowiada- dodał po chwili Dan, a mi się przypomniało, że właśnie wczoraj minęły dwa tygodnie od jego wyjazdu.

Gdyby nie fakt, że wczoraj przez niego musiałem marznąć na dworze i szukać Hope to pewnie byłoby mi głupio, ale.. No właśnie Hope.. Ciekawe, co teraz się z nią dzieje..

- Halo, ziemia do Jusa!- usłyszałam piskliwy głos Caluma, który wyrwał mnie z przemyśleń- Musiałem po niego jechać dzisiaj o szesnastej, wiesz jaka to męka- powiedział udając wycieńczenie.

- Trzeba było go tam zostawić, prędzej czy później sam by przyjechał- poklepałem przyjaciela po plecach.

- Pewnie! Jeszcze czego!- dodał oburzony Reed, wyrzucając przy tym ręce w górę- Wiesz dobrze, jak ja nienawidzę jeździć taksówkami, no chyba że jestem pijany i nic już nie ogarniam. Zresztą ten imbecyl też się nie śpieszył!- kończąc swoją przemowę wskazał na Hooda, którego najwidoczniej bawiła ta sytuacja. Zresztą mnie też. Dan często kiedy jest wkurzony gestykuluje za mocno rękoma, przez co często coś tłucze albo bije kogoś.

- Mówiłem ci już. Spotkałem niesamowitą dziewczynę..

- I co dziewczyna ważniejsza od kumpla- rudzielec wskazał na siebie.

- Tak- powiedzieliśmy z Azjatą w tym samym czasie, po czym zbiliśmy sobie ponownie piątkę. W odpowiedzi usłyszeliśmy jedynie prychnięcie oburzonego chłopaka.

- Stary a kto w podstawówce pobił Asha, bo chciał zaimponować lasce?

- To nie to samo Bieber!- krzyknął sfrustrowany Brytyjczyk- Zresztą nie skończyło się to za dobrze...

- Pamiętam to- Hood wybuchł śmiechem- Ashton tak ci przywalił, że straciłeś przytomność.

- I parę zębów- dodałem po chwili, łapiąc się za brzuch, który potwornie mnie ściskał przez fale śmiechu jaka mnie ogarnęła.

Zauważyłem, że Calum turla się po podłodze, a z jego oczu płyną łzy radości.

- Z czego rżysz!- donośny głos naszego rudzielca rozbrzmiał po całym pomieszczeniu.

- Przypomniałem sobie nasze zdjęcia z tamtego czasu. Irwin wybił ci te zęby dwa dni przed zdjęciami do kroniki, a dentystę miałeś mieć dzień po nich. Wszyscy mieli zdjęcia, na których ukazywali swoje piękne uzębienie prócz ciebie. Twoją twarz natomiast zdobiła przepiękna śliwa pod lewym okiem- Hood dusił się ze śmiechu na ziemi, a ja nie mogąc wytrzymać również upadłem na podłogę i śmiałem się tak głośno jak jeszcze nigdy.

What Do You Mean?Where stories live. Discover now