Rozdział 8

1.2K 81 5
                                    

*Narracja trzecioosobowa*

Czarnulka wpatrywała się badawczo w dobrze zbudowanego mężczyznę przed sobą. Wyglądał lepiej niż w dniu kiedy ostatni raz go widziała. Jego twarz pokrywała większa ilość zmarszczek, można było też na niej dostrzec delikatny zarost, jednak było widać, że dba o siebie. Buzi nie pokrywały już żadne sińce czy zadrapania. Miał ona na sobie szarą bluzę, przetarte dżinsy i zwykłe trampki. Na jego przedramieniu dostrzegła tatuaż, jednak jej uwaga nie skupiła się głównie na nim.

Próbowała się uspokoić, unormować swój oddech i powstrzymać ciągnący się łańcuch łez. Wzięła kilka głębokich wdechów i dopiero kiedy się w pełni opanowała, podniosła wysoko głowę. Jej wzrok był pełen nienawiści skierowanej do mężczyzny.

- Co ty tu robisz?- odezwała się, a w jej głosie było przepełniony jadem.

Mężczyzna, nie odpowiadał na jej pytanie, co jeszcze bardziej ją zirytowało. Stał i tępo wpatrywał się w nią. Czuła jego przeszywający wzrok na ciele, obrzydzało ją to. Nie chciała nawet, żeby się na nią patrzył, czuła wstręt do tego człowieka.

- Nie masz prawa tu być, rozumiesz?!- powiedziała nieco głośniej i zacisnęła mocno zęby.

Jednak dalej nie uzyskiwała odpowiedzi. W jej żyłach płynęła czysta nienawiść. Tak nienawidziła, go. Nienawidziła swojego ojca, osoby która zniszczyła jej życie, odebrał najważniejszą osobę, może nie dosłownie, ale w znacznym stopniu się do tego przyczyniła.

Dziewczyna zmniejszyła dystans między sobą, a mężczyzną i teraz dzieliło ich zaledwie dwa metry. Wpatrywała się intensywnie w jego brązowe tęczówki, nigdy nie mogła znieść faktu, że odziedziczyła je po nim. To zawsze różniło ją od Angeli, ona miała oczy zielone, po mamie, której brunetka nigdy nie poznała, a ona? Ona mała oczy takie jak on..

- Hope, córe..- mężczyzna zaczął, jednak ona nie pozwoliła mu dokończyć.

- Nie jestem twoją córką- wysyczała przez zaciśnięte zęby- A ty nigdy nie byłeś moim ojcem. Byłeś, jesteś i będziesz w moich oczach mężczyzną, który zabrał mi siostrę. A co było tamtego dnia stawką?-zadała pytanie, wypełnione kpiną- A już pamiętam! Pieniądze na wódkę!- zaśmiała się ironicznie.

- Ja na..- znów chciał coś powiedzieć, jednak znów został zagłuszony przez głos dziewczyny.

- Żałujesz? Jakoś ci niewierze. Przypomniało ci się po siedemnastu latach? Wiesz, trochę za późno. Nie masz prawa tu być! Ona by nigdy na to nie pozwoliła, ale widzisz, nie ma tu jej?- brunetka spojrzała na boki- A no tak! Przecież, twój koleżka ją zabił!- wykrzyczał  prosto w twarz Michaela.

Kiedy mężczyzna chciał złapać ją za ramię, ona odskoczyła jak oparzono.

- Nie dotykaj mnie- syknęła- Nie masz takiego prawa. Jesteś dla mnie nikim, rozumiesz? Nikim!- znów krzyknęła mu prosto w twarz- A teraz spierdalaj stąd!- powiedziała stanowczo i wskazała ręką na bramę wyjściową, mężczyzna jednak nadal stał w miejscu- Głuchy jesteś? Spierdalaj, nie chcę cię tu widzieć, już nigdy- dodała.

- Zmieniłem się- powiedział. a jego barwa głosu była przepełniona szczerością.

- Nie wierze ci, zrozumiesz to? Czy jesteś na tyle głupi, że nie?- Hope zadała ironicznie pytanie i znów zaśmiała się, jednak był to śmiech pełen pogardy i kpiny.

- Daj mi dwie minuty, proszę. Tylko dwie- mówiąc, cały czas patrzył się w oczy brunetki.

Czarnulka zastanawiała się przez moment. Rozważała wszystkie za i przeciw tej rozmowie. W końcu jednak uznała, że nie ma nic do stracenia, może nawet się pośmieje przy tej historyjce.

What Do You Mean?Where stories live. Discover now